wtorek, 29 lipca 2014

wojaże 2014, czyli wreszcie Toruń!

Letnie wojaże 2014 (dwunaste) już za mną;
 9 dni w drodze, 1300 km.
Upał, przelotne deszcze i burze, upał i jeszcze raz upał, duchota...
Zmęczona jestem, ale nie narzekam.
Byłam w Łodzi i Gnieźnie, w Bydgoszczy i Chełmnie, w Łęczycy i Byczynie, w Piątku i Tumie, w Kaliszu,  Biskupinie i Ciechocinku, ale przede wszystkim - w Toruniu.

Toruń rules!
Jest piękny, zachwycający, urzekający, magiczny, bajkowy - do wyboru, jak kto chce.
Widziałam go z dołu i z góry, w deszczu i w słońcu, z mostu i z brzegu, w dzień i o zmierzchu i w nocy, w ogóle i szczególe;
oglądałam, zaglądałam, podglądałam, zerkałam..
Kilka zdjęć dziś, w kolejności bez sensu,
 Toruń na gorąco





 




















Teraz jestem w Krakowie, jutro jadę do Rzeszowa, 
potem znów Kraków, tylko niech się ten upał skończy!

Pozdrawiam :)

niedziela, 13 lipca 2014

Kroniki Helskie - Jurata na pierwszy rzut oka


 Nie pokażę Wam tej Juraty, o której pisała swego czasu Magdalena Samozwaniec, że stała się  "najelegantszym i najbardziej snobistycznym miejscem na Wybrzeżu", nie bez podstaw, bo bywała tu i bawiła się elita i śmietanka towarzyska z Krakowa czy Warszawy, że wspomnę tylko gen. Sikorskiego, Józefa Becka, Ignacego Mościckiego, Tyszkiewiczów i Potockich, Kiepurę, Bodo, czy Kossaków..

Jurata był młoda - pierwszy sezon zainaugurowano latem 1931 - i z ambicjami, od razu też stała się modna i trend ten przetrwał zawieruchę wojenną, z tym, ze w PRL-u usiłowano nadać jej nieco bardziej egalitarny charakter, co się poniekąd udało...


My wpadliśmy tu dzisiaj tylko na chwilę, sprawdzić, czy coś się zmieniło na molo...


 Molo - drewniane, długie na 320 metrów, łączy się z deptakiem  Międzymorze, którego długość jest równa szerokości półwyspu w tym miejscu i wynosi około 600 metrów.


U wejścia pomnik bogini Juraty, która, jak głosi legenda, zakochała się, wbrew woli ojca w ubogim rybaku, za co spotkała ją sroga kara – jej podwodny bursztynowy pałac został roztrzaskany na kawałki, a jego okruchy do dziś odnaleźć można na brzegu morza.






Pomnik Wojciecha Kossaka, który tu niejeden obraz namalował, odsłonięto w lipcu 2008.



 Dziś, jak widać, nadal się tu maluje;)



 A my idziemy na plażę,




.. zobaczyć słynny hotel Bryza;



wynajęcie tego legowiska na cały dzień kosztuje sto złotych, kto chętny?.




Wracamy do Jastarni;
 półwysep tu jest szerszy niż w okolicy Chałup, można się poczuć jak w prawdziwym lesie..


A ja już pozdrawiam z Wrocławia.
Niestety, nie udało mi się na bieżąco pisać z Chałup, zasięg tam jest teoretyczny, trudno.
Zapraszam jeszcze na kilka zdjęć z Helu i Pucka i oczywiście - na zachody słońca!
A teraz idę buszować po waszych blogach:)

sobota, 5 lipca 2014

Kroniki Helskie - dzień czwarty, Jastarnia


Do Jastarni zaglądamy zawsze, żeby zobaczyć (i poczuć) to, czego nie ma w Chałupach - wakacyjny tłum przewalający się po głównej ulicy, stragan przy straganie, sklep przy sklepie, knajpkę przy knajpce, auto za autem - i z ulgą wrócić do siebie.
Tak to wygląda, o;









... że nie wspomnę o 'wydarzeniach', ogniskujących uwagę tłumów;)




Wartości duchowe swoją drogą, wartości materialne swoją;)



Jak wejść w boczne uliczki, to cisza i spokój, też trochę historii, choć już coraz mniej...









 

W porcie ruch niewielki, przed portem większy - drogę przebudowują, rondo budują, Europa.



 


 





oczywiście na plażę też zaglądnęliśmy, ale to wcześniej, w drodze z Kuźnicy.


Teraz już wracamy,



ale nie, nie tą ciuchcią;)


Jeszcze rzut oka na 'wczasy kolejowe' - kto chętny?


i adieu Jastarnio,


do następnego razu;)