Wzdłuż granicy prowadzi szlak, którym można dojść do Andrzejówki - ok. 24 km - po drodze wstępując na Ruprechtický Špičák *, skąd widoki!
Wybraliśmy się na ten spacer tego samego dnia, po krótkiej drzemce (to mój mąż) i lekturze (to ja), mocno popołudniowa porą;
zimno było umiarkowanie, czyli w okolicy minus 9, bezwietrznie, no i głównie lasem, więc temperatura nie była zbyt odczuwalna.
Zresztą - ubrani jesteśmy profesjonalnie, niestraszne nam temperatury;)
Pierwszy odcinek to jeszcze droga, mijamy kilka ostatnich domów, dochodzimy do parkingu, na którym można zostawić pojazdy mechaniczne;
Zresztą - ubrani jesteśmy profesjonalnie, niestraszne nam temperatury;)
Pierwszy odcinek to jeszcze droga, mijamy kilka ostatnich domów, dochodzimy do parkingu, na którym można zostawić pojazdy mechaniczne;
nie licząc dwójki narciarzy i dwóch młodzieńców z deskami w dłoniach - tylko las i my.
A potem wychodzimy z lasu, a przed nami - Janovičky, śliczna malutka osada, ośrodek turystyczny i narciarski.
Tak ją zobaczyłam, proszę:
Schodzimy ze stoku z powrotem na drogę;
te małe domki - jakby spały, pod czapami śniegu...
te małe domki - jakby spały, pod czapami śniegu...
Na płocie panorama - po prawej stronie zaznaczony Ruprechtický Špičák,
Jeszcze kilka mniej kameralnych budynków,
jeszcze rzut okiem na zachodzące nad górami słońce
i chowamy się w knajpce polecanej przez naszych gospodarzy z Pogranicznej - to ta na 6/7 zdjęciu - i w drogę powrotną.
Robi się ciemno i coraz zimniej, minus 14;
Robi się ciemno i coraz zimniej, minus 14;
wzięliśmy mały termometr, żeby kontrolować temperaturę - w Głuszycy jest już minus 18 i szczerze mówiąc mam dość.
Podobno tej nocy było -28!
.....
*
co za widoki! Zazdroszczę szczerze:)
OdpowiedzUsuńByło urokliwie;)
UsuńFajna wycieczka i zdążyliście przed załamaniem pogody :-)
OdpowiedzUsuńTo się nam zdecydowanie udało! dziś mam na termometrze - nie do wiary - plus 18!!!
Usuńw słońcu, oczywiście, ale - horror.
Do górskich wędrówek lepszy jest nawet siarczysty mróz niż roztopy. Teraz przyjdzie nam chyba zaczekać do wiosny :-)
UsuńJa mam nadzieję, że w górach tak szybko śnieg nie stopnieje, chciałabym jeszcze pojechać na kilka dni w G.izerskie.
UsuńAle piękna zima! A zdjęcie gl50a po prostu zapiera dech w piersiach :)
OdpowiedzUsuńTaki klimat to ja rozumiem, a nie +3 i deszcz :( fantastyczne zimowe kolorki.
I taka zima jest piękna i do lubienia, prawda?
Usuńta ze zdjęć, nie ta, którą mamy dziś we Wrocławiu;(
Piękna zima, trafić w taką pogodę to fart, albo pada, albo niebo zachmurzone, a tu proszę. Ostatnie foty zjawiskowe.
OdpowiedzUsuńI niestety się skończyło i nie wiadomo, czy wróci;(
Usuńmoże za rok?
:)
Podpiszę się pod słowami Zbyszka - wybitnie kojące trzy ostatnie zdjęcia, i w ogóle - super światło złapałaś - podziwiam! :)
Usuń...się cieszę i przyjemnie mi;)))
Usuńwyglada na calkiem przyjemny spacer :)
OdpowiedzUsuńBył!
Usuń;)
Popatrzeć na zdjęciu fajnie :-) Marznąć jednak na dworze bym nie chciał ;-)
OdpowiedzUsuńSugeruję przeczytać, co napisała Holka;)
UsuńBajkowe te domki pod czapami sniegu, a zachód słońca uroczy:).
OdpowiedzUsuńNie mniej od samego czytania o tych minusowych temperaturach czuję się zmrozona;)))
ps. powtórzę się - zima jednak piękna jest ... na zdjęciach;).
Ja mam problem z ekstremalnymi temperaturami głównie w lecie, ale zbyt wielki mróz tez nie jest tym, co lubię najbardziej.
UsuńPełne uroku zdjęcia. Potwierdza się reguła, że zdjęcia w promieniach zachodzącego słońca mają wiele ciepła.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Tylko nie zawsze się trafi;
Usuńteż pozdrawiam:)
Zima jak z obrazka, wprost niewiarygodna, gratuluję pięknej wycieczki!
OdpowiedzUsuńWycieczki będzie ciąg dalszy, zapraszam:)
UsuńMoje ulubione Janovicky! Jakie one ładne zimą!
OdpowiedzUsuńI te domki letniskowe Czechów. Moja nauczycielka czeskiego mówi, że tam właściwie każdy ma taki domek i spędza w nim weekendy i urlopy. U nas to za droga sprawa, a poza tym nic by nie można mieć w takim domu, bo zaraz byłoby ukradzione.
Te domki mnie zachwyciły, jest czego pozazdrościć!
UsuńManitou, uczysz się czeskiego???
zaskakujesz:)
trudne?
Naprawdę uczę się czeskiego ;-) Czasem jest zaskakująco trudno, bo oni mają wszystko na odwrót niż w języku polskim. Ale wiadomo, że język słowiański jednak łatwiej wchodzi nam do głowy. Cieszę się, że niedługo, gdy pojadę do Czech, nie będę musiała udawać Niemca ;-)
UsuńO, ja też tak mam;)
UsuńWiesz,że Ci zazdroszczę? ciągnie mnie w czeskie klimaty bardzo, mam w końcu czeskie korzenie, ale troche sie rozleniwiłam, no i niby sobie obiecałam, że poduczę sie angielskiego - na studiach miałam lektorat, ale kto to wtedy traktował serio, no i kiedy to było;(
Czytałam, że jest różnica między językiem pisanym a mówionym, prawda?
Ja na starość zabrałam się za języki przekonana przez słowa Goethego, że poznając obcy język rodzimy się kolejny raz. Uczę się teraz czeskiego i szlifuję angielski. I polecam takie połączenie, bo rzeczywiście przy nauce dwóch obcych języków otwierają się jakieś obszary w mózgu, że nauka obydwu idzie sprawniej.
UsuńCo do różnic w pisanym i mówionym czeskim rzeczywiście jest tego trochę, ale nie tak dużo, jak w językach romańskich czy germańskich. Ale już taki czasownik być jest tu przykładem, gdzie w odmianie przez osoby piszemy jsem, jsi, jste, jsou, a czytamy bez tego "j".
Najwspanialsza jest w czeskim różnica w wymowie "ch" i "h" oraz "ř" i "ž", dzięki której nie mają oni takich problemów z ortografią jak my ;-)
poza samymi zdjęciami, to jeszcze bardzo podobają mi sie te sudeckie tradycyjne domki :-)
OdpowiedzUsuńWyczuwam ukryty sarkazm, ale nie dam sie - też mi sie podobaja;)
OdpowiedzUsuńPrzepiękne zdjęcia i urocze miejsce:)
OdpowiedzUsuńCudowna jest taka śnieżna i mroźna zima, a we Wrocławiu dzisiaj - w porównaniu z waszą pogodą - gorąco, oj gorąco:)
Cóż, dzisiejszy dzień też spędziłam we Wrocławiu,w planach było kino, ale jakoś tak - przełozylismy;)
UsuńZaczynam mieć dość zimy!... nawet na tych pięknych zdjęciach... :(( BBM
OdpowiedzUsuńBBM, pocieszam, masz już bliżej niz dalej do wiosny;)
UsuńBBM, pocieszam, masz już bliżej niz dalej do wiosny;)
UsuńWitam.
OdpowiedzUsuńNie będę oryginalny -> piękny spacer, a ostatnie trzy zdjęcia - bajkowe!
Ciekawa ta tablica z panoramą umieszczona na płocie. Widziałem już kilka/ kilkanaście takich tablic u naszych płd. sąsiadów, ale na płocie - nigdy. :-)
Na Ruprechticky to już się wybieram chyba z rok i nie mogę się wybrać... a wiem, że warto. :-(
Zawsze jakoś bardziej ciągnie mnie w Karkonosze, ale z niecierpliwością czekam na relację z podejścia na Rup. Spicak i zdjęć z jego wieży widokowej. Pogoda dopisała, to i piękne krajobrazy też pewnie były. :-)
Pozdrawiam serdecznie.
Mnie też ciągnie w Karkonosze, ale po drodze jest tyle innych, fajnych miejsc, a ostatnio doskwiera mi głód 'nowego' - w sensie poznawczo-krajoznawczym:)
UsuńJako przedsmak podsyłam link do czeskich panoram 380 stopni, w tym ze Spicaka:
OdpowiedzUsuńhttp://www.virtualtravel.cz/broumov/ruprechticky-spicak-rozhledna.html
Polecam też:
http://www.virtualtravel.cz/broumov/dreveny-kostel-pany-marie.html
http://www.virtualtravel.cz/broumov/broumovske-steny-vyhlidka-i.html
Wszystkie te piękne miejsca są oddalone od siebie nie więcej niż 8 kilometrów. A na Spicaka najlepiej iść z Andrzejówki, Łomnicy lub z Głuszycy Górnej, ale to już będzie wymagająca wycieczka, ze dwie godziny w jedną stronę.
Pozdrawiam
Janusz
W tym drugim miejscu - Broumovskie steny - byliśmy, też latem, ale dość dawno.
UsuńCzeska strona gór jest nieco inna, niejednokrotnie piękniejsza niż nasza, np. Karkonosze czeskie zaskoczyły mnie kompletnie - właściwie nam się dostała tylko ich granica!na szczęście teraz można bez przeszkód łazić, gdzie się chce:)
Na Spicaka weszliśmy od Radosnej, ktoś przed nami szedł, więc było nam łatwiej, ale i tak był 'hardcore', jak podsumował spotkany turysta;)
Fajny zimowy spacerek ;)
OdpowiedzUsuńFajny;)
UsuńRozumiem,że to jest "Głuszyca - drugie starcie", choć akcja się rozgrywa tuż po czeskiej stronie. Czy można liczyć na 12 rund. Tym co widzę i czytam dotąd jestem zachwycony. Fotografie powiększone wprawiają mnie w trans. Ewo, fotogramy w Twoich "klimatach" są o niebo piękniejsze niż w czeskich ulotkach promocyjnych. Zwróć uwagę, napisałem fotogramy. bo to jest artystyczna robota.W tej chwili jestem jak przed biegiem Justyny Kowalczyk w Szklarskiej Porębie. Czekam w napięciu. Co nam pokaże i co napisze Ewa, mając na uwadze jej "drogę krzyżową" w śniegu i mrozie na Szpiczaka. Tak jak w przypadku Justyny jestem pewien sukcesu! Pozdrawiam !
OdpowiedzUsuńNastępne starcie z Głuszycą mam już wstępnie, czyli fotograficznie, przygotowane, tylko jeszcze muszę się uporać z bardziej oporną materią, słowem;)
Usuńale zaczynam się bać, czy stanę na wysokości zadania, bo tak mi Pan wysoko poprzeczkę stawia, że nie wiem,czy dosięgnę...
Litości, panie Stanisławie:)))
Bardzo ładne widoki, wstyd się przyznać ale, o tej porze roku jeszcze nigdy nie byłam w górach.
OdpowiedzUsuńPrzyznać sie nie wstyd, wstyd, że nie byłas:)
Usuńwszystko przed Tobą;)
Ladne miejsca, piekna wycieczka. A najbardziej mnie ten zachod slonca zauroczyl!
OdpowiedzUsuńBo to najładniejsza, poza świtem, pora dnia;)
UsuńOdzywam się kolejny raz. Ewo, nie martw się o słowo. Każdy Twój post potwierdza, że robisz to doskonale. A przecież w Twoim blogu dominują fotografie. I chyba, jak sądzę , dzięki temu masz tak wielu pozytywnie nastawionych komentatorów. Czekam na 3-cią rundę i nie ukrywam, ze mam już gotową niespodziankę. Dodam jeszcze, że czekają też w napięciu Czytelnicy mojego blogu. Ale dziś ostatki, jutro trzeba będzie posypywać głowę popiołem, więc trochę poczekamy... Smacznego "śledzika" !
OdpowiedzUsuńW zasadzie to jest podróżniczy fotoblog:)
UsuńPost o GG jest, z następnym nie wiem, czy dam radę w tym tygodniu, bo czeka mnie wyjazd, ale - będzie.
Śledzika smacznego też życzę, no i faworków czy też chrustu, jak kto chce;)
Ach tu :) Nieprędko uderzymy na keszyki w okolicach, transport do Wrocławia przez remont linii łódzkiej utrudniony, a pksem nie da rady wozić rowerków :/
OdpowiedzUsuńnagle poczułem smutek... czemu mnie tam nie ma?
OdpowiedzUsuńŁadne zimowe fotki...ech, ani jednego zimowego zdjęcia tej zimy nie zrobiłem :(
OdpowiedzUsuńLavinko, wszystko przed wami;)
OdpowiedzUsuńMakroman - jeszcze możesz;)
Orillo - jak wyżej, wystarczy spakować plecak, masz tak samo daleko, jak ja;)
Od czasów Hemingwaya wiadomo ze stary człowiek i morze...
OdpowiedzUsuńBędę na pewno, nie w tym roku to za dwa. Tylko ciągnie człowieka w przestrzeń, a jak iść nie można to smutek ogarnia.
No nie, minus osiemnaście, to nie dla mnie. Podziwiam wytrwałość i zazdroszczę
OdpowiedzUsuńhartu ciała :) Pozdrawiam :)
Makroman - ;)))
OdpowiedzUsuńSabvelso - nie przewidywałam aż tylu minusów, też nie zdzierżyłam;)
...sielsko, anielsko...
OdpowiedzUsuń