Zaczęło się od tych dwóch zdjęć;
robiąc je trzy lata temu, we wrześniu 2013, w czasie spaceru nad Wisłą, nie miałam pojęcia, że dokumentuję budowę nowej Cricoteki. Przypomniałam je sobie, kiedy wracając latem z wycieczki do Dobczyc, zobaczyłam na mapie nazwę Hucisko. Chwila namysłu i - jedziemy; tam przecież ma znajdować się krzesło Kantora, to pierwsze, bo drugie, niemal bliźniacze stoi od pięciu lat we Wrocławiu.
Znalezienie krzesła łatwe było tylko pozornie, bo choć jest zaznaczone na mapie, jest też drogowskaz, to potem - nic, zero! człowiek wjeżdża w drogę przypominającą wąwóz, że o zawieszenie strach, więc zawraca, nie ma kogo zapytać i gdyby nie desperacja, pod tytułem 'jestem tu, więc muszę znaleźć', to machnąłby ręką... Ale jest! Za bramą, zamkniętą przecież na głucho, w sąsiedztwie tajemniczego domu, który okazuje się być Domem Kantora, oczywiście, ale niedostępnym niestety, a szkoda...
Tak czytam na stronie:
"Dom Tadeusza Kantora w Hucisku, który miał być muzeum malarstwa tego artysty i jego żony malarki Marii Stangret, niszczeje i wymaga remontu. Fundacja im. Tadeusza Kantora, opiekująca się willą, z trudem próbuje zdobyć fundusze na jej odnowienie."
Wróćmy do krzesła i Kantorowskiej idei "cyklu pomników niemożliwych";
taki opis znalazłam:
"Dlaczego Krzesło zbudowano w Hucisku? Bo nie udało się tego zrobić we Wrocławiu. Pomysł i idea powstania projektu jest bardzo ciekawa i godna wielkiego artysty.
W 1970 roku władze Wrocławia urządziły sympozjum naukowców i artystów. Zadeklarowały, że zrealizują nawet najbardziej oryginalne formy przestrzenne. Kantor, aby zakpić sobie z samej idei "form przestrzennych", zaproponował zbudowanie we Wrocławiu krzesła dziesięciometrowej wysokości. Namawiał też warszawską Galerię Foksal, aby w jego imieniu monitowała władze Wrocławia, by dotrzymały obietnic. Nie wierzył w powodzenie pomysłu. Chciał raczej prześledzić etapy fiaska."
We Wrocławiu ostatecznie krzesło też stanęło, ale dopiero w 2015 roku, i nieco mniejsze; to w Hucisku ma wysokość 14 metrów, wrocławskie - 9.
Wróćmy do Krakowa;
w grudniu wybrałam się, korzystając z ładnej pogody, do Podgórza. Chciałam zrobić zdjęcia figur Kędziory, ale nie tylko - celem były też murale, plac Bohaterów Getta i Cricoteka. Przyznacie, że wygląda bardzo, bardzo interesująco...?
Czym jest Cricoteka, kim był Tadeusz Kantor nie muszę chyba mówić?
ale jakby co, tu można sprawdzić:)
Wieczorową porą, z Kładki Bernatki, też fajnie wygląda.
Krzesła jeszcze będą, ale te z placu Bohaterów Getta...
...
i
SAMEGO DOBREGO I NAJLEPSZEGO W 2017!
Znalezienie krzesła łatwe było tylko pozornie, bo choć jest zaznaczone na mapie, jest też drogowskaz, to potem - nic, zero! człowiek wjeżdża w drogę przypominającą wąwóz, że o zawieszenie strach, więc zawraca, nie ma kogo zapytać i gdyby nie desperacja, pod tytułem 'jestem tu, więc muszę znaleźć', to machnąłby ręką... Ale jest! Za bramą, zamkniętą przecież na głucho, w sąsiedztwie tajemniczego domu, który okazuje się być Domem Kantora, oczywiście, ale niedostępnym niestety, a szkoda...
"Dom Tadeusza Kantora w Hucisku, który miał być muzeum malarstwa tego artysty i jego żony malarki Marii Stangret, niszczeje i wymaga remontu. Fundacja im. Tadeusza Kantora, opiekująca się willą, z trudem próbuje zdobyć fundusze na jej odnowienie."
A miał być, zgodnie z wolą artysty
" typem muzeum biograficznego, połączonego z instytucją o charakterze informacyjnym, dysponującym w miarę pełną wiedzą na temat twórczości malarskiej Tadeusza Kantora i Marii Stangret – Kantor. Muzeum posiadałoby również niewielką, reprezentatywną kolekcję obojga twórców. Ponadto artysta planował wzniesienie kilku rzeźb na terenie otaczającym dom, które umożliwiłyby stworzenie klimatu charakterystycznego dla całej jego twórczości teatralnej i plastycznej. W zamierzeniu autora, muzeum w Hucisku, jako placówka dynamiczna, miałoby realizować zadania edytorskie, wystawiennicze, jak i popularyzatorskie i badawcze. Nagła śmierć twórcy, nie pozwoliła mu do końca sprecyzować wszystkich zadań oraz uniemożliwiła struktury organizacyjnej przyszłej instytucji. Pozostały tylko luźne zapiski i wskazówki co do rozwoju posesji i aranżacji przestrzeni wokół niej."
" typem muzeum biograficznego, połączonego z instytucją o charakterze informacyjnym, dysponującym w miarę pełną wiedzą na temat twórczości malarskiej Tadeusza Kantora i Marii Stangret – Kantor. Muzeum posiadałoby również niewielką, reprezentatywną kolekcję obojga twórców. Ponadto artysta planował wzniesienie kilku rzeźb na terenie otaczającym dom, które umożliwiłyby stworzenie klimatu charakterystycznego dla całej jego twórczości teatralnej i plastycznej. W zamierzeniu autora, muzeum w Hucisku, jako placówka dynamiczna, miałoby realizować zadania edytorskie, wystawiennicze, jak i popularyzatorskie i badawcze. Nagła śmierć twórcy, nie pozwoliła mu do końca sprecyzować wszystkich zadań oraz uniemożliwiła struktury organizacyjnej przyszłej instytucji. Pozostały tylko luźne zapiski i wskazówki co do rozwoju posesji i aranżacji przestrzeni wokół niej."
Wróćmy do krzesła i Kantorowskiej idei "cyklu pomników niemożliwych";
taki opis znalazłam:
"Dlaczego Krzesło zbudowano w Hucisku? Bo nie udało się tego zrobić we Wrocławiu. Pomysł i idea powstania projektu jest bardzo ciekawa i godna wielkiego artysty.
W 1970 roku władze Wrocławia urządziły sympozjum naukowców i artystów. Zadeklarowały, że zrealizują nawet najbardziej oryginalne formy przestrzenne. Kantor, aby zakpić sobie z samej idei "form przestrzennych", zaproponował zbudowanie we Wrocławiu krzesła dziesięciometrowej wysokości. Namawiał też warszawską Galerię Foksal, aby w jego imieniu monitowała władze Wrocławia, by dotrzymały obietnic. Nie wierzył w powodzenie pomysłu. Chciał raczej prześledzić etapy fiaska."
We Wrocławiu ostatecznie krzesło też stanęło, ale dopiero w 2015 roku, i nieco mniejsze; to w Hucisku ma wysokość 14 metrów, wrocławskie - 9.
Wróćmy do Krakowa;
w grudniu wybrałam się, korzystając z ładnej pogody, do Podgórza. Chciałam zrobić zdjęcia figur Kędziory, ale nie tylko - celem były też murale, plac Bohaterów Getta i Cricoteka. Przyznacie, że wygląda bardzo, bardzo interesująco...?
Czym jest Cricoteka, kim był Tadeusz Kantor nie muszę chyba mówić?
ale jakby co, tu można sprawdzić:)
Wieczorową porą, z Kładki Bernatki, też fajnie wygląda.
Krzesła jeszcze będą, ale te z placu Bohaterów Getta...
...
i
SAMEGO DOBREGO I NAJLEPSZEGO W 2017!
"Czym jest Cricoteka, kim był Tadeusz Kantor nie muszę chyba mówić?"
OdpowiedzUsuńNie, ale kto to był Grotowski...? ;-)
Aha - przypomina się anegdotka (chyba z "Anegdot o malarzach" zebranych przez Eryka Lipińskiego - ale głowy nie dam, przytaczam z pamięci):
Pewien malarz wchodzi do Klubu Plastyka w Krakowie i pyta portierki:
- Gdzie jest Kantor?
- Tu nie jest żaden kantor! Tu jest Klub Plastyka!
No, ba! żeby klub plastyka kantorem?
Usuńżame;)
Muszę koniecznie wiosną lub latem ruszyć do Krakowa. Mam całe mnóstwo zaległości. Do Huciska nie jest bardzo daleko. Już nawet sprawdziłam na mapie.
OdpowiedzUsuńJa uwielbiam takie odjechane pomysły jak wielkie krzesła. Gdyby jeszcze można było ba nich usiąść!
Usiąść mogłabys na krześle w... Bydgoszczy:
Usuńhttp://ikroopka.blogspot.com/2015/04/wyspa-mynska-czyli-klucz-do-bydgoszczy.html
:)
Wzajemnie wszystkiego dobrego w 2017 no i wiecej wpisow prosze!
OdpowiedzUsuńTakze zaluje, ze nie mozna na tych krzeslach usiasc i pogadac z Tworca, ktorego kiedys wprost uwielbialam.
Oj, żeby przysiąść, musiałabyś najpierw przytargać drabinę;)
UsuńDo tematu może uda się jeszcze wrócić, ale najpierw muszę się wybrać do Cricoteki.
Swoją drogą, znów masz pretekst, żeby wysiadłszy w Balicach, obrać kierunek Kraków...;)
Tak.
UsuńDokladnie o tym samym myslimy.....moze w tym roku sie uda?????
Oby:)
Życzę:)
UsuńTak się zastanawiam, jeśli pomysł przerośniętych "form przestrzennych", był swoistym szyderstwem mistrza wzdględem jego "mniej lotnych" wyznawców, to czy aby powstanie tych krzeseł nie było urzeczywistnieniem jego koszmarów bardziej niż jego marzeń?
OdpowiedzUsuńTego się nie dowiemy, chyba; mnie się te instalacje podobają, w ogóle lubię rzeżbę/sztukę w tzw. przestrzeni publicznej. Szkoda tylko, że dzisiaj wrocławskie krzesło ma tak mało wolnego miejsca wokół; kiedy je przed 5 laty stawiano, za 'plecami' był wolny plac - nawet jeszcze teraz widać to na mapie googla.
UsuńTu się nie odżegnuję - rzeźbę cenię od malarstwa wyżej właśnie za to że może być obecna w przestrzeni publicznej bliżej i bardziej niż inne rodzaje sztuki (no murale powiedzmy też są blisko).
UsuńChodziło mi o coś takiego jak z pomnikami Jana Pawła II - człowiek mówi nie stawiajcie mi pomników a grono ludzi je stawia nie ku jego chwale ale by uszczknąć odrobinę tej chwały dla siebie. Czy aby nie podobnie było w przypadku Kantora?
Wielopole, Wielopole...
OdpowiedzUsuńA co do krzeseł z Placu Getta, to jest jedna z tych instalacji, o których się nie zapomina...
Wszystkiego Dobrego w nowym roku Ikroopko!
O.
To prawda, to jest instalacja, która głęboko w człowieka zapada, ba, inspiruje do poszukiwań, np, informacji. Będą zdjęcia.
UsuńKrzesło robi wrażenie, ale dom- bajkowy!!! W takim zamieszkać- i już niczego do szczęścia nie trzeba!
OdpowiedzUsuńTeż dołączam do życzeń na nowy 2017! Zdrowia, nadziei, pogody ducha! :)
Obawiam się, że tam zamieszkać się nie da, ale zwiedzić na pewno:)
UsuńWiem, wiem! To takie marzenie z rzędu nierealizowalnych! ;( Ale pomarzyć zawsze można! ;))
UsuńDawno w Krakau żem nie był. Czas to naprawić. Ale niech będzie ciut cieplej.
OdpowiedzUsuńNiech:)
UsuńSolche Stühle für sehr, sehr große Menschen :)) gibt es auch bei uns. Diese wurden aber aus Holz gefertigt und nicht für die Ewigkeit.
OdpowiedzUsuńegbert
Diese sind ein Stuck der Kunst und erst die Zeit zeigt, ob fur Ewigkeit... :)
UsuńInteresujące miejsca dzisiaj pokazałaś, aż mi się zamarzyła wycieczka do Krakowa :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Przyjeżdżaj, daleko nie masz:)
UsuńWstyd przyznać, ale w Cricotece byłam w dniu jej otwarcia i potem jakoś...nie było okazji.
OdpowiedzUsuńPrzyjade, to sie wybierzemy razemm:)
UsuńCiągnie mnie do Krakowa. Z wielu powodów i zawsze. Dzisiaj i Ty się do tego przyczyniłaś.
OdpowiedzUsuńDzięki serdeczne.
:-)
A mnie do stolicy:)
UsuńKilka lat nie byłem w Krakowie i co? Teraz, jak pojadę to chyba tydzień trzeba będzie poświęcić na nowe, a i ze starego też bym coś zobaczył. Powoli się godzę, że życia mi nie starczy, abym zobaczył wszytko to, co chcę....
OdpowiedzUsuńOj, to, to...
UsuńCiekawe rzeźby. Z Krakowem mam kilka wspomnień i chyba warto je odświeżyć. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńWarto, warto:)
Usuńfajne projekty !
OdpowiedzUsuń