niedziela, 24 sierpnia 2014

taki widok


... spod Kopca Kościuszki, trafił mi się kilka dni temu, wieczorową porą;
dawniej, dawniej, Tatry widoczne były z Kopca często, dziś rzadko kiedy, choć i tak podobno częściej, od kiedy Huta nie zatruwa powietrza.

Z Wrocławia pozdrawiam
;)

poniedziałek, 18 sierpnia 2014

w Lanckoronie na pierogi, w Krakowie do Muzeum Inżynierii Miejskiej

 

... warto, a nawet trzeba iść, 
w konfiguracji dowolnej, czyli zarówno w towarzystwie starszym, jak i młodszym, choć przyznam, że to drugie jest ciekawsze, bo nie masz nad reakcje dzieci - zabawa i szaleństwo, krótko mówiąc:) 

" Muzeum Inżynierii Miejskiej założone przez Gminę Miasta Kraków w 1998 roku, gromadzi obiekty ilustrujące rozwój komunikacji miejskiej, elektrowni, gazownictwa, gospodarki komunalnej oraz zabytki z obszaru historii techniki."

Oczywiście, dzieciom nie w głowie rozwój komunikacji czy badanie praw fizyki, natomiast co z tych praw wynika - owszem.
Było zatem bieganie, windowanie (dosłownie), kręcenie, skakanie, jeżdżenie, dotykanie i towarzyszące temu jęki zachwytu i radości.Motoryzacyjna część wystawy nie wzbudziła zainteresowania, na to jeszcze przyjdzie czas.


 


W wielkiej sali stoją koło siebie zgodnie stare Warszawy, Syrenki, Fiaty i Maluchy,

 


a po drugiej stronie ich starsi kuzynowie - m.in. Fiat 508, Beskid, Smyk i ... Gacek, :)
Trzy ostatnie, to polska myśl techniczna z lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych - zainteresowanych odsyłam do zalinkowanych opisów.





Najwięcej emocji wzbudziły instalacje "Wokół koła" i  "Więcej światła", zresztą trudno się dzieciom było dziwić...







 


W planach był jeszcze Ogród Doświadczeń, plenerowa ekspozycja Muzeum, ale pogoda przeszkodziła w realizacji, przekładamy na jesień.


Za to wyjazdu do Lanckorony nic nam nie utrudniło.
Sprawdziliśmy, że anioły i koty dobrze się tam wciąż mają;
co prawda na przepyszne ciastka już się nie załapaliśmy, ale za to na fantastyczne, domowej roboty pierogi z borówkami - nie jagodami! - już tak!
Nie wiem, czy wypada się przyznać, ale co tam, nikt nie widział - wylizałam talerz, jak w domu:)))


I to tyle na dzisiaj.
W Krakowie zostaję jeszcze kilka dni, a po powrocie do domu zabieram się za prezentowanie miejsc, w których byłam tego lata.
Pozdrawiam i zapraszam,
 nieustająco:)

wtorek, 5 sierpnia 2014

Hel, czyli Kronik Helskich ciąg dalszy

 

... bo czyż mogą być Kroniki Helskie bez Helu? Czysta abstrakcja;)
Zatem - zapraszam na spacer, bez zbędnych opisów, bo byliśmy tu nie raz, nie dwa, wszystko widzieliśmy..
A nie, okazuje się, że nie, jest nowe - nadmorska promenada, pomost na palach, prowadzący od stanowiska ogniowego nr 4, czyli baterii Laskowskiego, aż do portu plus program rewitalizacji szaty roślinnej i wydmowej Półwyspu. Trzeba zobaczyć i to koniecznie.No to ruszamy - prosto z dworca kolejowego, pojazdem elektrycznym, pięć minut i jesteśmy na miejscu.



(Zdjęć baterii mam więcej, jeszcze z lat ubiegłych, jest ktoś spragniony...?)
 


Wchodzimy na pomost;
po jednej stronie wydmy, po drugiej morze, nad nami niebo, przed nami - Początek Polski.










Docieramy do portu;


tu ruch jak w ulu, gwar, hałas, ryk silników, muzyka z głośników..







 


coś dla ciała - pychotka;)


 Wracamy;
 za chwilę ostatni pociąg do Chałup, trzy godziny minęły jak z bicza trzasnął.







 Żeromskiemu, piewcy morza, społeczność miasta i marynarze, 1954 r.


 ... tylko dlaczego o 18.54 kolejowy zegar pokazuje 18.48?!


W najbliższym czasie zaproszę Was jeszcze do Pucka i na zachód słońca do Chałup,
 a potem może do Kołobrzegu?
Pozdrawiam z Krakowa;)