Toruń przywitał nas deszczem...
Nie, wróć, to przecież nieprawda,
było słonecznie i upalnie, wręcz duszno chwilami, więc ten deszcz, w trzecim dniu pobytu w Toruniu, zresztą tylko chwilowy, wcale nas nie zmartwił, tyle że trafił się akurat, kiedy weszłyśmy na wieżę. A od wieży, a raczej widoków z niej, chciałabym swoją toruńską relację zacząć. Zatem, proszę szanownej wycieczki - jesteśmy na rynku i wchodzimy na wieżę ratuszową, z której tarasu oglądać będziemy miasto.
Wchodzimy szeroką klatką schodową;
czy coś kogoś zdziwiło?
Jesteśmy na górze;
niestety, deszcz tak zacina, że z wyjściem na taras musimy się wstrzymać kilka minut...
Już po deszczu;
chodzimy dookoła i pstrykamy plany bliższe i dalsze, na lewo i prawo...
Jesteśmy na dole, zadzieramy głowy - minęło pół godziny od wejścia,
a po deszczu nawet śladu nie ma...
Nie wiem, jak Państwu, mnie się podobało;)
cdn;