niedziela, 24 grudnia 2017

barszcz grzybowy, czyli WESOŁYCH ŚWIĄT!


"Bierzemy dwie, trzy garscie grzybow suszonych, najlepiej kapeluszy, moczymy - mozna kilka godzin, mozna i cala noc - w tej samej wodzie potem  gotujemy do miekkosci, z dodatkiem kostki typu 'rosol z kury'; wywaru powinno byc ok. 1 litra;
Ilosc grzybow zadecyduje o jego esencjonalnosci, ale tez mozemy ja sobie wyregulowac, dodajac wody lub nie. Jesli lubimy - mozemy dodac pod koniec gotowania po jednej marchewce i pietruszce, nie wiecej, zeby nie zmieniac smaku z grzybowego na jarzynowy.
Kiedy grzyby sa miekkie - odcedzamy:
grzyby sie chlodza, czekajac na krojenie, a w tym czasie do wywaru dolewamy butelke żuru.

Tu uwaga pierwsza, istotna dla sprawy :
ma to byc TEN zurek, ktory od zawsze kupujemy na placu, w zieleniaku - wazne, zeby nie byl b.kwasny, tak "normalnie" i zebysmy byli pewni jego smaku. Nie ma tu miejsca ani czasu na niespodzianki.
Zurek z wywarem mieszaja sie na wolnym ogniu, do zagotowania;
tuz przed, dodajemy grzyby pokrojone drobno w tak zwanym miedzyczasie, po czym, jak wszystko nam raz, dwa razy pyrknie - wylaczamy gaz, dodajemy smietane, 18%, 
a na końcu duza lyzke swiezego, pelnotlustego masla i  - JEST.

Doprawiamy do smaku lub nie, bo smak już powinien byc:)

Uwaga druga , dotyczaca intensywnosci  barszczu;
wody dodajemy wedle  gestosci zuru i uznania;
smietane  zageszczamy  maka lub nie, tez wedle uznania  ;
ja sugeruje, zeby zur byl zawiesisty - zbyt rzadki - traci smak - ale bez przesady;
Przegryza sie teraz z godzinke...?

W wersji eleganckiej - a o takiej tu mowimy - podajemy do barszczu grzybowego bulke typu weka, ewentualnie chleb, cienko ! pokrojony."


WESOŁYCH ŚWIĄT
:)