czwartek, 31 października 2019

wagary albo jesienią w Kazimierzu


Udało mi się  (wreszcie!) wyskoczyć jesienią do Kazimierza;
trafiłam na końcówkę upalnej wręcz pogody, bezchmurnego nieba i malowniczych mgiełek. Towarzyszył mi wnuczek (rodzice pozwolili mu, dla dobra babci, na kilkudniowe wagary), któremu chciałam pokazać moje ulubione  miejsce,  jedno z (naj)piękniejszych w Polsce. Wpadam tu od ponad ćwierć wieku raz na jakiś czas i za każdym razem wyjeżdżam z uczuciem niedosytu i natychmiastowej niemal tęsknoty - za tym, co widziałam i za tym, co jeszcze zobaczę.
Zapraszam na jesienny spacer po Miasteczku
😊


Widok z Góry Trzech Krzyży - ogólny, 


 na Rynek
i na Farę, czyli najstarszy (początki w XIV w) kościół w Kazimierzu,
 pw. św. Jana Chrzciciela i św. Bartłomieja Apostoła
 i na Wisłę.



Ruiny zamku z XIV w., ufundowanego przez Kazimierza Wielkiego
i widoczny znad drzew wierzchołek wieży strażniczej, zwanej basztą.


Po drugiej stronie Rynku, na wzgórzu - szesnastowieczny  klasztor oo. Reformatów i Sanktuarium p.w. Zwiastowania Najświętszej Marii Panny


wszystko w szarej mgiełce


... i w pełnym słońcu.



Mgiełki zaliczone, teraz - kolory:)
w ich poszukiwaniu tu przecież przyjechałam i trochę ich znalazłam:)








Jeden z najbardziej znanych w Kazimierzu domów, kiedyś własność Karola Sicińskiego,  architekta wielce dla odbudowy i zachowania unikatowego charakteru Miasteczka zasłużonego, pochowanego wraz z rodziną na cmentarzu parafialnym.



Wieczory o tej porze roku bywają nie dość, że wczesne, to jeszcze mgliste i mocno 'przydymione' - ładnie to wygląda, choć nie jest zbytnio ekologiczne...



(to zdjęcie zrobił mój wnuczek - obiecałam mu, że to zaznaczę, bo bardzo się spodobało na fb)


... a wracając znad Wisły, można sobie na Rynku,
podjadając lody,  popatrzeć,
jak Mariusza Bonaszewskiego w szatach zakonnych filmują 😊


Punkt obowiązkowy pobytu w Miasteczku - Korzeniowy Dół, czyli najpiękniejszy, najbardziej znany z licznych wąwozów (i głębocznic) kazimierskich. Źródła podają, że na 1 kilometr kwadratowy przypada tu, czyli w okolicy Kazimierza, 11 kilometrów wąwozów.



I jeszcze jedna atrakcja, a właściwie dwie - zamek w Janowcu i przeprawa promem przez Wisłę...



... co, niestety, oznacza koniec wagarów i powrót do domu.
Tyle na dzisiaj; uzmysłowiłam sobie przy okazji, że mam setki (nie przesadzam) zdjęć z Kazimierza Dolnego, a wpisu nie popełniłam żadnego:( Muszę to koniecznie nadrobić, już dziś zapraszam
😊

40 komentarzy:

  1. Gwoli wyjaśnienia mojej dłuższej tu (i na waszych blogach) nieobecności - w lipcu zmarła moja mama. Nie chcę o tym opowiadać na blogu, ale tyle lat się znamy, że nie zamierzam też robić z tego tajemnicy. To trudne dla mnie z oczywistych powodów, ale też i dlatego, że skończył się 'mój Kraków' - od teraz będę tam tylko gościem, turystką. Muszę się z tym jakoś uporać, na razie czekają na uporządkowanie stosy dokumentów rodziców i dziadków, i przyznam, że odsuwam to od siebie, jak mogę...

    OdpowiedzUsuń
  2. Wspaniała wycieczka.Cudowne miasteczko i chyba trochę miod na Twoje złamane serce. Współczuję. Przytulam.Moja mama zmarła 22 lata temu.Nie doczekała prawnuków a wnuków było już 11.Zawsze jest ból ale z biegiem lat mniejsza rana.Trzymaj się kochana.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, bardzo dobrze to ujęłaś, miód, czyli terapia, w niewielkim zakresie, ale jednak:)
      A miasteczko cudne, tylko trzeba znaleźć czas, w którym nie jest 'zajechane' przez turystów, a bywa głównie latem.

      Usuń
  3. Urocze i nostalgiczne zdjęcia z Kazimierza. Miasto takie wyciszone, lekko zamglone chyba taka atmosfera Ci odpowiadała. Może nam uda się kiedyś pojechać poza sezonem letnim. Serdeczne wyrazy współczucia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję.
      Uwielbiam Kazimierz, ale to jednak z Wrocławia 400 km, z Krakowa miałam blizej. Chciałabym bardzo pojechać jeszcze zimą tego roku, w sniegu jawi sie bajkowo.

      Usuń
  4. Dziękuję za ten wpis, może będę miała kiedyś okazję także zobaczyć to zaczarowane miasto!
    Dobrze, że udało ci się odgonić chociaż na krótki czas smutne myśli!
    Przytulam i dużo Ciepłego i Puchatego ślę!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziekuję. Kazimierz polecam, podobałby ci sie na pewno, jest gdzie spacerować:)

      Usuń
  5. Wyrazy współczucia zasyłam.
    Dziękuję za przypomnienie miasta, z którego mam niezapomniane wspomnienia.
    Serdeczności dla Ciebie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. Podejrzewam, że każdy, kto choć raz był w Kazimierzu, ma niezapomniane wspomnienia 😊 Postaram się szybko wrócić do tematu, tym razem w letnich klimatach.

      Usuń
  6. O, koniecznie dorzuć zdjęcia Kazimierza. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Postaram się, tylko muszę je nieco uporządkowac.

      Usuń
  7. Same cudowności w tym Kazimierzu. Nie dane mi góry czy dalsze zwiedzanie jesienią, może dopiero na emeryturze, ale czy wtedy sił starczy? Życie pokaże...dlatego chętnie oglądam zdjęcia na blogach:-)
    Śmierć mamy to straszne przeżycie, wyjazd jak lekarstwo...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dobrze Cię rozumiem, zawsze mnie denerwowało, że mogę pojechać wszędzie tylko latem, ewentualnie w jakiejś innej przerwie typu ferie, a chciałoby sie w innym terminie i teraz, wreszcie mogę 😊 niestety, żeby sobie zapewnic miłe towarzystwo, musiałam zrobic dziecku wagary... ;)

      Usuń
  8. Dzięki, Kazimierz dostarcza wrażeń:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Przede wszystkim serdecznie współczuję, choć bardzo dawno temu straciłam mamę, to wciąż mi jej brak i nawet czas tej rany nie zaleczył...

    Nie znam Kazimierza w ogóle (jak wielu innych miejsc), nigdy tam nie byłam, ze zdjęć Twoich i innych widzę, ze to piękne miejsce, klimatyczne i ciekawe. Nie wszystko można w życiu zobaczyć wobec czego dziękuję za Twoje zdjęcia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aniu, dziękuję.
      Jesli moge Ci cokolwiek zasugerowac w kwestii zwiedzania, to wlasnie ,wagary w Kazimierzu Dolnym' :) jest cala masa fajnych miejsc w Polsce, a to jest jedno z tych naj,

      Usuń
  10. Przykro mi z powodu odejścia Twojej mamy.
    A jeśli chodzi o Kazimierz Dolny ... to chyba pamiętasz że uważam go za najpiękniejsze polskie miasteczko...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, nawet za Tobą zaczęłam je nazywac Miasteczkiem 😊 zwróć uwagę na to M. 😊

      Usuń
  11. Wagary z Babcią są usprawiedliwione. Babcie uczą i pokazują świat co znakomicie uzupełnia szkolne kształcenie.
    Piękna opowieść o Kazimierzu. Widzę, że podróży tu dostatek! Pięknie ilustrowanych zdjęciami i aź miło z Tobą spacerować. Do zobaczenia zatem:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zatem witam i zapraszam 😊 mam nadzieję, ze wrócę do regularnego blogowania i wrzucę wreszcie wszystkie zaległe zdjęcia i opisy.

      Usuń
  12. Piękne miasto. Bardzo żałuję, że nie miałam okazji tam być. Może kiedyś. Gratulacje dla wnuka za dobre oko zdjęcie ładnie zkadrowane. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję w imieniu wnuczka:) a Kazimierz polecam bardzo, bardzo.

      Usuń
  13. Jak dobrze przypomnieć sobie Kazimierz. Byłam tam 2, może 3 razy. Piękne miasto! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. BBM, Ty masz tak blisko, że aż Ci zazdroszczę 😊

      Usuń
  14. urocze miasteczko. pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
  15. Jeśli mam być szczera w tych rejonach jeszcze nie byłam.

    OdpowiedzUsuń
  16. Cudne zdjęcia, takie jak klimaty Kazimierza.
    Wstrzeliłaś się w fantastyczną pogodę, ciepłą, nie męczącą a jednocześnie jeszcze z kolorami jesieni wokoło.

    OdpowiedzUsuń
  17. Bardzo ładne jesienne zdjęcia :) Profesjonalne zdjęcie Twojego wnuczka od razu przyciągnęło mój wzrok. Brawo.

    Współczuję z powodu utraty najbliższej osoby.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. Jesień bywa tak ładna, że czasem aż kiczowata, trudno jej nie uwieczniać:) Wnuczkowi przekażę, ucieszy się:)

      Usuń
  18. Też bym się urwała na takie wagary...Kazimierz, jesienne mgiełki, eh!

    OdpowiedzUsuń
  19. Wielką przyjemność zrobiłaś mi tym postem...piękna wycieczka, ślicznę zdjęcia. Uwielbiam Kazimierz! nawet zdobywałam Janowiec ładując się na prom...pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło mi:) teraz ja czekam na Twoją relację z Janowca:)

      Usuń
    2. To ładowanie samochodu na prom i zwiedzanie Janowca było w 2014 roku. No i teraz znowu tam byłam ale już bez promowej frajdy.

      https://i-tu-i-tam.blogspot.com/2014/10/lubelszczyzna-czwarty.html

      Usuń


Wszystkim dziękuję pięknie za komentarze, bez nich blog nie byłby tym, czym, mam nadzieję, jest - rozmową.
Staram się odpowiadać na bieżąco, czasem jednak nie mogę, ale zawsze - chcę;)


A, i czytam komentarze do starych postów:)