... przelecieli ptacy,
z furkotem,
z jednej strony na drugą,
zatoczyli koło,
i na dachu przysiedli,
na ul.Grottgera,
nad dawną Młynówką,
może do Rynku polecą?
:)
czyli subiektywny przewodnik - po całej Polsce latem, po Dolnym Śląsku i Sudetach przez cały rok, a czasem po czeskiej stronie.. zawsze Hondą;)
W taki dzień lepiej chodzić w kapeluszu ;)
OdpowiedzUsuńOj, to to:)
OdpowiedzUsuńPrzyleciał ptaszek z Łobzowa, usiadł na rynku Krakowa, asatadarasa, asatadarasa, usiadł na rynku Krakowa!
OdpowiedzUsuńA na tym rynku w Krakowie, domy stanęły na głowie, asatadarasa, asatadarasa, domy stanęły na głowie!
I zatańczyły raz, dwa, trzy, a ptaszek stoi, i patrzy, asatadarasa, asatadarasa, a ptaszek stoi, i patrzy!
A gdy sie dosyć napatrzył, to sam zatańczył raz , dwa, trzy, asatadarasa, asatadarasa, to sam zatańczył raz, dwa, trzy!
Wiecej nie pamiętam!
pociągnie kto????
Fusillo, jak pójdziesz za tym linkiem, to znajdziesz pełny tekst, miałam go dać nastepnym razem, ale co tam:)
Usuńhttp://pl.wikipedia.org/wiki/%C5%81obz%C3%B3w_%28Krak%C3%B3w%29
Ptaków mnóstwo! Jakiś ptasi sejmik, albo jakieś ptasie manifestacje, jak te, co ostatnio paraliżowały Warszawę:-)
OdpowiedzUsuńE tam, od razu manifestacje, takie tam, ptasie latanie-sranie;)
Usuńjakiś gołębi pęd.
OdpowiedzUsuń(s)pęd;)
UsuńTutaj takze widze takie grupy ptakow i zbierajace sie i latajace razem. Pewnie wybieraja sie w droge na zime.
OdpowiedzUsuńZawsze troche (z obawa) mysle wtedy o filmie "Ptaki" Hitchcocka.
Moj ojciec kiedys hodowal golebie. Z ich powodu omalo nie doszlo do rozwodu rodzcow, gdyz ptaszyska te tak niemilosiernie paskudzily dom i tarasy.
Wcale sie nie dziwię, ja gołębie toleruję w odległości od siebie dużej, delikatnie ujmę tak:)
UsuńPieczone nie byly nigdy;) To bylo ojca hobby.
UsuńDodam tylko, ze mama kiedys postawila ultimatum: "Albo ja, albo te ptaszyska".
Pozniej przez lata tato zalowal, ze zle wybral;)
Tzn. wybral mame:)
Mężczyźni maja tę odwagę wyboru, zawsze pasję stawiają ponad;
Usuńno, chyba że wybiora kobiete, a potem udają, że żałują:)
Ktoś musi "bujać" te gołębie, że tak latają z jednaj strony na drugą ;)
OdpowiedzUsuńOne tak chyba same z siebie..?
UsuńSzkoda tylko, że to nie są pieczone gołąbki.
OdpowiedzUsuńTy uważaj, bo sie jeszcze ekologom narazisz!
Usuńswoją drogą pyszne są, jadłam kilka razy sto lat temu:)
Ale żesz cudne te zdjęcia!!! Ja kiedyś polowałam na ptaszki i co już je miałam ustrzelić i aparat do oka przykładałam, to natychmiast zmieniały pozycję. A Ty cały ptasi reportaż zrobiłaś! :) BBM
OdpowiedzUsuńBBM, Ty wiesz, ile zdjęć zmarnowałam?
Usuństraszne tempo miały:)
Nie wiem co napisać, nie łapię - tych gołębi?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Nie ma obowiązku, uzgodniliśmy;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i ja.
To nie był komentarz z obowiązku.
OdpowiedzUsuńPo prostu nie zrozumiałem intencji, lub ewentualnego podtekstu i nic więcej - szczerze.
Pozdrawiam serdecznie!
Grzesiu, podtekstu żadnego, ot, obrazek z okolicy, skojarzenie z piosenką, którą zacytowała w komentarzu Fuscila;)
OdpowiedzUsuńMoja wina, że tytuł posta nie jest bardziej precyzyjny, moze miałbyś jakies skojarzenie, luźny związek...?
Pozdrawiam wciąż z Krakowa i Łobzowa;)
golebiami brukowany krakow ...
OdpowiedzUsuńnie badz taka - dokoncz ... ;)
UsuńKraków nie tyle brukowany, co obesrany, nie bójmy sie spojrzeć prawdzie w oczy:)
OdpowiedzUsuńWpisałam komentarz wczoraj, ale najwyraźniej wcięło, nie pierwszy raz, bo mi tu zrywa połączenie;(