Nie było gorąco, przynajmniej w porównaniu do tego, co w poprzednim tygodniu, ba, chwilami nawet chłodny wiatr powiewał;) I ludzi nie tak dużo, miejscami pustki!
ładnie :-) dawno nie byłem. miejsce nie splugawione nowoczesnością (w sensie budownictwa), nic dziwnego, że ściągają tłumy. ;-) a samo zdjęcie przypomina mi miłe zdarzenie: Madredeus w 1999.
kibietawbarwachjesieni: Z wycieczki do Kazimierza najlepiej pamietam wspinanie sie na stromą górę. Weszłam samodzielnie gdzieś do jej polowy i spojrzałam za siebie. I było już po wspinaniu sie. Bałam się zejść i bałam sie wejść.. Do przodu popychali mnie mój mąż i kolega. Sama nie wiem, co bym bez pomocy zrobiła.
Niestety:( Teraz robiłam za przewodonika, przyjaciółka moja była pierwszy raz, miałysmy tylko dwa dni, więc sama rozumiesz. Ale znalazłam świetny nocleg i może uda mi sie wskoczyć jesienią, kiedy będa kolory, to i do Mięćmierza zaglądnę. Może też przyjedziesz...? ;)
Wszystkim dziękuję pięknie za komentarze, bez nich blog nie byłby tym, czym, mam nadzieję, jest - rozmową. Staram się odpowiadać na bieżąco, czasem jednak nie mogę, ale zawsze - chcę;)
Musi być tam pęknie.
OdpowiedzUsuńJesli nie byłaś, to jedź - to jest miejsce jedyne w swoim rodzaju, naprawdę!
UsuńI Kazimierza i Sandomierza zazdroszczę, chociaż niekoniecznie wybrałbym się tam w pełni gorącego lata :-)
OdpowiedzUsuńNie było gorąco, przynajmniej w porównaniu do tego, co w poprzednim tygodniu, ba, chwilami nawet chłodny wiatr powiewał;)
UsuńI ludzi nie tak dużo, miejscami pustki!
ładnie :-) dawno nie byłem. miejsce nie splugawione nowoczesnością (w sensie budownictwa), nic dziwnego, że ściągają tłumy. ;-)
OdpowiedzUsuńa samo zdjęcie przypomina mi miłe zdarzenie: Madredeus w 1999.
Ładnie:)
UsuńMam chrapkę na zdjęcia jesienne, nie wiem, czy dam rade, ale spróbuję dojechać.
Teraz królowa muzyka żydowska;)
Kazimierz sporo swego piękna przede mną poukrywał. Nie wszystko udało mi się zobaczyć, więc chętnie Ci potowarzyszę w wędrówkach. :) BBM
OdpowiedzUsuńPolecam 'na żywca', masz bliżej wszak niż ja:)
Usuńkibietawbarwachjesieni:
OdpowiedzUsuńZ wycieczki do Kazimierza najlepiej pamietam wspinanie sie na stromą górę. Weszłam samodzielnie gdzieś do jej polowy i spojrzałam za siebie. I było już po wspinaniu sie. Bałam się zejść i bałam sie wejść.. Do przodu popychali mnie mój mąż i kolega. Sama nie wiem, co bym bez pomocy zrobiła.
Mnie się coś takiego zdarzyło swego czasu pod Giewontem, rozumiem:)
UsuńByłem tam tydzień temu. Czekam na resztę :)
OdpowiedzUsuńSerio?!
UsuńJa teraz, od wtorku:)
Mam nadzieję, że zawędrowałaś i do Mięćmierza!
OdpowiedzUsuńNiestety:(
UsuńTeraz robiłam za przewodonika, przyjaciółka moja była pierwszy raz, miałysmy tylko dwa dni, więc sama rozumiesz. Ale znalazłam świetny nocleg i może uda mi sie wskoczyć jesienią, kiedy będa kolory, to i do Mięćmierza zaglądnę.
Może też przyjedziesz...?
;)
Czyżby ruiny zamku zostały udostępnione do zwiedzania?
OdpowiedzUsuńI baszta!
UsuńW Sandomierzu byłem, a Kazimierz sobie obiecuję już od dawna.
OdpowiedzUsuńKoniecznie, tylko nie polecam w czasie festiwalu - wtedy czasem trudno przez rynek przejść:(
UsuńKazimierz Dolny - piękny jak zawsze :)
OdpowiedzUsuńA teraz na dodatek nie był zaludniony, jak to bywa w pierwszej połowie sierpnia!
Usuń