niedziela, 29 listopada 2015

pod górkę, czyli czas na Wieliczkę


Wieliczka, Wieliczka...
Tak blisko Krakowa, a byłam w niej raptem kilka razy, kojarzę dwa - raz w kopalni, kiedy jeszcze nie miałam klaustrofobii, drugi raz u znajomych, na (po)ślubnej imprezie, więcej, wysoki sądzie, nie pamiętam, choć powinnam, bo mieszkały tu też znajome 'Panie', jak je nazywano w rodzinie, przyjaciółki mojej ulubionej ciotki, stare panny (kiedyś nie było singielek, sorry), nobliwe wielce 'osoby z towarzystwa' (kiedyś było takie kryterium, proszę młodzieży), zaliczające się, siłą rzeczy, do elity miasta; nie przynudzam?
 To teraz trochę faktów i ciekawostek, ale bez przesady, wszak wszystko jest pod ręką, czytaj w internecie, zatem w punktach i tylko kilku, i nie po kolei.

W 1978 UNESCO postanowiło wpisać wielicką kopalnię soli na listę światowego Dziedzictwa Kultury;
w 1994 miasto zostało uznane za pomnik historii.

Sól była tu od wieków, wydobywano ją już w epoce środkowego neolitu, czyli 3 tys. lat p.n.e., ale pierwsze warzelnie soli, czerpiące solankę ze źródeł, powstały w IX wieku, kiedy, prawdopodobnie, mieszkali tu przedstawiciele plemion celtyckich.W 1252 odkryto pokłady soli kamiennej i od tej pory zaczęto wydobywać sól metodą głębinową.

 Dla zwiedzających otworzyła się Kopalnia już na przełomie wieków XV i XVI - jednym z pierwszych wizytujących był ponoć Mikołaj Kopernik.

  Od XIX wieku miasto uznawane jest za uzdrowisko, 
w 1964 otwarto tu pierwsze w Polsce podziemne sanatorium dla chorych na astmę.

W XVI w. stała się Wieliczka największym miastem przemysłowym na terenie Polski;
z osady górniczej, jaką byłą pierwotnie, zamienia się w miasto (prawa miejskie od 1290 r.) o coraz większym znaczeniu - okres świetności przypada na czas rządów Kazimierza Wielkiego i Władysława Jagiełły. Schyłek gospodarczego rozwoju miasta następuje po Potopie szwedzkim, przyczynia się też do tego spadek cen soli.
Od 1772 do 1918 roku w granicach Galicji.

Miłośników przyrody zainteresuje zapewne informacja, że w Parku Adama Mickiewicza znajduje się staw, w którym żyją szczeżuje, a entuzjastów folkloru - Siuda Baba...
;)

Rynek Górny w Wieliczce oddalony jest od Rynku Głównego w Krakowie o 13 km w linii prostej. Miasto leży w kotlinie między dwoma grzbietami wzgórz; pomimo małej powierzchni, różnice względne wynoszą ponad 137 m. Rozciągłość zabudowań miejskich w kierunku południkowym wynosi ok. 6,2 km; a w kierunku równoleżnikowym ok. 3,7 km.
 
To co, połazimy trochę?


Rynek Górny, czyli centrum;
 w tym różowym (?) budynku, kiedyś Pałacu Przychockich, mieści się  szkoła zawodowa.

 

Świat solny w 3D;
 największe (350 mkw) malowidło w Polsce wykonane w technice 3d street art, autorstwa Ryszarda Paprockiego.


Muzeum Żup Krakowskich, po drugiej stronie kościół św.Klemensa.


Mijamy miejsce historyczne, czyli Szyb Wodna Góra,
  przed nami Szyb Regis, najstarszy istniejący - tu zaczyna się trasa górnicza.


Wreszcie jakiś pomnik! I nie JPII...?



Przed nami - Pałac Konopków, obecnie siedziba IPN.



... i znów 'miejsca historyczne', a my pod górkę, szukamy kościółka św.Sebastiana;
jest, oczywiście zamknięty, za to widoki na Wieliczkę i Kraków - otwarte;)

Schodzimy do Rynku, po drodze wstępując do Zajadalni, na naprawdę dobre, domowej roboty pierogi; kawę piliśmy już wcześniej, w Rynku, w Cafe Kultura, też nam smakowała;) 

 Ciekawe szyldy tu mają..;)
 
Przechodzimy znów przez Rynek,
mijamy znów zamek, i aleją Jana Pawłą II, 
(o, jednak pomnik jest)
 zmierzamy w kierunku Kopalni, uzdrawiać się w Tężni.
 I by było na tyle...
Wszystkie zdjęcia, jak zwykle w albumie, zapraszam:)
....

Tak nawiasem mówiąc, byłam w Wieliczce 13 listopada 2015 roku... 
że  c o ś  się dzieje, dowiedziałam się dopiero po powrocie do Krakowa.

środa, 18 listopada 2015

tężnia, czyli tym Wieliczka (nie) słynie


Wieliczka, jak wiadomo, kopalnią soli stoi, a na pewno słynie;
od roku, o czym nie każdy wie, może się też pochwalić tężnią, jako jedno z dziewięciu, jeśli się nie mylę, polskich miast. Pewnie że z ciechocińskimi, największymi w Europie, czy inowrocławskimi nie ma się co równać, ale już na przykład z takimi konstancińskimi, i owszem. Na pewno też stanowi dodatkową atrakcję Wieliczki i jest miejscem, do którego chętnie krakusy wyskakują - ci, którzy wiedzą*;)

 

A wyskoczyć warto, bo za cenę kilku złotych można wesprzeć
"leczenie wybranych chorób dróg oddechowych o charakterze nawracających i przewlekłym. Nie bez znaczenia są także profilaktyczne właściwości solnego aerozolu. W trakcie całego dnia płuca gromadzą szereg pyłów, zawartych we wdychanym powietrzu. Inhalacje profilaktyczne pozwalają oczyścić drogi oddechowe, dlatego nazywane są także nebulizacjami oczyszczającymi." - przy obecnym stanie krakowskiego powietrza, czytaj smogu, wskazane ze wszech miar!


W lecie tężnia czynna jest do godziny 22.00,
 w okresie jesienno-zimowym do 17.00; warto sobie zarezerwować więcej czasu niż sugerowane minimum, czyli 30 minut, zwłaszcza że na wieży i pomostach może jednorazowo przebywać ograniczona liczba osób.


 "Tężnia solankowa stanowi uzupełnienie bogatej oferty Kopalni Soli „Wieliczka”, ale może być też alternatywną dla wszystkich, którzy pragną skorzystać ze zdrowotnych walorów wielickiej soli pozostając na powierzchni. Tężnia to aż 7 500 m2 powierzchni, a dodatkowym elementem przygotowanym dla korzystających z niej osób jest wznosząca się na wysokość 22 metrów wieża widokowa, z której podziwiać można panoramę parku i górniczych szybów."

No, to podziwiajmy
 te bliższe i te dalsze widoki:)

 




Tyle na teraz;
na spacer po Wieliczce zapraszam następnym razem - szczęśliwie, pogoda była nie tak dżdżysta i wietrzna jak dziś, więc głowy nam nie urwie;)

*
 Na koniec oficjalnie się przyznaję, że ja wiem, bo przeczytałam kilka miesięcy temu na blogu Agulca:)

wtorek, 10 listopada 2015

goła baba, czyli chwila w Andrychowie



Poszkapiłam sprawę;
Andrychów, miasteczko oddalone od Krakowa o ok.60 km, miałam w głowie już od jakiegoś czasu, ale gdy się w nim w końcu znalazłam, udało mi się tylko pospacerować po parku, pięknie położonym nad stawem, rzucić okiem na rynek i wypić lurowatą kawę w kafejce nieopodal. Inaczej mówiąc, widziałam niewiele, niedosyt, zwykły w takich sytuacjach, pozostał, zatem może wrócę...? Może warto...?
 Kilka zdjęć, voilà ;)


Rynek z jednej i drugiej strony, ogólnie i ze szczegółami.


Zamek Andrychowski, czyli Pałac Bobrowskich;
 w XVII wieku dwór obronny wybudowany przez Mariana Przyłęckiego, potem siedziba Ankwiczów h. Abdank, następnie Bobrowskich, którzy nadali mu kształt obecny, czyli podkowy. W historii Polski pałac zapisał się jako miejsce, w którym odbył się jeden ze zjazdów Konfederacji Barskiej. Współcześnie działa tu Towarzystwo Miłośników Andrychowa, w budynku  dawnej powozowni knajpka, obok - resztki założenia parkowego ze stawem pełnym ptactwa.


Przejdźmy się zatem po parku...


One śpią!
na leżąco, na stojąco, na trawie, na chodniku, z okiem zamkniętym, z okiem otwartym...;)

 

Zabytkowy kościół pw. Św. Macieja Apostoła z 1646 roku.

 

Graffiti, murale - nie tylko Kraków czy Wrocław mają swoje,
 ale które miasto pochwalić się może własną gołą babą, no które?
 A Andrychów tak:)


Powinnam może napisać więcej o Andrychowie, np. że był i jest miastem przemysłowym, że stanowi zaplecze turystyczne Beskidu Małego, ale to takie prozaiczne, prawda? Jakby co - wiedzę można uzupełnić w necie;)