czwartek, 29 czerwca 2017

i tylko kremówek żal, czyli hotelu Cracovia historia zaskakująca



Dla mnie stał tu od zawsze i kiedy słyszałam, że chcą go wyburzyć, było mi żal - nie tylko kremówek, najlepszych w Krakowie i to bez dwóch zdań, nie tylko wspomnień, bo siadałam tu nie raz na tarasie kawiarni, bywałam również w środku (też w części hotelowej, kiedy przyjechała 'ciotka z Ameryki':)), ale zwyczajnie, nie rozumiałam, dlaczego i komu przeszkadza. Odetchnęłam, kiedy okazało się, że jednak nie, budynek został wybroniony, ba - kupiony, a potem szczęśliwie odkupiony przez Skarb Państwa i będzie, a nawet już funkcjonuje jako oddział Muzeum Narodowego - i to jest rzeczywiście i wreszcie przejaw dobrej zmiany;)

 

Powołam się na autorytet:
"Kontekst urbanistyczny ma fundamentalną wartość dla szczególnego znaczenia dawnego hotelu "Cracovia". Budynek jest położony na osi Stare Miasto – Kopiec Kościuszki, znajdującej się pod ochroną konserwatorską. To perspektywa o kluczowym znaczeniu dla symboliki miasta jako pomnika kultury narodowej. Ponadto działka, na której stoi dawny hotel "Cracovia", jest częścią placu pomiędzy tymże hotelem a Muzeum Narodowym w Krakowie. Plac powstał w wyniku poszerzenia granic Krakowa w 1910 roku i według ówczesnych planów miał stać się monumentalnym i reprezentacyjnym forum miejskim, połączonym z sąsiednimi Błoniami, z widokiem na kopiec Kościuszki. Pozyskanie dawnego hotelu "Cracovia" i działki, na której stoi, pozwoliłoby powrócić do tych planów i stworzyć w Krakowie nowe "forum kultury", flankowane przez gmachy Muzeum Narodowego w Krakowie, które to forum stałoby się nowym centrum życia kulturalnego Krakowa - powiedział Andrzej Szczerski - wicedyrektor ds. naukowych MNK."

Na razie i czasowo, tylko do 4 czerwca udostępniony został parter budynku, z niewielką ekspozycją, w przyszłości będzie tu galeria designu i architektury. Udało mi się wejść dosłownie w ostatniej chwili; kilka zdjęć zrobiłam.


 Tu, gdzie teraz rowery, kiedyś stały kawiarniane stoliki, przy których można było zajadać się lodami lub kremówkami, popijając je pierwszą w Krakowie pepsi, a to wszystko z widokiem na Błonia, al.Focha i  Trzech Wieszczów.


A tu stało się w kolejce po najlepsze na świecie kremówki; nie wierzcie, że te wadowickie były lepsze, nie umywały się! Wiem, co mówię:)


Wchodzimy - niestety, zobaczyć można tylko parter;


charakterystyczna mozaika, znak rozpoznawczy Cracovii, autorstwa  Krystyny Strachockiej-Zgud, która projektowała też wnętrza pobliskiego kina Kijów.


Kiedyś hall hotelowy, z którego wchodziło się nie tylko do cukierni czy fryzjera - działa nadal! - ale np. do pewexu; kto pamięta, ten rozumie;) Dzisiaj znalazła tu swoje miejsce czasowa wystawa "Cracovia - więcej niż hotel. Ceramika i ubiory";


Jerzego Antkowiaka przedstawiać chyba nie trzeba? 


 Pokaz Mody Polskiej, kto pamięta?


 Jest i ceramika,

 
 

jest i widok z okna, 
czyli Muzeum Narodowe, oddział główny;

 
  
Na ścianach projekty 'nowej' Cracovii, powstałe w trakcie warsztatów studenckich. 

 

 Kilka słów o W.Cęckiewiczu, jednym z najbardziej znanych krakowskich architektów, autorze Cracovii.
 

Przez szybę widzimy Kino Kijów;
wstąpimy do niego, ale nie na seans, a na kawę i lody,


 do filmowej kafejki.


Wstąpimy też do muzeum na wystawę sztuki XX wieku, zrobimy zdjęcie Damie, zaglądniemy do tężni R.Kuśmirowskiego, 
cdn;
;)


18 komentarzy:

  1. Jak to dobrze, że postanowili uratować budynek. Nie miałam jeszcze okazji odwiedzić, ale widzę, że ocalono wiele wspomnień :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na razie budynek będzie zamknięty, ale jak ponownie udostępnią, koniecznie zaglądnij;)

      Usuń
  2. Kremowki nigdy nie zjadlam.
    Czy warto zalowac?????

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I to bardzo! teraz mozna jeszcze zjeśc podobne w kilku miejscach, czy gdzieś takie same, nie wiem, ale też rzadko sobie pozwalam na takie dobrodziejstwa:)

      Usuń
  3. O, przechodziłem zimą koło "Kijowa"!

    OdpowiedzUsuń
  4. O, czyli jednak go nie wywalą? Dobra wiadomość.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zyskają spory metraż na ekspozycje. Ja się cieszę.

      Usuń
  5. Tez mam kilka ulubionych miejsc, ale w Opolu, gdzie wspomnienie goni wspomnienie. Chyba nasz stosunek do takich miejsc powoduje, że gdyby ich nie było, gdyby je ktoś kazał rozebrać, zapanowała by jedna, wielka pustka.
    Pozdrawiam.
    ps. dobre kremówki jadłem niedawno w Kowarach :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie wiem, nigdy mi ta bryła nie przeszkadzała ale też i nigdy nie budziła moich ciepłych uczuć. Ot była; niczym Jubilat czy Polibuda. Skoro uznano że jednak cenny to dobrze że zostanie. Z drugiej strony, gdyby został wyburzony, a na jego miejscu postawiono by apartamentowce, to pewnie sam bym protestował albo komentował tę sprawę w ostrych słowach.

    OdpowiedzUsuń
  7. nienajgorszy, chociaż trochę skalą (długością) onieśmiela. wnętrza ciekawe. w sumie więc lepiej, że zostanie (a dlaczego już nie jako hotel??). ale i tak kino lepsze! a najlepsze MN ;-)

    OdpowiedzUsuń
  8. Wiele razy nocowałam w Cracovii. Ileż wspomnień! Ileż szalonych imprez!

    OdpowiedzUsuń
  9. Nigdy tam nie nocowałam. ale często przejeżdżałam obok jadąc na Zakopane.
    Też mi jednak żal

    OdpowiedzUsuń
  10. o, a ta tężnia, gdzie można się nawdychać rupieci to też u nas była - na Ujazdowie w 2015.

    OdpowiedzUsuń
  11. Przyznam, że gmach wydaje mi się zbyt duży jak na muzeum, ale może jestem w błędzie... W końcu nie wszystkie pomieszczenia będą salami wystawowymi... a w ogóle chyba plotę głupstwa... ;(

    OdpowiedzUsuń
  12. Dobry pomysł z tym muzeum. Jestem Zaaa... a jako miłośniczka porcelany widzę ćmielowskie figurki, które bardzo mi sie podobają, niestety są bardzo drogie.

    OdpowiedzUsuń
  13. Solche Geschichten könntest in Dresden ebenso finden. Das alte Café Prag von Dresden durchlebt auch einen solchen Jo Jo Effekt. Erst heute sah die Auswirkungen und es macht mich traurig.

    egbert

    OdpowiedzUsuń
  14. Kiedyś od czasu do czasu jeździłam służbowo do Krakowa i zawsze nocowałam w Hotelu Francuskim, raz zdarzyło mi się mieć nocleg w Cracovii i pamiętam, że nie byłam tym zachwycona, ale nie było też źle. Tylko Francuski miał szczególny klimat, wspaniałą lokalizację i pyszne śniadania:)
    Wadowickie kremówki mnie też rozczarowały, ale cukierni jest tam teraz mnóstwo i może nie wiedziałam, gdzie kupować:)

    OdpowiedzUsuń


Wszystkim dziękuję pięknie za komentarze, bez nich blog nie byłby tym, czym, mam nadzieję, jest - rozmową.
Staram się odpowiadać na bieżąco, czasem jednak nie mogę, ale zawsze - chcę;)


A, i czytam komentarze do starych postów:)