... pomnikami historii, dodajmy, bo Księży Młyn, jako część "wielokulturowego krajobrazu przemysłowej Łodzi ", kiedyś zespół fabryk włókienniczych, dziś osiedle mieszkaniowe (nie mylić z wydawnictwem o tej samej nazwie), to zabytek "o szczególnej wartości historycznej, naukowej i artystycznej, utrwalony w powszechnej świadomości i mający duże znaczenie dla dziedzictwa kulturalnego Polski."
Porcja wiedzy:
najpierw, w wiekach XV-XVI była tu osada młyńska, na miejscu której, w pierwszej połowie XIX wieku stanęła pierwsza manufaktura, przędzalnia, którą po pożarze w 1870 r. razem z przyległościami kupił Karol Wilhelm Scheibler, jeden z z największych łódzkich przemysłowców, twórca imperium przemysłowego, wizjoner, można rzec, który " rozpoczął nową epokę w dziejach przemysłowej Łodzi, zapewnił jej czołowe miejsce w Europie w dziedzinie przemysłu włókienniczego". Był nie tylko fabrykantem, był też na miarę swoich czasów, a może nawet ponad, społecznikiem, wspierającym akcje charytatywne, łożącym wielkie sumy na budowę potrzebnych miastu gmachów: szkół, szpitali, kościołów.
Księży Młyn był jedną z trzech części zespołu fabrycznego Scheiblera, na terenach nad Jasieniem.
Powstały tu kolejno - największa łódzka przędzalnia bawełny, zespół 40 domów robotniczych, remiza, szkoła, szpital, konsum, wreszcie zespól pałacowy, zajmowany przez rodzinę córki, tzw. dziś pałac Herbsta.
Lofty Scheiblera;
kiedy byłam tu latem 2007, trwała jeszcze budowa, czy raczej odbudowa.
Dziś - jak widać.
Vis a vis - Księży Młyn.
Tu zmienia się też, choć chyba wolniej...
... ale widocznie;
rok temu oddano dwa pierwsze zrewitalizowane budynki,
ku zadowoleniu mieszkańców - (?) - prace trwają.
Wychodzimy na ul. Przędzalnianą;
przed nami budynek, nowszy, ale nie mniej zabytkowy, wybudowany w latach dwudziestych ubiegłego wieku, w stylu zwanym modernizmem historyzującym, w którym, jak mi podpowiedział Łodzianin, mieścił się "Miejski Dom Wychowawczy, który był odpowiedzialny za
właściwy rozwój i wychowanie sierot oraz dzieci zabranych od rodziców
niezdolnych do ich wychowywania. W czasie II Wojny Światowej mieścił się
w budynku obóz pracy dla germanizowanej młodzieży polskiej oraz
pracowników przymusowych"
Willa Herbsta, obecnie muzeum;
no, ale cały czas był poniedziałek...
Fajne zdjęcia, ciekawie pokazałaś te miejsca, o ktorych w życiu swoim nie słyszałam, ale mam pogląd bo podobnych osiedli znam trochę... nie wiem czy mieszkańcy są zadowoleni, moim zdaniem powinni, jednak stopa życiowa im sie podniosła a wraz z nią opłaty wiec znając naszych rodaków, z pewnością nie wszyscy będą zadowoleni.
OdpowiedzUsuńJa mam skojarzenia z familokami śląskimi - Nikiszowiec widziałaś?
UsuńNiestety, nie znam Śląska w ogóle, więc tam nie byłam, ale jest takie osiedle m.in. w Grudziądzu przy ul. Karabinierów z budynkami z czerwonej cegły (kiedyś), pamiętam je z lat mojej młodości 1970-80 i tam w tym hmmm naprawdę pięknych ale zapuszczonych domach mieszkali bardzo biedni ludzie, z czasem te budynki odnowiono, wyglądały ślicznie, no i niestety ludzie musieli więcej płacić za mieszkanie w nich, zaczęli sie wyprowadzać, nie wiem jak potem było bo jednak nie mieszkam w Grudziądzu od wielu lat i bywam tam rzadko, ale dzisiaj te budynki wcale dobrze nie wyglądają, trochę podupadły...i tak historia zatoczyła koło.
UsuńTo znaczy muszę raz jeszcze jechać do Łodzi, a może i nie raz. Tam jest jednak wiele ciekawych rzeczy.
OdpowiedzUsuńDzięki serdeczne:-)
Jest:)
UsuńStokrotko, mogę zalinkować Twój artykuł o Piotrkowskiej?
Proszę bardzo.
UsuńI dziękuję za miły komentarz pod nim.
Wstawiłam link do 'nocnego' wpisu:)
UsuńMusiał upaść przemysł włókienniczy, by Łódź nabrała kolorów:-)
OdpowiedzUsuńMoże i tak:)
UsuńPrawdopodobnie należałoby się pozachwycać, ale na mnie tego typu budowle robią dość przygnębiające wrażenie. ;( BBM
OdpowiedzUsuńLofty mi się podobają, choć w środku nie widziałam, Księży Młyn jako 'struktura architektoniczna' też, bo mieszkac na pewno tam bym nie chciała, ale tak samo nie chciałabym mieszkać np. w dziesięciopiętrowcu.
UsuńKsięży Młyn jest cały czas przebudowywany, tak na poważnie odnawiany i za chwilę będzie to bardzo ładne i przyjazne ludziom miejsce. Lofty u Scheiblera, to była świetna rekonstrukcja, która skończyła się... klapą. Nie sprzedały się. Ci, którzy cokolwiek kupili, trzymali jako lokatę kapitału, ale nie zamieszkali. Wartość mieszkań spadła i po loftach tylko wiatr hula...
OdpowiedzUsuńSerio? Szkoda - z tego wynika, ze moda się u nas nie przyjęła?
UsuńCiekawa jestem, dlaczego.
Moda się nie przyjęła z kilku powodów. Boom mieszkaniowy nakręcił ceny wręcz nieprzyzwoicie, więc bogaci kupowali lofty nie do mieszkania, tylko jako lokatę kapitału. Stoją teraz puste, wręcz wymarłe... Po drugie, nie wiem czy byłaś wewnątrz? Ja przy okazji jakiejś wycieczki ogólnołódzkiej połaziłem po korytarzach (mieszkań nie widziałem) i muszę przyznać - nie chciałbym tam mieszkać, nawet gdyby mnie było stać. Nieprzytulnie, niedomowo - pierwsze skojarzenie z więzieniem, ewentualnie biurowcem, ale nie domem mieszkalnym...
UsuńW środku nie byłam. Poczytałam sobie teraz na temat; smutne to, szkoda takiej fajnej architektury.
UsuńPewnie też nie chciałabym mieszkać w takich halach, ale podobac mi sie, podoba;)
Zdaje się, ze coś się w sprawie ruszyło, bo ceny mieszkań spadły..?
Łódź mi się marzy...
OdpowiedzUsuńO.
Zamień marzenie na zamierzenie...;)
UsuńŚmieszna sprawa, ale te niezrewitalizowane fragmenty bardziej mi się widzą, niż te odnowione. Ale pewnie mieszkańcy sądzą odwrotnie
OdpowiedzUsuńPo lekturze jednego z zalinkowanych artykułów, pewna nie jestem...
UsuńOgromnie dawno nie byłam w Łodzi- żeby tak dokładnie rzecz umiejscowić w czasie, to ostatni raz byłam tam wtedy, gdy....buty były na kartki. Wtedy Łódż była bardzo nieciekawym miejscem. Błądziłam po niej samochodem, klnąc jak szewc, bo było to wielce niekomunikatywne miasto. I straszliwie zaniedbane. Całe kwartały ulic miały tak zniszczone domy, że można by tam kręcić filmy z okresu wojny. Chyba będę musiała się tam wybrać, by chociaż tę odremontowaną Piotrkowską zobaczyć na własne oczy a nie na Google'u.
OdpowiedzUsuńMiłego,;)
Witaj:)
UsuńPierwszy raz byłam w Łodzi jeszcze w latach siedemdziesiątych, ale niewiele pamiętam.
Teraz Łódź jest jeśli nie pięknym, to na pewno bardzo interesującym miastem.
Trzeba zobaczyć;)
Widać, że coraz lepiej tam wygląda, może wszystko już odnowią zanim ja się w końcu wybiorę do Łodzi. :)
OdpowiedzUsuńBrzmi interesująco, ale może nie czekaj aż tak długo:)
UsuńKsięży Młyn zrobił na mnie bardzo fajne wrażenie. Dość oryginalna zabudowa. Zwiedziłem tez ładną willę, ale nazwiska właściciela nie pomnę.
OdpowiedzUsuńMoże tę obok, Herbsta?
UsuńPamiętam Twój jeden komentarz, pisałaś w nim, że zwiedzałaś zupełnie inne rejony Łodzi niż ja, a ja mam wrażenie, że zwiedzałyśmy to samo:) Fajnie przypomnieć sobie zeszłe wakacje i zobaczyć je Twoim okiem:D
OdpowiedzUsuńP.s. W Księżym Młynie się zakochałam!
Może to było przed lipcem 2014? Poszukam tego wpisu.
UsuńTy wiesz, że masz rację?! Zaćmiło czy co? Jedyne wytłumaczenie, że to był pierwszy wpis z cyklu i że nie wyświetliły mi się wszystkie zdjęcia, co się, niestety, zdarza, jak oglądam na tablecie;( Domyślam się, że mogło mi chodzić o Piotrkowską, którą przeszłam się tylko wieczorem i na krótkim odcinku.
UsuńChciałabym wrócić jeszcze do Łodzi, mam niedosyt, nie tylko muzealny.
Oj ja też bym chciała, wrócić do Łodzi, bo też mam niedosyt! Powiem Ci, że nie mogę doczekać się Twoich postów o Toruniu. To miasto odwiedzam od paru lat co roku i ciekawa jestem jak Ty go widziałaś:)
UsuńJuz się boję;)
UsuńI z taką Łodzią łódź mi się kojarzy...
OdpowiedzUsuńkobietawbarwachjesieni:
OdpowiedzUsuńŁódź, to bardzo bliskie mi miasto, bo tam mieszka moja rodzina.