Radecznica to jedna z 43 tysięcy polskich wsi.
Położona malowniczo w Szczebrzeszyńskim Parku Narodowym, nad rzeką o wdzięcznej nazwie Por, zamieszkała przez niecały tysiąc obywateli, jest siedzibą gminy, ale myliłby się ktoś sądząc, że jest to wieś zwyczajna, jakich wiele, albowiem jest to znane w okolicy miejsce kultu, nazywane Częstochową Lubelszczyzny, do którego ciągną pielgrzymki ludzi łaknących uzdrowienia, pocieszenia, cudu.A cudów dokonuje tu od lat wielu (dokładnie od 8 maja 1664 r.) Święty Antoni, którego figurka stoi tuż obok kapliczki na wodzie, u stóp Łysej Góry, pod barokowym kościołem OO.Bernardynów, których św.Antoni z Padwy patronem jest.
Kiedy wieści o cudownym objawieniu i o łaskach, jakie zostały tu udzielone dotarły do bpa Mikołaja Świrskiego, sufragana chełmskiego, ten wieś całą kupił, a następnie zwrócił się do Bernardynów z propozycją objęcia tu placówki.
"Placówka", czyli klasztor i kościół stanęły tu pod koniec XVII wieku i trwały ku pociesze wiernych aż do
powstania styczniowego, po którym to ukazem carskim klasztor zlikwidowano, a zakonników wyproszono.
Wrócili na swoje włości dopiero w 1919 roku, ale nie na długo, bo w czerwcu 1950 r. Bezpieka ojców aresztowała pod zarzutem działalności wrogiej PRL, nie bez kozery, dodajmy, czyli za konszachty z AK i WiN.
2 sierpnia 1950 roku w murach klasztornych
zamieszkało 150 chorych psychicznie i od tego dnia do dziś funkcjonuje w Radecznicy Szpital Psychiatryczny.
Po latach zakonnicy na swoje włości wrócili, szpital rozbudowano, a budynki zabrane klasztorowi oddano.
"Mimo trudnego początku, pomiędzy Szpitalem a Klasztorem nawiązała się nić wzajemnej sąsiedzkiej pomocy, współpracy i zrozumienia. W miarę możliwości staramy się sobie nawzajem pomagać w różnych ważnych dla naszych instytucji sprawach. "
W szpitalu obok oddziałów psychiatrycznych są też oddziały terapii uzależnień.Kiedy tam byłam, wielu chorych siedziało na ławeczkach, inni
spacerowali, jeszcze inni schodzili się z opiekunami do kapliczki
św.Antoniego.Na stronie szpitala można - warto - zobaczyć prace pensjonariuszy, niektóre b.ciekawe.
Tylko - to prosektorium vis a vis wejścia na oddział...
Jedno, co mnie zastanawia, to czy egzorcystyczna działalność OO.Bernardynów ma coś wspólnego z bliskim sąsiedztwem szpitala...?
;)
Ciekawe miejsce, dziękuję bo mi nie znane!
OdpowiedzUsuńPolecam:)
UsuńW sumie lepsze takie cóś niż szamańskie egzorcyzmy na narodowym stadionie.
OdpowiedzUsuńNo nie wiem, nie wiem...
Usuń;)
o rzeczce Kiełbasce słyszałem, ale o rzeczce Por jeszcze nie.
OdpowiedzUsuń*Porze
UsuńO rzecze Kiełbasce nie słyszałam, ale ze mnie nieuk;(
Usuń*
Usuńale w zieleniaku niedajboże - tam sprzedają 'tą porę':)
Ja też nić nie wiedziałam o tym miejscu które chętnie bym odwiedziła ze względu na św. Antoniego do którego często się zwracam z różnymi prośbami (poza tym był on patronem mojego dziadka) zaś jego odwaga i życie pełne walki z własnymi słabościami jest dla mnie wzorem do naśladowania ...Miałam też to szczęście że byłam w Padwie u jego grobu.
OdpowiedzUsuńNas odesłali tam nasi gospodarze noclegowi, z perspektywy Wrocławia czy Krakowa, to jednak dość lokalne zjawisko.
UsuńDo św.Antoniego mam też dość szczególny stosunek, a właciwie do jego nieświętej imienniczki, ale to zupełnie inna i prywatna historia;)
No to JEST idealne miejsce dla mnie!
OdpowiedzUsuńI uzdrawiaja, i szpital psychiatryczny na miejscu leczacy od uzaleznien.... .
Bogna, służe adresami noclegowymi:)))
UsuńOk. Dzieki. Jak sie zdecyduje to sie odzezwe;)
UsuńNo proszę, jakie ciekawe miejsca mamy w Polsce....Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńWpisujesz na listę?
Usuń:)
Prace pensjonariuszy świadczą,że są wśród nich zdolni i utalentowani ludzie.
OdpowiedzUsuń*****
"www.forum.eksploracja.pl/viewtopic.php?f=128&t=17480"
Otto Heinrich Smalian popełnił samobójstwo przez 1 markę!!?
Podobny cmentarz-zaszyty w gęstych zaroślach-znajduje się wysoko w G.Sowich w Grządkach.
Pozdrawiam:)
To prawda, wśród osób z problemami, nazwijmy to tak eufemistycznie, jest duzo tych utalentowanych, może ta inna wrażliwość się do do tego przyczynia?
UsuńMałe nieznane mi miejsce, a jakże ciekawe. Niektóre prace pensjonariuszy są rewelacyjne, widać, że posiadają rozliczne talenty.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Takich miejsc jest na pewno więcej, tylko nie ma nam kto o nich powiedzieć;
Usuńalbo ma;)
Nie uwierzysz ale do Szczebrzeszyna i okolic wybieram się przez całe zycie. Tak mnie zachęciłaś do odwiedzenia tych terenów, że może wreszczie zrealizuję swoje marzenie.
OdpowiedzUsuńPięknie pozdrawiam.
Realizuj, jestem przekonana, że wrócisz tam potem nie raz:)
UsuńCzy działalność oo. bernardynów jest refundowana przez NFZ? :)
OdpowiedzUsuńTa egzorcystyczna?
UsuńHa, dobre pytanie;)
Prawdę mówiąc/pisząc zazwyczaj miejsca kultu mnie tak średnio interesują, ale tutaj to co innego...
OdpowiedzUsuńPrzede wszystkim bardzo mi się podoba barokowy kościół (robi wrażenie - ja bardzo lubię takie obiekty) i jeżeli dodamy do tego szpital psychiatryczny to już się robi ciekawie. :-) A jeszcze jak to wszystko jest bardzo interesująco pokazane na zdjęciach to już jest arcyciekawie :-)
Pzdr.
P.S. A połączenie miejsca kultu i jednocześnie szpitala psychiatrycznego ciekawie się zgrało ;-)
P.S.2 Mam nadzieję, że wróciłem do blogowania na stałe... ale kto to wie... cóż, życie może jednak ponownie zmienić moje plany... :-(
A ja przyznam Ci się, że najmniej te barokowe lubię, ale nie znaczy, że nie podziwiam.
UsuńP.S.to jest połączenie robiące wrażenie;)
ale i tak największe zrobiły na mnie te egzorcyzmy.
P.S.2
Ja mam nadzieję, że tak i tego się będę trzymać:)
Jesteś nadal we Wrocławiu?
Klasztory i szpitale psychiatryczne jakoś dziwnie często występują w pakiecie... ;)
OdpowiedzUsuńAle egzorcyzmy już nie:)
UsuńJednym słowem "cudowne" miejsce. Ciekawe, czy w szpitalu psychiatrycznym też zdarzają się cudowne ozdrowienia ;-)
OdpowiedzUsuńPewnie się zdarzają, pytanie, czy to na pewno cuda..
Usuń;)
...hmm, miejsce warte pokazania...W kwestii opętania i aktów egzorcyzmów największym problemem jest jednoznaczna odpowiedź na fundamentalne pytanie - czy opętanie rzeczywiście istnieje. Ani religia, ani nauka nie przedstawiły żadnych dowodów na tak lub nie. Ci, których ponoć uleczono z, opętania, pragną zachować anonimowość, a inni uczestnicy egzorcyzmów odmawiają ujawnienia jakichkolwiek szczegółów, które mogłyby naruszyć ową anonimowość i pozwolić na weryfikację niektórych z rzekomych zjawisk, zachodzących podczas egzorcyzmu. I ten brak namacalnych dowodów świadczący o istnieniu złych sił nadprzyrodzonych przez naukę traktowany jest oficjalnie jak wymysł.
OdpowiedzUsuńKościół stoi po stronie wiary i swych dogmatów, nauka im zaprzecza. Czego możemy być pewni? Tylko tego, że Kościół i świat nauki jeszcze długo, a może i nigdy nie wypracują wspólnego stanowiska w tej sprawie...
Serdeczności:)
Meg, lepszego podsumowania nie napisałabym, dziękuję i pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuń...użyłam tylko fragmentu felietonu, który swego czasu napisałam na ten temat...
UsuńSerdeczności:)
Z zaciekawieniem czytałam i oglądałam. Nazwa miejscowości obiła mi się o uszy, ale nie wiedziałam, że Radecznica jest miejscem kultu św. Antoniego, do którego mam bardzo duży respekt.
OdpowiedzUsuńW jednym z komentarzy powyżej napisane jest chyba trochę złośliwie: "Klasztory i szpitale psychiatryczne jakoś dziwnie często występują w pakiecie...". Nie jest to dziwne, tak było zawsze i tak jest teraz, że zakonnicy prowadzą szpitale i domy dla ciężko, obłożnie chorych, najciężej chorych dzieci, zajmują się przypadkami, którymi ludzie świeccy, nie mając silnej motywacji religijnej, nie chcieliby się zajmować.
Powyższy komentarz jest mój (ewa777)
OdpowiedzUsuńEwo, dziękuję, masz na pewno rację, takim przykładem mogą też być siostry Elżbietanki, które prowadzą ZOL-e i hospicja.
UsuńW tym konkretnym jednak przypadku, zwróć uwagę, nie była to zależność z wyboru, a przymusu, bo Bernardynów z ich miejsca wypędzono, a chorych zwieziono z innego szpitala.
I, jeśli dobrze zrozumiałam, szpital jest jedynie sąsiadem klasztoru.
Jedni mówią, że jestem nienormalny, inni, że mam diabła za skórą, więc wydaje mi się, że to miejsce w sam raz dla mnie ;)
OdpowiedzUsuńNo popatrz, już nie musisz szukać:)
UsuńLubelszczyzna a zwłaszcza Roztocze.... gdybym wygrał w totolotka to wybudowałbym tam dom i całymi dniami nic nie musiał....
OdpowiedzUsuńkrpi
Ha, to miałabym Cię za sąsiada;)
UsuńNo, ciekawe miejsce ta Radecznica. Ciekawa historia i do tego pełna cudów. Coś mi jednak nie gra z tym Szczebrzeszyńskim Parkiem Narodowym :) Tylko nie myśl, że się mądruję. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńCzyli jak egzorcyzmy nie pomogą to do szpitala... albo odwrotnie. Ciekawe zestawienie ;-)
OdpowiedzUsuńPiękne wnętrze kościoła! Zastanawiasz się, czy szpital ma coś wspólnego z egzorcystami? Wydaje mi się, że jedno i drugie ma wiele ze sobą wspólnego.
OdpowiedzUsuńZnałem gościa, który zaczynał od zabawy wahadełkiem a skończył w takim szpitalu. Tak więc wspólne sąsiedztwo w tym wypadku ma swoje uzasadnienie :) Pozdrawiam serdecznie!
nieustannie podziwiam Twój zapał do zwiedzania:) I siły:)
OdpowiedzUsuńFantastyczny post, mam zamiar odwiedzić okolice Szczebrzeszyna więc chętnie też wybiorę się do Radecznicy:) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńLadne zabudowania klasztorne no i kosciolek bardzo interesujacy. A to wejscie do prosektorium na wprost oddzialu niby praktyczne ale wrazenie niesamowite!
OdpowiedzUsuńNie dziwie sie tez tym egzorcyzmom w koncu ktoz to odrozni opetanie od choroby psychcznej?
za Radecznicą jest taka wioska jak ZAPORZE od nazwy rzeki Por ... moja babcia mieszka wlasnie tam a w tzw Radecku pracowala 40 lat gdyby ktos chcial kiedys posluchac historii o pacjentach o zakonnikach i sw. Antonim... slużę wiedzą mojej kochanej Babci Helenki;p:) pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńA mnie ten kompleks religijno-satanistyczno-psychicznie-ostateczny lekko przeraża: właściwie wszystko do załatwienia w jednym miejscu- brrr! Nawet się zbytnio przemieszczać nie trzeba... :(( BBM
OdpowiedzUsuńKroopka Ty coraz ciekawsze miejsca zwiedzasz :))) Ciekawe czy z soba konkurują pod względem uleczonych ? Tak na marginesie tam to musi się kolorowo dziać jak Ci wyegzorcyzmowani spotkaja się gdzies z tymi podleczonymi...
OdpowiedzUsuńO! Nie trzeba do Padwy jechać, aby o łaski św. Antoniego prosić! ;-)
OdpowiedzUsuńJa byłem zamknięty w tym szpitalu psychiatrycznym przez 3 miesiące (koszmar...) nie było do obiadu widelców tylko łyżki, brud i syf w toalecie bo chorzy sikali i nie trafiali w muszlę tylko po za nią.. Szprycowanie lekami (mimo ze pacjent odmawiał czyli ja) Nigdy tam nie wrócę bo to nie miejsce dla mnie ale miałem pecha ze tam trafiłem. Pozdrawiam (tez nigdy nie myslałem ze wyląduje w psychiatryku)
OdpowiedzUsuńNikt niechce wierzyc ale to prawda duzo slyszalam ze bylo wiele uzdrowien tam jest pieknie i warto pojechac trzeba tam byc i zobaczyc a nie glupoty wypisywac
OdpowiedzUsuń