Roztocze jest piękne, wiadomo. W ramach tegorocznych wojaży - już 17! - miałam na nim spędzić tydzień, niestety okoliczności sprawiły, że po trzech dniach wróciłam do domu i ledwie temat liznęłam. Tym razem miało być bardziej stacjonarnie, z jednym noclegiem w okolicy Zwierzyńca i planowanym wycieczkami dookoła. Nie było to moje pierwsze spotkanie z Zamojszczyzną, w planach więc były głównie te miejsca, których nie widziałam poprzednio, m.in Bełżec i Sochy, i te ostatnie chciałam pokazać na początek.
Pięknie ulokowana u stóp Bukowej Góry wieś, w sercu Roztoczańskiego Parku Narodowego, znana jest chyba głownie ze swojej smutnej przeszłości, czyli Małej Zagłady, opisanej przejmująco przez Annę Janko w książce pod tymże właśnie tytułem. Posłużę się dłuższym cytatem z recenzji książki, może kogoś zachęcę do lektury?
"Wojna nie umiera nigdy…
"Wojna nie umiera nigdy…
„Zabrałam ci twoją historię, mamo, twoją apokalipsę. Karmiłaś mnie nią, gdy byłam mała, szczyptą, po trochu, żeby mnie tak całkiem nie otruć. Ale się uzbierało. Mam ją we krwi…” Anna Janko Mała Zagłada
Sochy na Zamojszczyźnie, 1 czerwca 1943 roku. Wystarczyło parę godzin, by wieś przestała istnieć. Budynki zostały spalone. Mieszkańcy rozstrzelani. Pośród zgliszczy pozostał jeden dom, nieliczni dorośli i kilkoro dzieci.
Wśród nich — dziewięcioletnia Terenia Ferenc, matka Anny Janko. Dziewczynka widziała, jak Niemcy mordują jej rodzinę. Nieludzki obraz towarzyszył jej przez lata spędzone w domu dziecka, by nigdy nie dać o sobie zapomnieć…
„Miałam przez to wszystko jakby dwie matki. Pierwszą: dorosłą kobietę, za którą tęskniłam, gdy wychodziła do sklepu, której się bałam, gdy wpadała w gniew, z której byłam dumna, bo nikt nie miał ładniejszej pani za matkę na całym podwórku. I drugą mamę miałam: małą dziewczynkę, której na wojnie zginęli rodzice, wciąż przerażoną i samotną, która kiedyś cierpiała głód i musiała pracować u złej ciotki, takiej, co biła i kazała nosić wiadra z wodą pod górę. Dla niej pójście po wojnie do domu dziecka było, o paradoksie, największym szczęściem. To właśnie ta mama-dziewczynka nieraz kładła się na tapczanie w dzień i płakała nie wiadomo dlaczego”. (fragment książki)
Mała Zagłada Anny Janko nie jest jeszcze jedną tragiczną opowieścią rodzinną wyciągniętą z lamusa II wojny światowej. To mocna, jak najbardziej współczesna rozprawa z traumą drugiego pokolenia — naznaczonego strachem. Brutalna, naturalistycznie opisana historia pacyfikacji polskiej wsi staje się w niej punktem wyjścia do przedstawienia etycznej i egzystencjalnej bezradności.
Mała Zagłada. Przejmująca książka o tym, że wojna nie umiera nigdy…
„Książka Anny Janko była dla mnie lekturą wyjątkową i dużym przeżyciem”. Adam Sikorski
„Wpisuje się w jeden z najważniejszych europejskich nurtów nowego przepracowania tragedii II wojny światowej w duchu zrozumienia i dialogiczności, a nie konkurencji ofiar i zbrodni”.
Robert Traba"
Nie zabijaj - czy zawsze trzeba o tym przypominać?
Bardzo ciekawe informacje. Nie słyszałam o tej zbrodni w Sochach, dobrze, że napisałaś!
OdpowiedzUsuńTen wyżej wpis to mój, nie wiem dlaczego internet mnie nie rozpoznał...
OdpowiedzUsuńWiedziałam ogólnie, czyli o 'dzieciach Zamojszczyzny', ale tej historii nie znałam; książka jest absolutnie poruszająca, piękna, warto przeczytać.
UsuńOkropne, słyszałam o "dzieciach Zamojszczyzny",dobrze że chociaż groby są doglądane i pamięć wciąż trwa.
OdpowiedzUsuńSą i jest:) Kiedy robiłam zdjęcia, przy jednym z grobów stała grupka ludzi, rodzina pomordowanych. jedna z pań opowiedziała nam historię, która znała z przekazów rodzinnych - wstrzasająca.
UsuńNie byłam w tym rejonie, wypad urlopowy na wschód mam ciągle w planach.
OdpowiedzUsuńGdy czytam i słucham tego, co dzieje się na świecie i w umysłach niektórych ludzi, dochodzę do wniosku, że żadna wojna nie zmieniła chęci dominowania nad innymi i tak jest nadal.
Nie wynosimy żadnych nauk z historii, my, czyli ludzie, przerażające.
UsuńKsiążkę postaram się wypożyczyć. Wiem, że takie traumatyczne historie siedzą później w głowie i poruszają mocno człowieka na długi czas, ale to przecież życie jakie mieli inni ludzie, a nie jakieś wymyślone historie.
OdpowiedzUsuńTeraz prośba i pytanie - dwa w jednym. Nie wiem jakim sposobem wyłączyłam głos w swoim nowym blogu i nie wiem, jak go przywrócić. Wszelkie nagrania z You tube wstawione do bloga lecą bez głosu Przepraszam, że moim niezdarstwem zawracam Ci głowę, ale ośmielam się zwrócić do Ciebie, bo wiem, że jesteś bardzo życzliwą Osobą. Bardzo serdecznie Cię pozdrawiam i jeszcze raz przepraszam, za kłopot. Marysia.
Marysiu, głos jest, sprawdziłam, musiałas wyłączyć go nie na poziomie bloga, a komputera.
UsuńGłos już mam. Bardzo Ci dziękuję. Jeszcze raz serdecznie pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń😁
UsuńMam nadzieje, ze te "okolicznosci" to nic zlego?
OdpowiedzUsuńOkolicznosci, to mama, napisze o tym moze kiedy indziej.
UsuńWitaj urocze zdjecia
OdpowiedzUsuń😊
UsuńTo nigdy nie zostało opublikowane,a pełna transkrypcja oryginału miała miejsce tylko raz w 1958 roku w polskiej publikacji:"Przegląd Zachodni"marzec 1958-autor Karol Marian Pospieszalski.
OdpowiedzUsuń"Dr Wilhelm Hagen do Fuhrera Rzeszy Niemieckiej Adolfa Hitlera.
Mój Fuhrer!
Po konsultacji z wieloletnim przyjacielem,Friedrichem Weberem,"Oberlandweber"
-człowiekiem,którego oddanie dla ciebie,mój Fuhrer,nie budzi wątpliwości,
proszę o wysłuchanie mnie w następującej sprawie,ponieważ choroba Webera uniemożliwia mediacje:
Na spotkaniu rządowym w sprawie walki z gruźlicą dyrektor Departamentu ds.Ludności i Opieki Społecznej Oberverwaltungsort Weirauch poinformował nas,
że jest to tajna sprawa Rzeszy w trakcie przesiedlania 200 000 Polaków na Wschodzie Generalnej Guberni(Operation Zamość),aby osiedlić niemieckiego
Wehrbauera,zająć się jedną trzecią Polaków-70 000 osób starszych i dzieci poniżej
10 roku życia,podobnie jak Żydów,to znaczy zabić ich.
Heil Hitler!
Dr Wilhelm Hagen"
/fragment listu/
Po"specjalnym traktowaniu"Żydów,Polacy byli w kolejce.
Nie umiem tego nawet skomentowac, moze tylko tak - nigdy wiecej!
UsuńA to przecież nie jedyne takie miejsce w naszym kraju! Wojna jest piekłem, które latami siedzi w człowieku...
OdpowiedzUsuńTo prawda, stygmat na pokolenia.
UsuńŁadnie napisane.
OdpowiedzUsuńAczkolwiek chciał bym zapytać Pana Trabę co rozumie przez "dialogiczność"?
Wystarczy wpisac w google, zeby wiedziec.
OdpowiedzUsuńPamiętam wojnę. Byłam wtedy 10-letnim dzieckiem. Do dziś obrazy z nią związane noszę w sobie.
OdpowiedzUsuńBardzo piękny wpis, chciałbym przeczytać książkę Pani Anny, może będę miał kiedyś okazję. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJeden z tych regionów Polski, gdzie wybieram się jak sójka za morze, tym razem zwalam na pekap, który tam remontuje tory i remontuje i skończyć nie może. Za to dotarłam do równie pięknego pogranicza Warmii i Mazur (relacja na bikestatsie), aż sama nie wierzę, że się odważyłam w pojedynkę. Ale poszło. :)
OdpowiedzUsuńObrazy wojny wracają wciąż do ludzi, którzy przeżyli koszmar. Nie da się o tym zapomnieć. Pokolenie powojenne również nosi w sobie strach rodziców, jakoś jest to przekazane w genach.
OdpowiedzUsuńTakie miejsca re z warto uwieczniać na zdjęciach
OdpowiedzUsuńOkrutna, krwawa historia...
OdpowiedzUsuńNa razie uciekam od lektury takich książek, za dużo we mnie osobistej traumy...
Pozdrawiam Cię serdecznie.
Piękne miejsca i trudna historia.
OdpowiedzUsuńZadumałam się! Nad tym, co wtedy, i nad tym, co teraz -niestety! ;-(
OdpowiedzUsuńPozdrawiam bardzo serdecznie! :-))))
Trudno o tym pisać, ale to dorośli fundują dzieciom takie wojenne dziedzictwo i tułaczy los. I nie ma ani jednego dnia bez wojny, bezprawia, śmierci, a na dodatek ciągle się zbroimy i wydajemy biliony na broń, która służy do zabijania. Paradoksem, że z bogami na ustach.
OdpowiedzUsuńSerdeczności zasyłam
Kolejna czarna dziura na mojej mapie. Może kiedyś...
OdpowiedzUsuńIn diesem Jahr machten wir es wahr und reisten für 3 Wochen ins polnische Nachbarland. Dieses Mal wollte meine Frau eine Zeitreise in ihre Kindheit unternehmen. Wir suchten an der polnischen Ostseeküste nach Spuren einer Zeit von vor 50 Jahren in einem Ferienlager. Leider fanden wir keine Spuren mehr, dafür entdeckten wir eine überaus schöne Ostseeküste, die sich von den deutschen Stränden sehr unterscheidet.
OdpowiedzUsuńHerzliche Grüße,
egbert
Roztocze jest piękną krainą. Szkoda tylko, że tak rzadko odwiedzane przez turystów. Mało reklamowane, prawie zapomniane, a historię ma burzliwą, bo człowiek człowiekowi potrafi piekło na ziemi stworzyć.
OdpowiedzUsuńSerdeczności zasyłam
Przepiękne miejsce.
OdpowiedzUsuńMiejsce klimatyczne, chyba w następne wakacje będę musiała się tam z całą rodziną udać. Osobiście uwielbiam takie miejsca, staram się ich odwiedzać jak najwięcej gdy podróżuję po Polsce.
OdpowiedzUsuń