poniedziałek, 15 października 2012

Giszowiec - miejsce niezwykłe

 

Zacznę od środka.
W 1969 r. władze zdecydowały o zrównaniu Giszowca z ziemią i wybudowaniu na jego miejscu  nowoczesnego blokowiska, które służyć miało wielokrotnie większej niż dotąd liczbie górników, pracowników katowickich kopalni 'Wieczorek' i 'Staszic'.

Eksperci uznali, że stare osiedle jest nieekonomiczne w utrzymaniu, na dodatek kłuje w oczy niemieckością i kapitalistycznym pochodzeniem.

Przewidziano całkowite wyburzenie starej, niskiej zabudowy i  postawienie w jej miejscu 10 - piętrowych bloków.
Trochę trwało zanim obrońcom tradycji, wspieranym m.in. przez Kazimierza Kutza - "Paciorki jednego różańca" -  udało się wstrzymać rozbiórkę starych domków, a konserwatorowi zabytków, prof.W.Zinowi wpisać ocalałą resztę - 1/3 zabudowy - do rejestru zabytków.

Na szczęście!
Tym, którzy nie wiedzą, co zburzono, przedstawiam opis  niemieckiego dziennikarza A.Klaussmanna sprzed stu lat:

"Giszowiec - to cacko architektoniczne.
 Osiedle dla 5 tysięcy mieszkańców zbudowano w lesie, który zakupiło towarzystwo Giesche i Spadkobiercy za 30 milionów marek.Miliony ludzi byłyby szczęśliwe, gdyby mogły mieszkać w tych małych, ale zawsze tylko dla dwóch rodzin przewidzianych, domkach.
Każda rodzina ma własne wejście do mieszkania, własny, dobrze wypielęgnowany ogródek, a w obrębie osiedla leżą rozdzielone obszernymi płaszczyznami, które umożliwiają wszędzie dostęp światła i powietrza, kompleks spożywczy, budynek administracji, lokale rozrywkowe, place gimnastyczne i zabaw."

Brzmi jak bajka?
Posłuchajcie jeszcze:

"...na osiedlu powstało 600 mieszkań dla rodzin robotniczych w dwurodzinnych domach parterowych. Obok powstało także 31 domów urzędniczych, 11 domów dla nauczycieli i dom dla lekarza, oraz dom noclegowy dla nieżonatych inżynierów i 5 domów noclegowych dla 300 nieżonatych robotników, ze wspólną stołówką. Osiedle charakteryzowało się jak na owe czasy ponadprzeciętnym standardem.(..)
Wszystkie domy miały budyneczki gospodarcze i ogródki. Mieszkania miały ten sam schemat: dla robotnika dwa pokoje z dużą kuchnią, dla urzędnika trzy lub cztery pokoje z kuchnią. Mieszkania urzędnicze miały ponadto łazienki, centralne ogrzewanie i kanalizację. Dla robotników stały hydranty z wodą na ulicy, a w budynkach gospodarczych były sławojki z szambami.  
W centralnej części osiedla był plac (dzisiejszy plac Pod Lipami), na którym mieściło się targowisko. Wokół placu znajdowały się: nadleśnictwo, gospoda, administracja osiedla, poczta, szkoły i sklepy. Gospoda miała salę teatralną, kręgielnię i muszlę koncertową. Promieniście od placu wychodziły uliczki, przy których znajdowały się domy robotników.

Na osiedlu ponadto znajdowały się pralnia z suszarnią i łaźnia dla kobiet (mężczyźni kąpali się na kopalni), posterunek policji z aresztem, apteka, barak dla zakaźnie chorych, rzeźnia, wytwórnia lodu, kilka piekarń z piecami chlebowymi i komora celna.
Mieszkańców osiedla obowiązywał regulamin, którego pilnował stójkowy. Za łamanie regulaminu groziła grzywna, którą wpłacano na rzecz górniczej kasy wspierającej."


Tak opisuje osiedle Giszowiec pani Marta Chmielewska na stronie "Górnośląskie dziedzictwo", polecam całość, podobnie jak i  arcyciekawą stronę stworzoną przez pasjonatów i miłośników Giszowca, z której zaczerpnęłam pierwszy cytat.

Zachowało się kilka ważnych budynków, m.in.  Karczma Śląska, Izba Śląska zwana Gawlikówką,  nadleśnictwo, obecnie przedszkole, domy towarowe.
Jest pięknie zorganizowany park z muszlą koncertową, alejkami i ławeczkami, gdzie spotkać można i starszych, i najmłodszych mieszkańców Giszowca.

Bajka, mówię Wam, bajka...














 




 





 A niedaleko jest Nikiszowiec,


 ale to już nieco inna opowieść, na inny dzień:)

52 komentarze:

  1. Czyta się jak bajkę, chociaż.....?
    Nie uniknięto niestety pewnych dyskryminacji, co widac po tym, jak różnie budowano dla robotników i urzedników. Dla pierwszych mniejszy domek bez wygód, dla drugich wszelkie udogodnienia sanitarne.
    Nie mniej jednak dobrze, że udało się połozyć kres późniejszym dewastacjom, i chociaż w okrojonej wersji, jest okazja pochodzić po historycznej dzielnicy!

    OdpowiedzUsuń
  2. Prawdę mówiąc, zdziwiłabym się, gdyby nie było różnicy:)

    OdpowiedzUsuń
  3. bo to nie dyskryminacja robotników, tylko wyróżnienie urzędników ;-)
    dawniej przecie nie było w ogóle wygód, słynny przykład Wersalu.

    a zdjęcie z blokiem złowrogie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dawniej w ogóle był zdaje się głód i smród;(
      :)

      Usuń
  4. Pięknie tam, gdyby nie te bloki w tle, można by pomyśleć że to maleńkie misteczko zagubione w lesie :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak napisał wczesniej Er - blok robi wrażenie nieco złowrogie...

      Usuń
  5. Szkoda że zniszczono taką interesującą enklawę... Mogłoby to być piękne miejsce, dobrze że zostały chociaż te resztki. Lubię taką architekturę, sprawia wrażenie przytulności i ciepła. W Ostródzie też ocalało nieco takich domków i zawsze parzyłam na nie z wielką przyjemnością. Niszowiec też mógłby atrakcyjnie wyglądać gdyby do odremontowano z pietyzmen żeby nie stracił charakteru. Pozdrawiam i czekam na ciąg dalszy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niska zabudowa jest mi zdecydowanie bliższa - dosłownie i w przenosni, nie odmawiam urody wieżowcom z Nowego Jorku, choć znam je tylko za zdjęć i filmów, ale jednak;

      ciąg dalszy będzie lada moment;)

      Usuń
  6. A ja,dokładnie w takim samym poniemieckim domku mieszkam od wielu lat.
    To są takie małe osady górnicze wybudowane w 1926 roku.
    Gdy w nim zamieszkałem,też posiadał takie wygody,nie wyłączając sławojki,najgorzej
    było zimą.
    Byłem też świadkiem jak ówczesne władze zacierały wszelkie ślady niemieckiej bytności na Dolnym Śląsku,zniszczono wówczas bardzo wiele cennych zabytków.
    Serdecznie pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nasze władze zacierały niemieckość bardzo skutecznie, ale też miały niezłe poparcie w tym 'na dole' czyli mieszkańców.
      Nie dziwi mnie to już tak bardzo, tylko okropnie żal, bo zniszczono niejedną perełkę architektoniczną.

      Usuń
  7. Powyższy”Anonimowy” to”henryk”,przepraszam za pomyłkę.

    OdpowiedzUsuń
  8. Giesche jest fajne, ale Nikisz to dopiero coś! Wbija w ziemię.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nikisz rzeczywiście wbija, ale widzę to dopiero teraz;
      swego czasu bywałam bardzo często w nie tak odległych Szopienicach i widziałam tylko brzydotę, jak to dziecko, dziś widzę - kawał historii;)

      Usuń
  9. Przepiękne osiedle i jakże luksusowe w tamtych czasach. Zdjęcie gdzie widać ocalały budynek obok paskudnego bloku aż estetycznie boli. O Nikiszowcu słyszałam wielokrotnie, oglądałam zdjęcia, ale Giszowiec jest dla mnie informacyjną nowością.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O Giszowcu jest niewiele informacji, bardzo niewiele, tym bardziej jest ciekawy.
      No i śliczny, co tu gadać.

      Usuń
    2. Nieprawda. Np książka "Czarny Ogród" Małgorzaty Szejnert - tam jest bardzo dużo informacji o Giszowcu

      Usuń
    3. Ale ja miałam na mysli net.
      Książka to ksiązka, nie każdy ją ma, nie każdy może mieć.

      Usuń
    4. Od 25 zł na allegro, to kopalnia wiedzy o tym miejscu. Net też nie każdy ma (jak już tak sobie argumentujemy)

      Usuń
    5. Czepiasz się, ale dobrze, zamówię:)

      Usuń
  10. no bajka :) jak każdy zauważył kontrast z kolejną epoką wypadł na niekorzyść tej młodszej. pozdrawiam z ciekawością na następną odsłonę:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Giszowiec znam z autopsji; mieszkala tam moja kolezanka ze studiow. Cieszy mnie, ze teraz miejsce wyglada znacznie lepiej niz wiele lat temu.
    Bloki faktycznie sa koszmarnym kontrastem. Zreszta cale Katowice mozna nazwac miastem wielkich kontrasow.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To masz porównanie!
      ja nawet nie wiedziałam, że jest takie miejsce, pojechałam tam specjalnie, bo koleżanka architektka ma bzika na punkcie miast-ogrodów;)


      Usuń
    2. Ano mam:)
      Dzieki serdeczne.

      Usuń
  12. Zwiedzałam Giszowiec w tamtym roku, na placu Pod Lipami piłam piwko ;-) Skupiłam się jednak bardziej na Nikiszowcu, tym bardziej zaciekawiły mnie Twoje zdjęcia i komentarz z cytatami a propos Giszowca. Jakie to szczęście, że nie wszystko wyburzono!

    OdpowiedzUsuń
  13. Bo bycie robotnikiem to nie to samo co bycie robolem. W ten sam sposób różni się stary poniemiecki Giszowiec, od tego wybudowanego za komuny. Dobry pracownik, to pracownik dobrze wykonujący swoją pracę, który ma spokój w domu (bo żona i dzieci są szczęśliwe), i przywiązany do firmy. Jednak komuna nie potrzebowała szczęśliwych pracowników. Potrzebowała niewolników. A wiadomo że im mniej niewolnik posiada, tym mniejsze ma wymagania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślisz, że dużo się w tej kwestii zmieniło?
      Mam wrażenie, że tylko pozory.

      Usuń
    2. DOKŁADNIE i Urden i Ikroopka!

      Usuń
  14. Czytałem w sieci, że są projekty wyburzenia tych parszywych komunistycznych bloków i wybudowanie ponownie na ich miejscu domków jednorodzinnych dla pracowników hut i kopalń. Tym razem domki mają być piętrowe, ze względu na zmniejszenie kosztów, oraz oszczędność miejsca i wszystko to za darmo. Wszak wszystkim wiadomo, że dziś każdy robotnik jest szczęśliwy; ma spokój w domu, żona nie pracuje, dzieci się uczą w dobrych szkołach, a po studiach mają zapewnioną pracę. Każdy jest przywiązany do swojej firmy a szef każe mówić do siebie po imieniu " mów mi John". Kiedyś nie potrzebowano pracowników, dziś istnieje na nich wielkie zapotrzebowanie. Dlatego państwo, oraz prywatni przedsiębiorcy wyszli do robotników z taką cenną inicjatywą.
    Osiedle ma być rozległe i wyjść dalej poza teren dawnego osiedla Giszowiec. Najlepsze kwatery mają być położone w trójkącie ulicy Gospodarczej i Alei Murckowskiej. I wszystko to dla dobra pracowników. Trzeba na koniec jeszcze dodać, że domki będą własnościowe. Nie od dziś przecież wiadomo, że im robotnik więcej posiada, tym bardziej cieszy się jego szef, Razem przecież budują szóstą Polskę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sprawdziłam na mapie - fantastyczna lokalizacja, trzymamy kciuki, żeby zdążyli choćby w siódmej Polsce!
      a tam, nawet jeśli zaliczą poślizg i zrealizują dopiero w ósmej, też się ucieszymy;)

      Masz wyobraźnię, pozazdrościć;)

      Usuń
  15. Ładne te poniemieckie domki. Ciekawe czy zachowały się jakieś stare zdjęcia tego osiedla?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, Grzesiu, Grzesiu - powiedziała pani - nie odrobiłeś lektury!
      Idź za jednym z podanych linków;)

      Usuń
    2. "Prose Pani", nie odrobiłem lektury, bo byłem zaaferowany innym wpisem, który wyczerpał resztki mojej wyobraźni. Cieszy mnie, że moja wyobraźnia jednak została doceniona ;))
      "...a list wrzuciłem do skrzynki, widziały to...."
      Pozdrawiam Ewo ;)

      Usuń
  16. Zal, ze tak niewiele starego Giszowca zostalo. Nie wiem co komu przeszkadzalo wybudowac osiedle obok... a jak widze te paskudne bloki w centrach miast to mdlosci dostaje ze zlosci, ze tak je oszpecono.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A bo kluczowe zdaje się być to zdanie:
      "Eksperci uznali, że stare osiedle jest nieekonomiczne w utrzymaniu, na dodatek kłuje w oczy niemieckością i kapitalistycznym pochodzeniem."

      Usuń
  17. Bloki wyglądają strasznie. Szkoda starego Giszowca, ale i tak dobrze, że coś jeszcze pozostało.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szkoda, bardzo szkoda, dobrze, że uratowano choć tyle.

      Usuń
  18. Wstyd się przyznać, ale chociaż mieszkam niedaleko, to tam jeszcze nie byłem. Swoimi zdjęciami mnie zachęciłaś, więc pewnie to miejsce odwiedzę. Za to teraz zapoznałem się z jego historią.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  19. Zburzyć takie piękne domki i postawić takie banalne i brzydkie bloki - niektórzy to mają głowę tylko po to by mieli po co chodzić do fryzjera.
    A tłumaczenie "na dodatek kłuje w oczy niemieckością i kapitalistycznym pochodzeniem" - powala na łopatki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niemieckość, że nie wspomnę o kapitalistycznym pochodzeniu, przeszkadzała Polakom na dużej części ziem, nie tylko Odzyskanych.


      Usuń
  20. Nie rozumiem Pani porównań Nikiszowca do Szopienic,to nie dwa światy,tylko dostęp do pieniędzy,po co takie dziwne uwagi o wyższości Nikiszowca nad Szopienicami,samo fotkowanie to za mało,żeby tak pisać.R

    OdpowiedzUsuń
  21. To proszę uważnie przeczytać - nie porównuję, piszę, że 40 lat temu bloki typu familoki - a widziałam nie te w Nikiszowcu, a te w Michałkowicach - robiły na mnie okropne wrażenie, dziś przeciwnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To należy tylko Pani współczuc za negatywne odbiory,a porównywanie zrobiła Pani z Szopienicami i tym pięknym Nikiszowcem,o czym pisałam.Chociaz Michałkowice też są tak samo niefotogeniczne,jak Szopienice.A gdzie poza tą oazą Unesco Pani teraz była i widziała,żeby te dzielnice porównywać i obrażać?I dyskryminować?Gdybym podała link do Pani strony dla mieszkańców Szopienic,to by Panią ..........Proponuje ostrożniej w słowach,foczeć można,ale komentarze własne,to proponuję ostrożniej.Renata

      Usuń
  22. To może proszę najpierw nauczyć się czytać ze zrozumieniem, a potem komentować!
    Bez odbioru.

    OdpowiedzUsuń
  23. no tak bo wszystko co niemieckie bylo be, nie ma to jak komunistyczne bloki :)bozee co za fotografia niesamowite :) :)

    OdpowiedzUsuń
  24. aaa zapomnialam dodac ze to ostatnie zdjecie do zludzenia przypomina mi brugge w belgi zdjecie u mnie na blogu :)

    OdpowiedzUsuń


Wszystkim dziękuję pięknie za komentarze, bez nich blog nie byłby tym, czym, mam nadzieję, jest - rozmową.
Staram się odpowiadać na bieżąco, czasem jednak nie mogę, ale zawsze - chcę;)


A, i czytam komentarze do starych postów:)