sobota, 24 stycznia 2015

Połczyn Zdrój, uzdrowisko z trudną historią w tle


Połczyn Zdrój, 
niewielkie (osiem i pól tysiąca mieszkańców) miasteczko w Zachodniopomorskiem, pięknie, bo w otulinie Drawskiego Parku Krajobrazowego położone, uzdrowisko od początków XVIII wieku.
W drugiej połowie XIX wieku więcej tu przebywało kuracjuszy, niż mieszkańców.
Leczyło się i leczy choroby reumatologiczne,  kobiece, układu nerwowego, otyłość, osteoporozę;
szpital uzdrowiskowy Gryf był do lat 70. XX wieku największym obiektem sanatoryjnym w Polsce.








Samo miasteczko jest nieco zaniedbane, choć, oczywiście, starania o przywrócenie mu urody widać..


 Ulica Grunwaldzka;
badania archeologiczne wykazały, że najprawdopodobniej tędy prowadził Szlak Solny.



Plac Wolności, centrum miasta od zawsze,
 kiedyś było tu targowisko.









 Przy Grunwaldzkiej, róg Okrzei, znajdują sie dwa zabytkowe budynki - poczty
i szkoły, funkcjonującej od 1867roku.


Wróćmy jednak do części uzdrowiskowej;
w odległości ok. 2 km od parku, po drugiej stronie zalewu, znajduje się Sanatorium Borkowo, dawniej Luisenbad, miejsce okryte złą sławą - tu znajdował się hitlerowski ośrodek Lebensborn.

Zacytuję za wikipedia.pl:
"Lebensborn w założeniach miał stworzyć odpowiednie warunki w sieci swoich ośrodków do „odnowienia krwi niemieckiej” i „hodowli nordyckiej rasy nadludzi” poprzez odpowiednią selekcję kobiet i mężczyzn przeznaczonych do rozmnażania w ramach demograficzno-politycznych założeń nazistowskiej polityki rasowej. "
W Połczynie " funkcjonował od kwietnia 1938 do lutego 1945 w położonym 2 km od centrum miasta obecnym sanatorium Borkowo, w którym dokonywano germanizacji dzieci pochodzących głównie z polskich rodzin. Kierowane były do niego dzieci z „zakładów przejściowych” (między innymi z Kalisza i Bruszkowa), które wcześniej zakwalifikowano do zniemczenia w wyniku badań rasowych, zdrowotnych i psychologicznych.(..)
 Zakład posiadał trzy oddziały: kobiet ciężarnych, położniczy i małego dziecka. Dzieciom zmieniano dane osobowe, na miejscu wydawano nowy akt urodzenia, nadając im nową tożsamość. Całkowicie zakazywano mówić w języku polskim, a także kontaktować się z rodziną. W zakładzie obowiązywał system kar. W miarę postępu germanizacji dane dziecko, gdy pozytywnie oceniono wywożono do specjalnych ośrodków w głąb Niemiec, skąd były od razu lub później oddawane rodzinom niemieckim. Germanizacji poddane były kilkuletnie dzieci. Metody działania zakładu z Połczyna wykorzystywano także wobec dzieci ukraińskich."




Zainteresowanych miejscem i tematem odsyłam do strony miasta;
 wszystkie zdjęcia w albumie, jak zwykle.

niedziela, 18 stycznia 2015

na Wielką Sowę


 ... wybraliśmy się dziś.
Mieliśmy zamiar zrobić sobie spacer z Sokolca, ale w drodze napotkaliśmy na przeszkodę zwaną rajdem, więc zostawiliśmy samochód na poboczu i weszliśmy na szlak na wysokości Przełęczy Walimskiej.
Ludzi na szlaku na lekarstwo, trochę więcej na Sowie, w drodze powrotnej spotkaliśmy cztery osoby.
Cisza, spokój, cisza, spokój, cisza...
 Widoki były;


Na Sowie kaplicę budują, hm...


Pogoda była dynamiczna, można powiedzieć, z przewagą chmur i mgieł - te dwa zdjęcia zrobiłam w odstępie dwóch minut;
 zdjęcia są takie o, bo nie chciało mi się targać dużego aparatu, wzięłam małą cyfrówkę.


(Tego ptaszyska tu jeszcze niedawno nie było;
potomni będą naszą epokę zwać czasem kiczu...?)


Zima w górach jest:)

wtorek, 13 stycznia 2015

Kocha(j)my parowozy, czyli Wolsztyn zaprasza


Parowozownia w Wolsztynie znana jest chyba każdemu miłośnikowi kolei.
Jak podaje wiki, zbudowana w 1907 roku, jeszcze niedawno była ostatnią czynną w Europie - do 2012 roku parowozy prowadziły codziennie planowe pociągi do Leszna, a czasami także składy retro i pociągi okolicznościowe. Teraz już tylko okolicznościowo można się przejechać zabytkowym wagonem, ciągniętym przez zabytkowy parowóz, choć słyszałam, że jest szansa na reaktywowanie regularnych połączeń, ale czy to prawda? ... się okaże.
Póki co - można sobie pooglądać, jak to drzewiej jeżdżono, a że to drzewiej nie tak dawno było, to zaświadczam - jeździło się siedząc na drewnianych ławkach i jak było fajnie, ha!
:)


To ja już nic nie gadam, popatrzcie sami;




O, tu jedna z unikatowych lokomotyw - Tr5, jedyna zachowana z tej serii,
produkcji niemieckiej firmy Orenstein&Koppel,


I -wagon;
jeździło się takimi do Rabki, ktoś zna?
 pamięta?


... ale takich luksusów nie widziałam, jak żyję:)


Muzeum ma też wystawę, jakżeby inaczej;


 I niech mi ktoś powie, że teraz drukowanie biletu trwa krócej niż kiedyś!


Mam nadzieję, że kogoś udało mi się zachęcić do wizyty w Wolsztynie;)
A następny przystanek na naszej trasie - Połczyn Zdrój, zapraszam.

 

A, informacje o kursach można znaleźć na stronie  TurKol.pl