Nie było mnie znów trochę.
Ostatnie kilka dni wakacji spędziłam z wnuczkiem, ciągając go po górkach, nie za dużych, żeby nie zniechęcić;)
Zakotwiczyliśmy w Bolkowie, skąd wyskoczyliśmy w okolice Gorzeszowa, zobaczyć Głazy Krasnoludków, zdobyliśmy Dużego Sokolika w Rudawach Janowickich, weszliśmy na zamek w Bolkowie.Pogoda nas nie rozpieszczała, bo najpierw był upał i duchota, potem deszcz, który uniemożliwił wypad na Ostrzycę Proboszczowicką, więc została w planach na najbliższą przyszłość.
To był dobrze spędzony czas.
Nagadaliśmy się, o
wszystkim i o niczym, zdobyliśmy trochę wiedzy o otaczającym nas
świecie, poznaliśmy swoje możliwości, zgubiliśmy jednego mleczaka,
umówiliśmy się na następne wycieczki.
Głazy Krasnoludków widziałam po raz pierwszy - to niewielki
rezerwat bardzo ciekawych form skalnych, wart zobaczenia.
Spacerowaliśmy, badaliśmy zjawiska przyrodnicze,
przy okazji okazało się, że młodsze pokolenie lepiej zna się na grzybach niż starsze;)
Bonusem dla wnuczka były kózki, dla babci - skała zwana
Diabelską Maczugą.
W Rudawach Janowickich Kornel już był, ale na Zamku Bolczów, teraz pociągnęłam go z Przełęczy Karpnickiej na Sokoliki;
po drodze zjedliśmy lody w schronisku Szwajcarka i przeszliśmy przez
Skały Husyckie - szybko, bo tuż obok w drzewie urządziły sobie dziuplę szerszenie i niezbyt im się podobała ludzka obecność!
Sokoliki puste, pierwsi wspinacze się organizują, inspirując Młodego;)
my wchodzimy po schodkach,
ćwicząc spostrzegawczość - kto widzi smoka?
:)
Niestety, na górze spędzamy zaledwie minutę, uciekamy atakowani przez latające mrówki, jak kiedyś już na
Krzyżnej Górze, brrr...
a na dole - jak widać!
Na zamku w Bolkowie spędzamy chwilkę,
oglądamy panoramę,
dłużej zatrzymujemy się przy armatach,
zamek w Świnach widzimy z daleka,
rejestrujemy makiety zamków - jest pomysł, żeby zrobić takie same z klocków lego:)
Na wieżę już nie wchodzimy - zaczyna padać, nawet lać;(
Wakacje za nami;
przede mną - gigabajty zdjęć, powoli je obrabiam, zapraszam na relacje z podróży po Roztoczu i nie tylko.