Dziś nie ma ich zbyt dużo, garstka;
bywa, że ptaki obsiadają wszystkie gałęzie, z trudem się mieszczą, odlatują dopiero kiedy się ściemnia, wtedy można bez obaw przechodzić...
Parkujący omijają to miejsce jak mogą, nie zawsze sie da - jak widac...
Ale - kochamy ptaszki!
Przyzna się ktoś, że nie?
Ale macie tam niebezpiecznie. Mieszkam na wsi i jeszcze żaden ptak mnie nie trafił. Gdy jestem w mieście, zdarzało się. Może to są niebieskie ptaki?
OdpowiedzUsuńMnie się dziś omal, omal nie nie udało;(
UsuńWidać,pod pewnymi względami ptaszki nie różnią się od ludzi - też muszą;)
OdpowiedzUsuńTym się różnimy, że nie sr....y gdzie popadnie;)
UsuńTo jeszcze raz ja. Pytałaś o to jak wklejam zdjęcia, by nie były aktywne. Przygotowuje wcześniej odpowiedni rozmiar zdjęcia. U mnie jest to 640 szerokości. Następnie klikam na dole: oryginalny rozmiar, a u góry (pasek narzędzi) na LINK. Wcześniej jest on przydzielany niejako automatycznie, ale mi to jakoś nie odpowiada, więc usuwam zaznaczenie tej opcji. Jeśli nie uda Ci się tego zrobić, pytaj znowu. Chętnie pomogę.
OdpowiedzUsuńdzięki, spróbuję.
Usuń... choć z drugiej strony, podoba mi się opcja Lightboxu, więc może przy niej pozostanę?
Usuń:)
ha ha, taki widok można spotkać chiba w każdym mieście. zawsze znajdzie się drzewo, gdzie gawrony chętnie spędzają czas i za przeproszeniem robią pod siebie ;)
OdpowiedzUsuńraczej robia na przechodniów;(
UsuńKochane ptaszki, daj znać, jak auto zniknie z miejsca, w którym stać nie powinno.
OdpowiedzUsuńDam znac, jak spółdzielnia udostepni miejsca do parkowania;)
Usuńżeby było jasne - tam NIE ma zakazu parkowania!
Ale "naptakały" na ten samochód :)
OdpowiedzUsuńNo...
UsuńJa akurat z fauną i florą to mam raczej na bakier - nie lubię niestety. A tu widzę, że akurat nie tylko samochód os..any, co cały trotuar upstrzony. A fe!
OdpowiedzUsuńja nie przepadam 'w tym kontekście';(
Usuńz gołębiami, zwłaszcza krakowskimi,mam ten sam problem.
Oj...Hitchcock jest dumny;-)
OdpowiedzUsuńJa kocham. Tylko że samochodu nie posiadam a moje szlaki komunikacyjne ... nie przebiegają pod drzewami(?), jakoś tak się składa że u mnie nie ma problemu. Może jest tak dlatego że u mnie nie ma gołębi a pozostałe ptaki potrafią się zachować ;-)
OdpowiedzUsuńTo się nie pokłócimy i bardzo dobrze;)
UsuńŁadne ptaszki ;-)) No jakoś nie zawsze dają się kochać ;-)
OdpowiedzUsuńNie dają, zwłaszcza jak srają - przepraszam za dosłowność, ale tak ładnie się rymuje;)
OdpowiedzUsuńAutka "w kropki" u IKROKPKI.... :-)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńNie ma zakazu parkowania? Zgodnie z kodeksem samochód nie powinien blokować całej szerokości chodnika, a tu jak widać ludzie zmuszeni są do chodzenia po trawniku. Jest też zakaz parkowania na trawnikach, więc kierowca łamie przepisy :) Ptaszki występują w obronie przyrody. Takie g... potrafi w dwa dni zrobić wżery w lakierze. Skoro nie ma policji, ani straży miejskiej, to lakiernik swoje zbierze :)
OdpowiedzUsuńAnonimowy obrońca prawa?
OdpowiedzUsuńno dobrze, odpowiadam;
...może, tylko gdyby tu postawić auto z marginesem dla przechodzących, podobnie jak po drugiej stronie uliczki, to nie byłoby przejazdu, a raczej byłby, ale tylko dla jednego auta, więc zwyczajowo wszyscy tak stawiają.
Aut mieszkańcom przybywa, a miejsc do ich parkowania nie, bo ważniejsze są zieleńce.
Dodam, że miejsca są zajęte głównie wieczorem i nocą.
Ptaszki występują w obronie własnych interesów - wygrzewają się w słoneczku, mając baczenie na stojący zaraz obok, niewidoczny na zdjęciu, śmietnik...
Dodam jeszcze, że i tak tędy nikt nie przechodzi w obawie, że mu coś na głowę poleci;(
UsuńPtaszki? Tak, lubię kurczaka pieczonego i galaretkę z kury... a sraluchów nienawidzę i nic na to nie poradzę.
OdpowiedzUsuń... bardzo adekwatna nazwa;)
OdpowiedzUsuńchoć pewnie narażam się obrońcom praw ptasich;(
Ależ plamkowy klimat tutaj powstał ;-)
OdpowiedzUsuńChyba nie będę wyliczał jakie świństwa potrafi robić człowiek. No, może wymienię tylko jedno: miłośnikom gołębi nieobce jest obciąć jastrzębiowi stopy i łaskawie wypuścić na... wolność!
Ikroopko, ludzie są znacznie gorsi od ptaków. Na tyle, że czasem człowiekiem wstyd jest być. Wymienić "krótką listę"?
OdpowiedzUsuńAle po co? ja nie uogólniam, pokazałam tylko obrazek.
UsuńNie zawsze i wszędzie można żyć w symbiozie.
Zasadniczo ktoś i tak ma szczęście, bo gdy widzę sytuacje że samochód parkuje na chodniku, a piesi zmuszani są chodzić po błocie, budzi się we mnie bestia.
OdpowiedzUsuńW Tarnowie mamy tak np. na Plantach dworcowych - noclegowisku setek gawronów. W dzień nie ma tam problemów, ale wczesnym wieczorem... deszcz guana.
Generalnie ptaki w mieście żyją tylko z tego CO MY ZOSTAWIAMY! Gdyby nie one szybko zaczęły by się problemy epidemiologiczne.
Miejsca parkingowe na blokowiskach - 70% ludzi tam mieszkających WCALE aut nie potrzebuje! To nawet nie wygodnictwo, to po prostu rodzaj baraniego pędu - sam przez trzydzieści kilka lat mieszkałem na blokowiskach i doskonale znam ten problem. Przy czym samochodziarze to taka drańska arogancka sekta - domagają się miejsc parkingowych - więc są one robione kosztem zieleńców, jednocześnie żaden z nich nie pomyśli iż fundusze które spółdzielnia na ten cel przeznaczyła nie zostaną już wykorzystane np na plac zabaw dla dzieci, altankę, remont dachu, chodnika itp! Ba dzieciaki grające w piłkę na parkingach są także przeganiane, bo się jednemu czy drugiemu "auto popsuje". Ptaki wróg, dzieci wróg, policja wróg, piesi wróg itd... cały świat to wróg gdy psychol siedzi w kabinie swojego auta i jego ego rozdyma się proporcjonalnie do rozwijanej prędkości.
ps. Piszesz że tam nie ma gdzie zaparkować - jak znam życie to w odległości kilkuset metrów na pewno jest plac, uliczka czy coś podobnego - ale gdzie tam - "pan i władca" auta musi stać bez mała pod samą klatką.
Od końca - to się mylisz!
Usuńto auto stoi co prawda przed blokiem (niewidocznym na zdjęciu), ale przy uliczce, przy której dalej stoją tylko wille - przed którymi samochody mogą postawić właściciele domów lub ich goście.
Nie ma w okolicy żadnego parkingu, placyku, etc, każde miejsce zajęte jest wieczorem przez auta, bywa, że się trzeba nieźle nagimnastykować, żeby znaleźć wolne;(
Tu nikt szybko nie jeździ, wiadomo - osiedle.
Co do posiadania niepotrzebnego auta - proszę Cię!
nie wyobrażam sobie dziś funkcjonowania bez niego i nawet nie będę tłumaczyć dlaczego, bo nie sądzę, żeby to nie było jasne - samochód muszę mieć, podobnie jak mąż, czyli mamy dwa i oboje z nich na co dzień korzystamy;
mieszkając w dużym mieście, chcąc być niezależnym, też od komunikacji - nie mam wyjścia.
Zresztą - połowy zdjęć bym nie zrobiła, bez auta.
Co do podziału funduszy - nie spieram się, ale uważam, że nie mozna udawać, że problemu nie ma.
I na koniec - ludzie na zdjęciu nie omijają samochodu, tylko przejście pod drzewem, czyli - ptaki!
Miód na serce Makroman :-)
OdpowiedzUsuńDojeżdżałem do Poznania na rehabilitację. I nieraz ulicą (pomimo niesprawnej nogi) obchodzić musiałem takich, bo chodnik zastawili. Ptasie guano się zmyje, ludzkiej bezmyślności już raczej nie...
Ptasie gówno budzi we mnie nieopisany wstręt i nie jest tak łatwo zmywalne, pozwól sobie powiedzieć.
UsuńPrzerosła nas cywilizacja - samochodów coraz więcej, a miasta nieprzygotowane na rozwój motoryzacji.
Ikroopko
UsuńKiedyś gołąb trafił mnie w... czoło ;-) Fakt, jakbym od razu gamonia dorwał w łapska, to pewnie wszystkie pióra spod ogona bym mu pourywał, ale... wybaczyłem mu ;-)
To mnie rozumiesz;)
Usuńnie jest przyjemną rzeczą przechodzić w ciągłym lęku 'trafi czy nie trafi', a te skubańce złośliwe są, przysięgam - celują!
I ten chodnik i jezdnia, całe obsrane, brrr, ohyda!
Ikroopko - pisałem kiedyś bardzo obszerne opracowanie na temat budowy dróg, urban9zacji i... korków. Wtedy też skończyła się moja współpraca z pewnym wpływowym na rynku lokalnym tygodnikiem - oni mają swoje układy w urzędzie miasta a ja nie mam ochoty milczeć.
OdpowiedzUsuńJakieś dwadzieścia lat temu, bodajże w Seattle w USA zauważono że im więcej buduje się dróg tym... więcej robi się na nich korków! paradoksalne ale - oczywiste, po przemyśleniu.
Nasze miasta NIE są przystosowane do ruchu samochodowego, ale nie w tym rzecz - nie ma tu miejsca na obszerny artykuł - w skrócie: im więcej dróg i parkingów, tym większa odległość między miejscami, w pewnym momencie odległość ta rośnie na tyle że sięga się po samochód - ponieważ w tym samym czasie sięga po niego tysiące innych mieszkańców więc robią się korki. Ponieważ także w tym samym czasie wszyscy chcą parkować jak najbliżej domu to z kolei brakuje tam miejsca do zaparkowania (pomijam cymbałów którzy umieją zastawić jednym samochodem trzy miejsca parkingowe).
Są dwa sposoby rozwiązania problemy - żaden nie występuje w Polsce!
1 - konsolidacja miasta - miasto jako takie obejmuje ścisłe centrum z instytucjami, szkołami, urzędami, przedszkolami, sklepami itd. dookoła miasta powstają tereny mieszkalne o zabudowie luźnej, w samym zaś centrum budynki wielorodzinne, ale z parkingami samochodowymi umieszczonymi już poza obrębem ścisłego centrum. Komunikacja działa niczym promy z peryferii do centrum i odwrotnie. (mój ulubiony)
2 - Rozczłonkowanie miasta, na dzielnice z szybkimi arteriami komunikacyjnymi jako łącznikami i dużymi wielopoziomowymi parkingami, wymuszenie "dnia bez samochodu" itp. Ale to półśrodki.
Wszystko dobrze, argumenty do mnie trafiają, tylko...
Usuńtylko widzisz, ja podchodzę do tego w skali mikro, własnej, czyli - wyobraź sobie kobietę, wracającą z pracy, objuczoną siatkami z zakupami - jak ona ma się przesiadać z tramwaju czy autobusu do auta, czy z odległego parkingu isć do domu?Ona biegnie do domu najszybciej jak sie da, zanim pourywają jej się te reklamówki albo ręce odpadną...
A tak 'w ogóle' - to miał być wpis o srających, za przeproszeniem, ptakach, a nie o parkowaniu;)
Oj, chyba brzydkim rymem odpowiem:
OdpowiedzUsuńdupy mają
to i srają.
Tak jak my, tyle, że kibelków jeszcze nie wynalazły... ;-)
Tym sie róznimy, że my nikomu na głowę;)
UsuńTu by się przydał znak drogowy - "Uwaga sr.... ptaki" :-)
OdpowiedzUsuńPrzydałby się, choć i tak jak jest, każdy widzi;(
OdpowiedzUsuń:)
Taki prozaiczny temat wywołał taką dyskusję i skłonił do przemyśleń :-)
OdpowiedzUsuńKilka lat temu obserwowałam w Budapeszcie pewien zwyczaj wśród zmotoryzowanych; parking na osiedlu "blokowisku" był zbyt mały by wszyscy komfortowo parkowali więc ludzie ustawiali auta ciaśniutko jedno obok drugiego a każdego ranka sąsiedzi wspólnymi siłami przepychali samochody na parkingu tak by odblokować wyjazd temu kto musiał wyjechać :-) Nie wiem jednak czy taki sposób by się u nas przyjął bo z moich obserwacji wynika że są kierowcy, którzy z premedytacją parkują na chodniku lub trawniku po to by mieć do przejścia do domu 5 metrów a nie 30 z parkingu ;-)
Idylla blokowa, u nas nie do pomyślenia;)
UsuńW przypadku przedstawionym - niechcący - na zdjęciach wystarczyłoby znalezienie odpowiednich proporcji, mam na myśli ilość zieleni i miejsc do parkowania,tej pierwszej tu nie brakuje!
Ikroopko - w tym sęk że nasze miasta są nieprzystosowane do samochodów. to co się tu dzieje to szaleństwo! blokowiska i oddalone na znaczne odległości hipermarkety, niepraktyczny układ komunikacji zbiorowej itp. rozumiem wszystko.
OdpowiedzUsuńAle wytłumacz mi człowieka który codziennie jedzie do pracy samochodem, mając do wyboru w odległości 200 metrów od bloku w którym mieszka co najmniej trzy autobusy prywatnych przewoźników którym za kurs płaci dokładnie 1 złotego, oraz dwa autobusy miejskie. Jedzie w sumie 4700 metrów... nawet nie zdąży zagrzać silnika. Takich w moim bloku było dziesięciu...
Sam korzystam z samochodu codziennie - bo trzeba rozwieźć dzieciaki i żonę - wygrywa ekonomia - za bilety dla dorosłej osoby i dwójki dzieci zapłacimy razem około 5 złotych a gazu spalę za trzy. gdyby MPK obniżyło ceny auto stało by w garażu używanie wyłącznie podczas rajdów krajoznawczych.
Dość o autach
Coś znalazłam:
Usuńhttp://wyborcza.biz/biznes/1,100896,11110966,Auto_mam__ale_nie_wyjezdzam.html
Rozumiem Twoją irytację, ale - może nie tylko do pracy jeździli?
Mogłabym tak, teoretycznie, jeździć, bo mam co prawda ponad 10 km, ale spod domu pod pracę.
Ale raz, że wracając robię zakupy, często podwożę koleżankę, czasem nie wracam bezpośrednio do domu, ale i tak najważniejszy obecnie powód to wygoda - nie stoję i nie czekam na przystankach, nie muszę się przesiadać, kiedy komunikacja nawali, jadę siedząc wygodnie, a nie w tłumie, nikt nade mną nie stoi, nie trąca, nie gada, nie śmierdzi...
Do tego mam chorobę lokomocyjna, której nie odczuwam siedząc za kierownicą, ale już w tramwaju tak - tylko na stojąco nie, więc te 10 km musiałabym stać.
Jak miałam lat dwadzieścia, trzydzieści i trochę, nie miałam z tym problemu - nie tylko dlatego, że nie miałam samochodu, ale dlatego, że nie byłam tak "wygodna" jak teraz;
jechać pociągiem, całą noc, na dwa dni i z powrotem znowu?żaden problem!
z dzieckiem z wózkiem, torbą i plecakiem, autobusem i z przesiadką? jasne!
Z wiekiem rośnie potrzeba spokoju i wygody, dożyjesz, to zobaczysz:)))
A co do ptaków - szliśmy z żoną na spacer, trzymając się za ręce 9do dziś się trzymamy - (chyba za trzeba rozdzielać dzieci, wtedy ręce mamy zajęte ;-) ) - nagle na sam środek naszych dłoni spadło wielki piękne gawronie G!
OdpowiedzUsuńUznaliśmy to za pomyślną wróżbę i ... sprawdza się jak diabli!
A to już zupełnie inna sprawa:))))
UsuńWiem że nieźle się trzymam ale "Lata dwudzieste, lata trzydzieste" mam już dawno za sobą.
OdpowiedzUsuńteż do pracy mam około 10 km, raz, dwa razy w tygodniu idę pieszo około 80 minutowy spacer. Codziennie idę do przystanku 1700 metrów z hakiem a z powrotnego mam 1650... Da się w każdym wieku...
Ja nie nawołuję do życia bez samochodu, trzeba być niejednokrotnie w ciągu krótkiego czasu w wielu różnych miejscach, trzeba zrobić zakupy na cały tydzień, lub dłużej w przypadku chemii gospodarczej, trzeba odwieźć i przywieźć dzieciaki ze szkół, przedszkoli, zajęć dodatkowych. Rozumiem wiele, ale trudno mi zrozumieć wygodnictwo i egoizm, który uniemożliwia myślenie o innych a inni stoją przez czyjeś wygodnictwo w korkach. Trzech wygodnych w samochodach zajmuje tyle samo miejsca na jezdni co jeden autobus w którym jedzie 60 osób...
kochamy ptaszki ;)
OdpowiedzUsuńCzasem...?
Usuń:)