... warto, a nawet trzeba iść,
w konfiguracji dowolnej, czyli zarówno w towarzystwie starszym, jak i młodszym, choć przyznam, że to drugie jest ciekawsze, bo nie masz nad reakcje dzieci - zabawa i szaleństwo, krótko mówiąc:)
" Muzeum Inżynierii Miejskiej założone przez Gminę Miasta Kraków w 1998
roku, gromadzi obiekty ilustrujące rozwój komunikacji miejskiej,
elektrowni, gazownictwa, gospodarki komunalnej oraz zabytki z obszaru
historii techniki."
Oczywiście, dzieciom nie w głowie rozwój komunikacji czy badanie praw fizyki, natomiast co z tych praw wynika - owszem.
Było zatem bieganie, windowanie (dosłownie), kręcenie, skakanie, jeżdżenie, dotykanie i towarzyszące temu jęki zachwytu i radości.Motoryzacyjna część wystawy nie wzbudziła zainteresowania, na to jeszcze przyjdzie czas.
W wielkiej sali stoją koło siebie zgodnie stare Warszawy, Syrenki, Fiaty i Maluchy,
Trzy ostatnie, to polska myśl techniczna z lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych - zainteresowanych odsyłam do zalinkowanych opisów.
Najwięcej emocji wzbudziły instalacje "Wokół koła" i "Więcej światła", zresztą trudno się dzieciom było dziwić...
W planach był jeszcze Ogród Doświadczeń, plenerowa ekspozycja Muzeum, ale pogoda przeszkodziła w realizacji, przekładamy na jesień.
Za to wyjazdu do Lanckorony nic nam nie utrudniło.
Sprawdziliśmy, że anioły i koty dobrze się tam wciąż mają;
co prawda na przepyszne ciastka już się nie załapaliśmy, ale za to na fantastyczne, domowej roboty pierogi z borówkami - nie jagodami! - już tak!
Nie wiem, czy wypada się przyznać, ale co tam, nikt nie widział - wylizałam talerz, jak w domu:)))
I to tyle na dzisiaj.
W Krakowie zostaję jeszcze kilka dni, a po powrocie do domu zabieram się za prezentowanie miejsc, w których byłam tego lata.
Pozdrawiam i zapraszam,
nieustająco:)
czy to jest cała porcja pierogów, czy ktoś już nie mógł się doczekać ich boskiego smaku i jednego mniam? moi wczoraj po 15 szt domowych z truskawkami wciągnęli :)
OdpowiedzUsuńCóż, w knajpach podają 8-10 pierogów, jak coś, trzeba powtórzyć zamówienie;)
UsuńNajpiękniejsza to czerwona warszawa:-)
OdpowiedzUsuńNajpiękniejsza;)
Usuńnie przypominam sobie, by cokolwiek w tych latach siermieznych tak blyszczalo ... ;)
Usuń:) Piękne motoryzacyjne relikty minionej epoki :) Jak zwykle ciekawy wpis z ciekawymi miejscami do odwiedzenia
OdpowiedzUsuńNiektóre z tych reliktów sa odnawiane i jeżdżą po naszych ulicach.
UsuńTo jest to na Kazimierzu? Gdy byłem ostatnim razem w Krakau, było (jeszcze?) nieczynne.
OdpowiedzUsuńNa Kazimierzu;
Usuńbyłeś okropnie dawno, bo podobno istnieje od 1998 roku..
Pierogi z jagodami palce lizać :-) Przyznam że takie pyszności budzą we mnie większe emocje niż motoryzacyjne zabytki, choć muzeum z pewnością interesujące :-)
OdpowiedzUsuńWe mnie i jedno, i drugie;)
UsuńO, takie muzeja to ja rozumiem - coś dla mnie (auta!) i coś nie-dla-mnie (cała multi-reszta).
OdpowiedzUsuńAuta tak, reszta tez, no może niekoniecznie z cudzymi dziećmi, ale z własnymi?zabawa przednia;)
UsuńChociaż, chociaż - kustoszom współczułam;
dwójka młodych ludzi pilnująca wystaw najwyraźniej dzieci miała dość, na poziomie zacisnietych zębów, bo za chwilę ugryzę;)
Nauka przez zabawę. Super! Na samochody miło popatrzeć... A pamiętasz mikrusa? Chyba późne lata 50-te... prawdziwe maleństwo! :)
OdpowiedzUsuńOczywiście, że pamiętam!
UsuńA ja bym najchetniej zjadla ruskie pierogi..... :)
OdpowiedzUsuńCos dlugie te wakacje masz w tym roku:))))))
Ruskie tak, ale przyznam, że zaczynam tęsknić za tymi własnej roboty, bo nikt mi nie dogodzi:(
UsuńA nie robiłam sto lat i ho ho, z wyjatkiem jednego razu, kiedy to już ciasta nie zdążyłam, bo farsz, wczesniej przygotowany, wylądował w moim żołądku:)
Wakacje jak wakacje, dwa miesiące trwają:)
Ulubione muzeum syna. Zwłaszcza samochód z kwadratowymi kołami.
OdpowiedzUsuńZwłaszcza, też winda;)
UsuńAuta - cymesik! Oczu oderwać nie mozna, ale sie staram nie patrzeć, wszak przed nami decyzje o zakupie nowego pjazdu!
OdpowiedzUsuńNa pierogi z prawdziwymi jagodami, własnoręcznie zbieranymi, a nie mdłymi borówkami, to zapraszam zawsze, jak będziesz w tych stronach! A tak, a propo`s, kiedy Kaszuby bedziesz miała w planach? :-))))
Kaszuby jeszcze musza poczekac, ale jak to w przyslowiu - co sie odwlecze, to nie uciecze;)
Usuńnasze borowki, to wasze jagody, o nazwe mi chodzilo, bo ona wlasciwsza.
jakie auto macie na mysli?
Rozwija się to muzeum, rozwija - byłem tam wkrótce po otwarciu - czasy romantyczne, pionierskie po pustawych halach hulał wiatr - teraz widać że sporo eksponatów przybyło.
OdpowiedzUsuńNiestety, stare tramwaje byly niedostepne, moze nastepnym razem..
UsuńPewnie były w konserwacji - ja miałem okazje je widzieć. W naturze to masz taki tramwaj w Tarnowie i Elblągu - u nas kawiarnia w Elblągu informacja turystyczna.
UsuńA ja w takim fajnym muzeum jeszcze nie byłem.
OdpowiedzUsuńNie masz daleko, nadrobisz;)
UsuńŚwietne to muzeum. A pierogom zrobiłaś taką reklamę, że ho ho ;-)
OdpowiedzUsuńZasłuzyły;)
UsuńPrzyznam, że z dużą ulgą przyjęłam poprzedni sposób komentowania. Tamten był jednak bardzo czasochłonny. Dzięki! :)) BBM
OdpowiedzUsuńNie ma za co;)
Usuńniestety, spam wrócił;(
Wszystko mi się podoba, ale pierogi z borówkami? to dopiero atrakcja, całkiem mi nieznana!
OdpowiedzUsuńAniu, żartujesz?
OdpowiedzUsuńborówki to 'po naszemu', czyli krakowsku, czarne jagody (te mniejsze od amerykańskich borówek);
dla mnie jagody sa pojęciem ogólnym.
O, jak dobrze! Wreszcie i ja będę mogła wpisywać komentarze, wcześniej próbowałam i nie było to możliwe.
OdpowiedzUsuńW dawnych dobrych czasach chyba dwukrotnie byłam w Lanckoronie, ale to było przed tym, kiedy Lanckorona stała się modna:)
Ewo, Lanckorona modna była zawsze;)
UsuńCieszę się, że wróciłaś do mnie;)
To ja chyba byłam jeszcze dawniej, bo pamiętam, że Lanckorona była bardzo zapyziała. Widzę w tv, że teraz też jest zapyziała, ale jest to inne "zapyzienie" (?), kontrolowane:)
UsuńModna była zawsze, tzn. jeszcze przed wojną;)
UsuńAle ciekawe to Muzeum w Krakowie. Będę musiała zabrać tam kiedyś Szczerbatego i Pytalskiego.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:-)
Koniecznie!
UsuńZabawę będą mieli przednią i chłopcy, i Ty;)
Wyobrażam sobie jak dzieci reagują na Muzeum Inżynierii Miejskiej.
OdpowiedzUsuńKiedy u nas otwarli Centrum Kopernika to byłam tam z wnukiem i widziała zachwyt dzieciaków jak mogły czynnie uczestniczyć w fizyczno-elektrycznych hokusach -pokusach;))).
Mam nadzieję, że też tam z wnukiem zajrzymy:)
UsuńPrawdopodobnie nowszy model pandaretty! :-)))
OdpowiedzUsuńBardzo fajny wypad do Muzeum samochodów na Św. Wawrzyńca :)
OdpowiedzUsuń