Ciągną się wzdłuż granicy polsko-czeskiej, czy raczej ona wzdłuż nich, w wikipedii można znaleźć więcej na temat.Najwyższym szczytem po naszej stronie jest Waligóra, po czeskiej Ruprechtický Špičák.
Nas tu też ciągnie, częściej zimą niż latem;
na ogół zostawiamy samochód w Sokołowsku, idziemy do Andrzejówki, a potem - różnie.
Dziś nie inaczej.
Pogoda miała być słoneczna,
więc za cel obraliśmy sobie punkt widokowy,
znany z zimowego wypadu,
czyli wspomniany Ruprechtický Špičák, niestety -
prognoza sobie, a pogoda sobie i góry
przywitały nas niebem pochmurnym,
a chwilami nawet deszczowym.
I było tak:
Ale w tak zwanym międzyczasie było zaskakująco,
niebiesko i łubinowo,
a potem znów, dla odmiany, żółto i jaskrowo,
i nie tylko, ale tu już pamięć mnie zawodzi - albo znajomość tematu - więc zamiast mówić, pokażę, może ktoś podpowie, co to za drzewka?
W Sokołowsku zaskoczył mnie widok tabliczek, którymi oznakowano różne domy;
trzeba będzie pojechać i bliżej się temu przyglądnąć, bo wygląda to interesująco.
taki mały, czarny, nieproszony, niepozorny - kleszczyk, na moim ramieniu;(
Mam nadzieję, że jeden jedyny, bo jak bum cyk cyk, nie pójdę więcej do lasu!
Żame!
Och jak ja zazdroszczę takiego wypadu w góry... :-)
OdpowiedzUsuńJa na razie nie mogę się wyrwać z Wrocławia. :-(
Góry Suche oczywiście piękne i jak już kiedyś sobie obiecałem muszę tam niedługo się wybrać.. Ale jak na razie pozostają mi krótkie spacery po Wrocławiu i oglądanie Euro. :-)
P.S. Krajobrazy z Ruprechtickego -> super!
To życzę udanego Euro;)
UsuńByło ślicznie! Kocham kwitnące łubiny które przypominają mi wieloramienne świeczniki z kolorowymi świecami. A to drzewko to chyba ozdobna odmiana głogu z "podwójnymi" kwiatami wyglądającymi niczym miniaturowe różyczki.
OdpowiedzUsuńI chyba masz rację, to powinien byc głóg dwuszyjkowy, jak pokazuje mi internet, dzięki:)
UsuńWłaśnie oglądam podobne łąki tylko w innej części kraju. Spędzam weekend na pięknej Orawie. Z pogodą różnie, ale można wytrzymać. Najważniejsze, że na te cztery dni oderwałem się od codziennej szarzyzny.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
To już się szykuję na ucztę duchową, czyli oglądanie Twoich zdjęć z Orawy:)
UsuńCo tam pogoda, chmury też mają swój urok, szczególnie w górach :) Łubin fascynujący na takim tle. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTo prawda, byle nie padało, jak teraz.
UsuńNiestety przyszło mi mieszkać na nudnej równinie, a jazda trasą Poznań-Warszawa nudna jak flaki z olejem. Na szczęście mam nieopodal domu swoją Złotą Górę, wokół której jest rezerwat przyrody i można połazić z kijami trekingowymi.
OdpowiedzUsuńPiękne widoki i chyba jesienią już sobie nie odmowie wyjazdu w takie miejsca, by połazić i podziwiać naocznie, a nie tylko na fotkach.
Równiny też bywaja piękne, wszędzie mozna znaleźć coś, co cieszy oko, jak się umie patrzeć;)
Usuńale nawet w deszczowy spokój gór się udzielił :)
OdpowiedzUsuńBo w górach jest wszystko co kocham?
Usuń:)
Ta łubinowa łąka mnie zachwyciła bardziej niż ta jaskrowa, bo jaskry w duzych ilościach oglądałam w czasie ostatniego wyjazdu, a łubinu, takiego dziko rosnącego nie widziałam już sporo lat.
OdpowiedzUsuńA kiedyś łubin rósł na każdym skrawku nieużytku.
Co do kleszczy, to teraz nawet po parku strach spacerować nie mówiąc o lesie.
Ja całe dzieciństwo w lesie spędziłam i kleszcza nigdy nie złapałam.
I nie pamiętam by to tałatajstwo lgnęło do ludzi, czasem tylko psy ojca przynosiły jakiegoś kleszczora jak zapuszczały się w prawdziwe knieje
Ja też już dawno nie widziałam łubinu, a do tego w takim miejscu.
UsuńZ kleszczami mam tak, że w ubiegłym wieku widziałam może jednego i nie na sobie, a teraz od kilku lat łapię, mimo że staram się nie wchodzić w żadne chaszcze i trawy.
Obłęd;(
O, dzięki Tobie nie muszę się męczyć łażeniem po górach, bo to albo gorąco, albo zimno, albo deszcz pada, albo nogi bolą ;)
OdpowiedzUsuńA najbardziej podoba mi się przedostatnie zdjęcie.
Wybierasz opcje 'podróże na lenia'?
UsuńZrobiłaś piękne zdjęcia, oddają atmosferę wycieczki. Aż chciałoby się tam być! Pięknie:-)
OdpowiedzUsuńZachęcam, zachęcam...;)
Usuńjak zawsze wspaniale pokazujesz krajobrazy:)
OdpowiedzUsuńNie wiem, czy jak zawsze, ale staram się;)
Usuńgłóg dwuszyjkowy to jest :)ale mnie łubin zachwyca :)) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńŁubin to było pełne zaskoczenie;)
UsuńPiękne te góry, zarówno zimą jak i na wiosnę.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że kleszcz okazał się niegroźny.
Nie zdążył się wpić na dobre, na szczęście;)
UsuńMieszkałem kiedyś w Sokołowsku czas jakiś. Nie chcę marudzić, ale moje główne wspomnienia to: mroczno, ciemno, ponuro i wilgotno :).
OdpowiedzUsuńSię zmieniło, może jeszcze nie o 180 stopni, ale sporo.
UsuńWiesz, jak to jest, z daleka zawsze inaczej:)
Wiem, że się zmieniło. Bywam tam czasem. Wycięto np. piękną aleję (przy głównej drodze). I jeszcze pare innych...
UsuńJak wycięli???
UsuńJakie piękne, dalekie widoki na pierwszych zdjęciach i łąki ukwiecone też piękne :-)
OdpowiedzUsuńJest pięknie;)
UsuńByło pochmurno, ale zdjęcia i tak zrobiłaś piękne. A kleszcze? No, trafiają się. Dopóki się nie wbije w ciało nie jest źle. Po powrocie z lasu zawsze trzeba sprawdzić, czy gdzieś nie kręci. Słyszałem, że nie wolno wkładać na siebie czerwonej odzieży. To je przyciąga.
OdpowiedzUsuńJa mam kleszczową fobię, nie mów mi o sprawdzaniu, to mi odbiera połowę przyjemności chodzenia w góry:(
UsuńFantastyczne widoki i rewelacyjne miejsca. Znakomita prezentacje. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMiło mi;)
UsuńLepsze chmury i góry niż śliczna pogoda za biurkiem w pracy :)
OdpowiedzUsuńZgadzam sie, lepsze o niebo, nawet pochmurne;)
UsuńKleszcza teraz wszędzie można złapać. Nawet w trawie na własnym podwórku, więc oglądanie ciała po powrocie z wędrówki jest koniecznością!
OdpowiedzUsuńA zdjęcia jak zawsze piękne... ile koloru! :) BBM
To jest ten ból, że zamiast sie oddawać przyjemności, jaką daje obcowanie z przyrodą, człowiek koncentruje sie na unikaniu kleszczy i jak widac, bez powodzenia;(
Usuńfobia to straszna rzecz, ale jak jej nie ulegać, kiedy te parszywce się na mnie czają?
:(
No i? Tylko jeden?
OdpowiedzUsuńA chciałbys więcej?
Usuńjeden, jeden, na szczęście i od razu zauwazony i wyciagniety;)
wypuscilas go potem na wolnosc? ( one chyba nie lubia byc trzymane w zamknietych pomieszczeniach ... ;)
OdpowiedzUsuńWypuściłam, niekoniecznie na wolność, ale;)
UsuńOj nie chce kleszczy, nie chce, brrr. Widoczki niebiańskie. Jestem zachwycona.
OdpowiedzUsuń