wtorek, 11 kwietnia 2017

pozdrowienia z Krakowa

Kraków na przełomie marca i kwietnia?
 Nie jest to taki zły pomysł, pod warunkiem że pogoda i towarzystwo dopiszą, ja nie narzekam:) Między jednym a drugim deszczowym dniem udało mi/nam się wyskoczyć za miasto, 


w okolice bliższe i dalsze, bardziej miejskie i mniej.

 

W samym Krakowie też znalazłam miejsca, z których na miasto popatrzeć można z góry
i nie jest to Kopiec Kościuszki...

(cóż że nie jest to widok jak z bajki...)


Spacery po parkach przyniosły wrażenia różne, bo obok przyjemnych pewne rozczarowanie, że w Parku Krakowskim nie ma łabędzi i nie będzie, bo park idzie do remontu, co skądinąd jest wiadomością oczywiście dobrą, ale niedosyt pewien pozostał.


Wybrałam się też do dawno nie widzianej Nowej Huty, ale tylko na chwilę, z postanowieniem, że w czerwcu trzeba tu przyjechać na dłuższy spacer - obiecują w centrum kobierce kwiatów...


Odwiedziłam bliskich i bliższych zmarłych na ich cmentarzach, na których coraz bardziej kolorowo i (sztucznie)wiosennie,


wstąpiłam tu i ówdzie na obiad, na ogół (bardzo) smaczny (o czym opowiem przy okazji),


pozaglądałam ludziom w okna


 i to by było chyba na tyle.

Pozdrawiam ciepło

WIELKANOCNIE
:)