Nie pokażę Wam tej Juraty, o której pisała swego czasu Magdalena Samozwaniec, że stała się "najelegantszym i najbardziej snobistycznym miejscem na Wybrzeżu", nie bez podstaw, bo bywała tu i bawiła się elita i śmietanka towarzyska z Krakowa czy Warszawy, że wspomnę tylko gen. Sikorskiego, Józefa Becka, Ignacego Mościckiego, Tyszkiewiczów i Potockich, Kiepurę, Bodo, czy Kossaków..
Jurata był młoda - pierwszy sezon zainaugurowano latem 1931 - i z ambicjami, od razu też stała się modna i trend ten przetrwał zawieruchę wojenną, z tym, ze w PRL-u usiłowano nadać jej nieco bardziej egalitarny charakter, co się poniekąd udało...
My wpadliśmy tu dzisiaj tylko na chwilę, sprawdzić, czy coś się zmieniło na molo...
Molo - drewniane, długie na 320 metrów, łączy się z deptakiem Międzymorze, którego długość jest równa szerokości półwyspu w tym miejscu i wynosi około 600 metrów.
U wejścia pomnik bogini Juraty, która, jak głosi legenda, zakochała się, wbrew woli ojca w ubogim rybaku, za co spotkała ją sroga kara – jej podwodny bursztynowy pałac został roztrzaskany na kawałki, a jego okruchy do dziś odnaleźć można na brzegu morza.
Pomnik Wojciecha Kossaka, który tu niejeden obraz namalował, odsłonięto w lipcu 2008.
Dziś, jak widać, nadal się tu maluje;)
A my idziemy na plażę,
.. zobaczyć słynny hotel Bryza;
wynajęcie tego legowiska na cały dzień kosztuje sto złotych, kto chętny?.
Wracamy do Jastarni;
półwysep tu jest szerszy niż w okolicy Chałup, można się poczuć jak w prawdziwym lesie..
A ja już pozdrawiam z Wrocławia.
Niestety, nie udało mi się na bieżąco pisać z Chałup, zasięg tam jest teoretyczny, trudno.
Zapraszam jeszcze na kilka zdjęć z Helu i Pucka i oczywiście - na zachody słońca!
A teraz idę buszować po waszych blogach:)
Podoba mi się Jurata na Twoich zdjęciach. Resztek roztrzaskanego pałacu Juraty szukałaś?
OdpowiedzUsuńNiestety;)
Usuńnie miałam czasu na nic innego, to był tylko krótki skok w bok z Jastarni.
Kiedyś było się szczęśliwym mając na plaży kocyk i parawan. Teraz można mieć całą kanapę z baldachimem. Standardy się zmieniły ;-)
OdpowiedzUsuńObrastamy w piórka i mamy coraz większe wymagania;)
UsuńW tych lasach to pamiętam podchody, w kierunku Juraty oczywiście.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że wtedy do bunkrów nie wolno było wchodzić;)
UsuńO Juracie dużo się słyszy, ale nie miałam okazji jej oglądać. Dobrze jest zobaczyć jak tam wygląda, ciekawy post i fajne zdjęcia. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńA ja żałuję, że nie miałam okazji poszwendać sie dłużej i porobic zdjęcia tych słynnych willi.Może nastepnym razem, a może ktos inny...?
Usuń:)
Większość helskich letnisk powstała z osad, wiosek rybackich. Jurata na tym tle wyróżnia się o tyle, że powstała "z niczego"; tzn. zbudowano ją od zera a nie powiększano istniejącą wieś.
OdpowiedzUsuńTo prawda, wyjatek zdecydowany, i to widać!
Usuńciekawe - na pewno sporo się pozmieniało.
OdpowiedzUsuńmoje pierwsze wspomnienia ;-) to te z wakacji w Chałupach i Jastarni - gdym miał 3 i 4 lata.
Chałupy to była wioseczka - droga, stacja kolei, bar nad Zatoką, szkoła i budka telefoniczna. a, no i domki i plaża! :-) w barze były drzwi wahadłowe "westernowe" i wystrój z "plastrów" drzewa. przed szkołą barierka, żeby dzieci nie wypadły na drogę. i fascynujący "labirynt" z barier przy przejściu przez tory.
Jastarnia to było wielkie miasto - można było dostać plastikowe figurki indian i kowbojów.
a między nimi - nad Zatoką - rozległe pola borówek (tzn tych czerwonych). się zbierało na konfitury.
Jurata zaś miała posmak kurortu - może za sprawą prominenckiego domu wczasowego "Neptun", w któego hallu tkwił - poza zwykłymi flipperami - bajeczny automat do gier: strącało się nieprzyjacielskie statki patrząc w peryskop "łodzi podwodnej". nigdy już takiego nie widziałem... ;-)
ale mię wzięło na wspomnienia :-)
Ja mam nieco inne wspomnienia z pierwszych helskich pobytów, bo poza jednym, w wieku lat 15 w Jastarni z rodzicielami, kiedy to setnie sie wynudziłam, wszystkie pozostałe w liczbie dokładnie dwudziestu, były juz za kompletnej dorosłosci.Po żołnierzyki jeździlismy z synem do Władka, do Jastarni i Juraty tylko zaglądaliśmy, raz, dwa, zwyczajowo, że tak powiem i spacerowo-krajoznawczo.
UsuńMuszę Ci sie przyznać, ze ten blog ma też ten cel - pokazać, nie tylko co widzę, co mnie rusza, ale też poruszyć w innych, np. wspomnienia, więc cieszy mnie niezmiernie, kiedy się udaje:)
Mam przecież podobnie, zwłaszcza kiedy widzę zdjęcia miejsc znanych i pamietanych z przeszłości, zwłaszcza tej odleglejszej.
Jeszcze 2 tygodnie i będę tam.
OdpowiedzUsuńO!
UsuńTo może Tobie sie uda zrobić kilka zdjęć miejsc tajemniczych w Juracie?
Nie ma to jak dwa tygodnie spokoju i wakacje.
OdpowiedzUsuńDawniej bywały i trzy, i cztery, byli czasy..;)
Usuń...Jurata niegdyś dla elity była i dla bogaczy, dziś chyba też nie jest tam za tanio...
OdpowiedzUsuńSerdeczności :)
Na pewno drożej niz w Chałupach, ale tez inaczej, co kto lubi.
Usuń...czyli...po staremu :)
UsuńSerdeczności :)
Zawsze mnie cieszą takie widoki, w końcu blisko do domu i ciekawi mnie jak inni odbierają te miejsca.
OdpowiedzUsuńW ub roku byłam przez dwa tygodnie na szkoleniu w Juracie i byłam zadowolona z uwagi na spokój, cisze (maj) i piękne zachody słońca. U Ciebie zachodów nie ma ale sa i tak miejsca, które maja szczególne miejsce w moim sercu... a widziałaś Ikroopko ten kościołek położony w lesie?
Kościółek? Oj, nie:(
UsuńJa w ogóle Juratę znam słabo, bo jak łaziłam po niej więcej, to bez aparatu jeszcze, więc b. dawno i nie pamietam.Najbardziej mnie męczy wspomnienie domku/pensjonatu, z którego mozna było wyjść wprost na plażę - odwiedziłam tam swego czasu koleżankę - ale gdzie?czy to było w Jastarni, czy w Juracie, nie pamietam.
A zachody będa, będą, jakby mogło ich nie być, ale chałupskie!
Mam nadzieję, że Cię nie rozczaruję:)
Zaintrygowało mnie plażowe legowisko- niesamowite, jak bogatą wyobraźnię mają ludzie! ;)
OdpowiedzUsuńp.s. znowu zmiotło mi jeden komentarz i nie wiem, czy nie będzie powtórki. ;(
Mnie dziś tez jeden komentarz wcięło i to u siebie, blogger ma zły dzień?
UsuńDziś plaża Bryzy mnie nie zdumiewa, ale jak to zobaczyłam kilka lat temu po raz pierwszy, to, przyznaję, zatkało mnie z lekka, prowincjuszke z Wrocławia, co do Chałup jeździ;)
I nadal będe, bo za żadne skarby świata nie chciałabym tak spędzać wakacji:)
Brew pozorom pomiędzy Juratą i Jastarnią jest wile ciekawych kasków przyrodniczych i tu warto zarzeć ;)
OdpowiedzUsuńSa, ale tym razem to był szybki spacer, bo chcielismy zdążyć na pociag.
OdpowiedzUsuńna półwyspie helskim nigdy nie byłam, za to wiele się o nim słyszałam, bo mój tata nim się zachwycał. Właśnie w Juracie najczęściej bywał.
OdpowiedzUsuńW Juracie i 'Copotach' bywała moja babcia, ale to jeszcze przed wojną.
UsuńIvo, jesli nie byłas, to polecam, zwłaszcza Juratę, mam wrażenie, że dobrze byś sie tu czuła.
O widzisz, przypomniałaś mi wyprawę moich śp. dziadków - motorem nad morze, też oczywiście jeszcze przed wojną - babcia to wspominała z dużym uśmiechem :-)
UsuńJako się już rzekło poprzednio, byłem tam, albo bardziej w Jastarni, niż w Juracie, milion lat temu, i raczej już tak zostanie, bo nie moje klimaty. A tak przy okazji - wyszukiwałem ostatnio własnej matce miejscówkę wypoczynkową co prawda nie na Helu, a na Wolinie, ale podejrzewam że jest podobnie (cenowo) - praktycznie w tej samej cenie można zanabyć podobnej klasy wywczas w miejscowościach zagranicznych, z pewną pogodą i ciepłym morzem. Niestety, zrobiło się jak przed wojną, gdzie do Zoppot jeździł ten, kto miał kasę.
Dwa tygodnie w Polsce i zagranicą w tej samej cenie?
Usuńplus dojazd - wielogodzinny?
bo nawet jesli samolotem, to jak dodasz do czasu lotu czasy odpraw i dojazdów na lotnisko i z, to wyjdzie pewnie podobnie.Nam droga zajmuje ok.8 godzin, w niedziele.
Co do pogody - jeżdżę do Chałup od 1992 roku i raz! jeden raz mielismy czterodniówke deszczu, poza tym, jesli nawet padało, to chwilę, ale to moze ze dwa razy przez te wszystkie lata, a pogoda jesli upalna, to mniej niz 'w głebi kraju', a zawsze spacerowa, co dla mnie, osoby nienawidzącej upałów, jest zaleta.
Mój mąż też kąpie się w Bałtyku i na mysl, że miałby się zanurzyć w zupie mórz ciepłych, aż się otrząsa;)
Widze, ze jestes na wakacjach i wszystko, wlacznie z pogoda, dopisuje.
OdpowiedzUsuńOby tak dalej:)
Milego odpoczywania zycze.
A Ty, jak widze, wróciłaś;)
UsuńJutro jade dalej, opowiem:)
Byłem cztery lata temu - raczej nie planuję powrotu, ale dla wczasowiczów miejsce na pewno jedno z lepszych.
OdpowiedzUsuńJa na Hel wracam regularnie, ale tez mam tam takie miejsce, ze czuje sie prawie jak na bezludnej wyspie;)
UsuńPolska to piękny kraj...Warto ją poznawać...Nad morzem byłam lata temu...ale może pojadę w przyszłym roku...jeszcze zobaczymy...Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńkobietawbarwachjesieni:
OdpowiedzUsuńNad morzem byłam tylko w Mielnie i w Sopocie. To było wiele lat temu. Teraz, nie licząc ostatniego wyjazdu w Bieszczady, siedzę jak grzyb na miejscu. Jedyny spacer, to do sklepów i z powrotem. Dziękuję za odblokowanie wejscia z komentarzem. Ściskam Cię mocno.
A ja ta nigdy nie byłem :) I na razie sie nie wybieram ! Natomiast te "miejskie" klimaty całkiem dobrze podpadają pod obiektyw ;) Pozdro
OdpowiedzUsuńNie wiedziałem, że jest tam takie malownicze molo. Za to kanapka na plaży zrobiła na mnie duże wrażenie. Szkoda,że nie można jej całkiem zamknąć :)
OdpowiedzUsuńŁadnie tam, jak będę przejazdem to się tym razem zatrzymam.
Najbardziej mi się podoba las z ostatniego zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńDużo słyszałam o Juracie, ale nie miałam okazji być niestety. Kanapa na plaży mi się podoba! Na Twoich zdjęciach miejsce bardzo mi się podoba!
OdpowiedzUsuńMalował malarz dniami , nocami i namalował morze z falami. ;)
OdpowiedzUsuńPonoć (syn mi doniósł) zburzyli hotel Neptun, który stał tuż przy wejściu na molo i jest tam teraz tylko wielka dziura w ziemi.
OdpowiedzUsuńFajne wspomnienia mam z tego hotelu, w 2008 roku byliśmy tam w doborowej ferajnie na Nocnym Maratonie Blogerów.
Przepraszam, że sie nie odzywałam, ale znów byłą w Polsce i znów miałam kłopot z netem, ale tez i czasu brak, żeby tu zaglądać.
OdpowiedzUsuńTeraz jestem i nadrabiam zaległości:)
Och, morze...
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia.