Proszę państwa, oto - słoń.
Słoń jest mały, ale stary,
Słoń jest mały, ale stary,
osiemdziesiąt ma już lat;
lecz choć stary, całkiem jary!
nie mam racji?
ależ mam:)
ależ mam:)
Słonik wita turystów zdobywających Masyw Śnieżnika od 1932 roku, kiedy to - z inicjatywy grupy artystycznej Jescher - stanął obok schroniska z okazji 20 - lecia jego istnienia.
Skąd i dlaczego...?
Ponoć nazwa grupy jest fonetycznym zapisem odgłosu ( w j.niemieckim), jaki wydaje kichający słoń;)
Autorką projektu była Amei Halleger, żona Kurta Hallegera, jednego z członków grupy - tak można przeczytać na stronie poświęconej schronisku, po którym jedynym śladem jest zarośnięta trawą piwniczka i, oczywiście, słoń podziwiający widoki...
Gwoli ścisłości należy dodać, że słoń stoi po stronie czeskiej, przy czerwonym szlaku, do którego dochodzi nasz żółty, wiodący od strony Kamienicy.
Kilkadziesiąt metrów dalej znajduje się drugie miejsce, do którego ciągną od lat Czesi, mianowicie źródła Morawy - każdy tu myje ręce i twarz, pije, choć mnie się woda wydała niesmaczna, gorzka.
A po drugiej stronie - Trójmorski Wierch, część Masywu, jedyne w Polsce miejsce, gdzie zbiegają się zlewiska trzech mórz.Na szczycie wieża widokowa - szaleństwo chmur i mgieł podziwialiśmy jesienią 2010...
Następne kilkadziesiąt metrów i jesteśmy na wysokości 1424 m.n.p.m. czyli na Králickým Sněžníku.
Po czeskiej stronie - dwa kopczyki z tabliczkami i krzyżami 'ku pamięci', po polskiej - kupa kamieni i głazów w miejscu, gdzie kiedyś stała wysoka na ponad 33 m. wieża im. cesarza Wilhelma I, zburzona jako zagrażająca bezpieczeństwu w 1973 r.
Siadamy i podziwiamy, choć sa tacy, co kręcą nosem, że to takie małe górki...
o, Igliczną widać i Czarną Górę...
W taki dzień jak dzisiaj jest tu ruch, turyści indywidualni i wycieczki zorganizowane idą głównie z i do Międzygórza i Kletna;
my wracamy niebieskim szlakiem - sami, żywego ducha po drodze, tylko Umarły Las...
w niedzielę znów bolała mnie noga, więc zamiast po górach, chodziliśmy po dolinach, ale dzięki temu zobaczyliśmy pałac, do którego ponoć od środy nie będzie wstępu, bo zmienia się właściciel, zahaczyliśmy o kilka miejsc znanych, ale dawno niewidzianych lub całkiem nieznanych - będzie kilka zdjęć, zapraszam:)
Pięknie! a mnie tylko zazdrościć! Wrrr! Fajna wycieczka i udane foty!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Też nie śpisz?
Usuń:)
Jak miło nie wychodząc z domu, ba, nawet nie wyjeżdżając w góry pozwiedzać takie miejsca. A słonik przesympatyczny:-)
OdpowiedzUsuńPrawda?
Usuńzwłaszcza w taki upał, jak dziś!
;)
"zobaczyliśmy pałac, do którego ponoć od środy nie będzie wstępu, bo zmienia się właściciel" - to się nazywa fuks ;-) już żem ciekaw.
OdpowiedzUsuńa słonia w ogóle nie pamiętam - czyżbym go przeoczył? czy jest rekonstrukcją sprzed lat dopiero kilku?
Słoń wydaje się być autentyczny, a zapewne nie widziałeś go, bo jest po czeskiej stronie, z samego szczytu niewidoczny.
UsuńPałac będzie, nie zdradzę gdzie, pokażę niebawem;)
pewnie tak, wtedy trzeba było mieć paszport :-)
UsuńGratuluję pięknych zdjęć. Ładna pogoda Wam się trafiła. Ja ostatnio na Śnieżniku byłam jesienią i też załapałam się na taki chmurowy spektakl. Wstyd się przyznać, ale nie wiedziałam o tym słoniku. Dziękuję Ci za ten wpis, teraz mam coś nowego do zobaczenia na Śnieżniku :-)
OdpowiedzUsuńJak napisałam w odpowiedzi powyżej - mogłas słonika nie znać, spokojnie, ja tez wczesniej widziałam go tylko raz i nie pamiętałam!
UsuńMam nadzieję, że uda mi się wyjazd letni w okolice Międzygórza. Planujemy tam urlop. Piękne widoki zachęcają do odwiedzenia tego miejsca. Pozdrawiam i dziękuję za wycieczkę.
OdpowiedzUsuńAniu, życzę!
UsuńZ Międzygórza prowadzi na Śnieżnik fajny szlak, do tego sama miejscowośc jest malownicza, z własnym wodospadem:)
Udanego urlopu!
Przesympatyczny ten słonik i Twój wierszyk o nim. ;-)
OdpowiedzUsuńJa na Śnieżniku byłem kilka razy, ale dawno temu...
Pora się więc wybrać w tamte okolice.
Bardzo ładne zdjęcia i piękna pogoda (ale czy nie za gorąco?).
P.S. Małe górki? Po pierwsze Śnieżnik nie jest taki mały. Jeżeli chodzi o Sudety to jeden z najwyższych szczytów. A po drugie to akurat jestem z tych, którzy uważają, że nieważna jest wysokość. Czasami z małego wzgórza są o wiele piękniejsze i mniej standardowe krajobrazy niż z bardzo wysokiej góry.
P.S. Co z ta nogą? Powrotu do pełnej sprawności życzę... :-)
Nie było za gorąco, popatrz, jak ubrani sa ludzie na zdjęciach - było co prawda ostre słońce, ale też zimny wiatr.
UsuńW niedzielę było gorzej, choc nie tak okropnie upalnie, jak dziś;(
Tych 'małych górek nie wymyśliłam sama, to cytat z 'pewnego warszawiaka', przepraszam wszystkich PORZĄDNYCH MIESZKAŃCÓW STOLICY':)
Noga dolega, ale daje radę, dzięki;)
...świetny post, rewelacyjne fotografie...Nie byłam, a jednak czuję się jakbym była:)
OdpowiedzUsuńSerdeczności!
Cieszę się i też pozdrawiam:)
UsuńNo prosze, prosze tym razem nie tylko swietne zdjecia, ale takze poezja:)
OdpowiedzUsuńTaka ze mnie poetka, jak z koziej dupy trąbka, że zacytuję klasyka, ale - cieszę się:)
UsuńEKSTRA!
OdpowiedzUsuńKurczę, też żem tego słonia przesłonił, pardą - przeoczył. A widzę, że ludzisków kupa, prawie jak na Marszałkowskiej ;)
OdpowiedzUsuńA wszystko to Czesi, niemal, naszych było trochę dopiero na Śnieżniku no i w schronisku pod.
UsuńI pierwszy raz zdarzyli nam się Czesi głośni jak Niemcy:)
Co do słonika - nie Ty pierwszy, nie ostatni, a następną razą - uważaj:)
chyba powinnas byc ostrozna z ta noga ... ( i chodzeniem samotnie po umarlym lesie) ;)
OdpowiedzUsuńTaka całkiem sama to ja nie byłam, bez pana męża się nie ruszam, przynajmniej nie do lasu, umarłabym ze strachu:)
Usuńz obolala noga i mezem przy boku raczej trudno o maly skok w bok ( tak mi sie skojarzylo. bedac natchnionym poetyckim watkiem wpisu ... )
UsuńCóż, hm, chyba że się człowiek poślizgnie...?
Usuń:)
podobno tak wlasnie zaczyna sie wiele wypadkow ... ;)
UsuńPodobno, ale to temat na zupełnie inną rozmowę;)
UsuńJakoś nie mogłem sobie przypomnieć tego sonia, dopiero później doczytałem, że to po czeskiej stronie. Za mojej bytności nie można było tak swobodnie przechodzić na drugą stronę granicy. Piękne widokowe miejsce. Pokazałaś wspaniałe panoramy. Dla takich widoków chodzę po górach, Świetne zdjęcia. Lecz nóżkę, czekam na następne relacje.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Mysle, że widok słonia w tym miejscu może być zaskoczeniem dla wielu turystów, którzy byli na Snieżniku przed otwarciem granic.
UsuńNoga sie leczy, dzieki;)
Proszę słonia, wszystkiego najlepszego :-)
OdpowiedzUsuń(poproszę o przekazanie słoniowi przy okazji)
Przekażę, spokojna głowa:)
Usuńaż mi się z Nohavica te Kopce skojarzyły :)
OdpowiedzUsuńPięknie
Jaromirem?
Usuń:)
"Proszę słonia" - taka bajka była kiedyś dawno :)
OdpowiedzUsuńMiałaś przepiękną pogodę, ten błękit! Czytałam kiedyś o tym schronisku, ale już nie pamiętałam szczegółów a historia słonia-jubilata jest godna przypomnienia.
"Małe górki"... dobre. Mogłabym tam siedzieć i podziwiać widoki godzinami. Tak mi brakuje gór.
Nie forsuj nogi... Wracaj szybko do dobrej formy, bo bardzo lubię z Tobą podróżować :)
Staram sie nogi nie forsować, ale nie chodzić nie da rady:(
UsuńPogoda była piekna, bo na szczęście nieupalna, zimny wiatr wiał, ale wolę jednak, jak na niebie sa malownicze chmury.
Co widokom nie przeszkadza być pięknymi;)
Słoń - super. Ostatnio w TV oglądałam film o słonicy ECHO. Spłakałam się, jak umierała.
OdpowiedzUsuńNie widziałam, to smutne, co piszesz.
Usuńno małe górki, małe, ale przepiękne :)
OdpowiedzUsuńNo małe, a że Śnieżnik najwyższy, to na inne patrzy z góry;)
UsuńWyjątkowo urokliwy słoń. Kamienna niespodzianka! :) BBM
OdpowiedzUsuńTo właściwie słonik, maleństwo takie;)
UsuńŚnieżnik lubię, choć za bardzo nie wiem czemu. Może to sentyment ze wczesnej młodości, kiedy rypało się na szczyt wszelkimi możliwymi drogami dozwolonymi, mniej lub bardziej (to były te czasy mocno przed Schengen, kiedy WOP w krzakach na Płoszczynie siedział, a wszelkie poruszanie się poza szlakami wymagało oficjalnie wcześniejszego zgłoszenia).
OdpowiedzUsuńP.S. Sporo ludzi na tym słoniu, no, ale pogoda jak z drutu była, choć przed południem trochę wiało.
Wiało, na szczęście na zimno, dzięki temu nie czuło się tak upału.
UsuńPrzed Schengen to było rzeczywiście różnie, męża dwa razy WOP-iści zawrócili, a syn kiedyś zimą wyszedł po czeskiej stronie wprost na ichniego strażnika granic, na szczęście tylko sobie pogadali o pilnowaniu zasypanych szlaków;)
Pod wrażeniem Twojego Ewo wierszowanego wstępu, o frywolnym słoniku, pozwoliłem sobie dopisać dwie dodatkowe strofy:
OdpowiedzUsuńte że mały, to ze wstydu
umieścili go opacznie
i na Polskę niczym zły duch
odwrócony jest dwuznacznie
ale dobry, jary słoń
nie chciał "jechrać" w nas dla hecy
Czechom więc podaje dłoń,
my możemy głaskać plecy !
A w ogóle Twoje relacje z wycieczek zarówno w części słownej jak i zdjęciowej, to prawdziwa sztuka dla sztuki. Kłaniam się 'czapką do ziemi" pełen podziwu. Pozdrawiam !
Brawo, panie Stanisławie;)
UsuńI dziekuję za dobre słowo, cała przyjemność po mojej stronie - choć chętnie się nia podziele;)
Słonik trochę jak w Chinach, ale widoki fantastyczne. Dotrzeć tak wysoko pieszo, to już wielki wyczyn. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńWidoki ze Śnieżnika są rozległe i malownicze, tak to ujmę, a podejście bywa męczące, zależnie od punktu wyjścia i pogody, ale nie narzekam;)
Usuńwspaniałe widoki:))
OdpowiedzUsuńJest na co popatrzeć, zwłaszcza przy dobrej pogodzie.
UsuńEch, pobrykałby człowiek, a tu daleko, a tu noga nie taka jeszcze ;-) Ale i wirtualnie miło było pohasać po okolicy dostojnego jubilata :-)
OdpowiedzUsuńKrogulcu, noga się wyleczy - i Twoja i moja - i będziemy mogli jeszcze pobrykac, mam nadzieję:)
UsuńWstyd się przyznać :) ale na Śnieżniku jeszcze nie byłem :( Drugą połowę roku mam bardziej luźną :) chyba się tam wybiorę :)
OdpowiedzUsuńKoniecznie:)
Usuń