wtorek, 10 stycznia 2017

krzesła bezdomne, czyli Plac Bohaterów Getta


Najpierw (wiek XIX) był tu Mały Rynek, nie krakowski a podgórski, potem po przyłączeniu Podgórza do Krakowa (od1917) Plac Zgody -  w latach trzydziestych mieścił się tu drugi co do wielkości dworzec autobusowy Krakowa; po wojnie nazwę zmieniono na Plac Bohaterów Getta, dla upamiętnienia tragicznych zdarzeń, które miały tu miejsce w czasie okupacji, ale długo jeszcze w świadomości mieszkańców funkcjonowała stara nazwa.
Taki opis można znaleźć na stronie sztetl.org.pl:

"W latach II wojny światowej Plac Zgody (obecnie Plac Bohaterów Getta) leżał w granicach getta żydowskiego. Od czerwca 1942 r. było to miejsce selekcji ludności żydowskiej przed deportacjami do obozów w Bełżcu oraz Płaszowie.
Niemcy oraz żydowscy policjanci traktowali zgromadzonych w sposób niezwykle brutalny. Na placu i przylegających do niego podwórzach doszło do wielu egzekucji. Podczas akcji likwidacyjnej 14 marca 1943 r. rozstrzelano tu dziesiątki osób niedołężnych, bezrobotnych i dzieci.
Tadeusz Pankiewicz – w czasie okupacji właściciel Apteki pod Orłem – tak opisał te dramatyczne wydarzenia w swoich wspomnieniach pt. Apteka w getcie krakowskim:
„Na Placu Zgody jak na pobojowisku – tysiące pakunków, porzuconych bagaży, gdzieniegdzie małe dzieci bawiące się na mokrym od krwi asfalcie. SS-mani biorą dzieci za ręce. Czasami taki żołnierz prowadzi kilkoro trzymających się za ręce dzieci, prowadzi je w ów koszmarny dziedziniec. Inni jadą z wózkami, w których śpią maleństwa. Każde takie odprowadzenie to nowa salwa karabinów. Dla oszczędności rozstrzeliwano kilkoro dzieci jedną kulą. Większe ustawiano rzędem gęsiego i jedna kula przerywała pasmo życia kilku istot. Niemowlęta wkładano po kilka do wózka i również jednym strzałem kładziono trupem”."

Drugą, po nazwie, próbą upamiętnienia tamtych wydarzeń, było przekształcenie w 1983 roku dawnej apteki w muzeum pamięci, następnym w 2005 - pomnik, czy raczej instalacja pomnikowa w postaci 70 krzeseł, symbolizujących tragedię mieszkańców getta, po których zostały tylko rzeczy.

 

Tak o 'bezdomnych krzesłach' pisze

"Zastanawia przestrzenna organizacja pomnika: główne krzesła - pomnik skierowane są w stronę apteki (poza trzema krzesłami skierowanymi ku ulicy Lwowskiej, na której stoi zachowany fragment muru okalającego getto), a co za tym idzie tyłem do Wisły oraz do starej dzielnicy żydowskiej na Kazimierzu, skąd przesiedlono Żydów do dzielnicy zamkniętej (ten układ przestrzenny został odwrócony przez Stevena Spielberga w Liście Schindlera, w której Żydzi przechodzą z Podgórza do Kazimierza, gdzie na planie filmowym umiejscowiono getto). Mniejsze krzesła okalają pomnik i zwrócone są do wewnątrz placu. 


 Regularnie zorientowane w przestrzeni krzesła przywodzą na myśl scenę, gdzie układ miejsc wyznacza kierunek spojrzenia. Jednakże, analogicznie do Lacanowskiego ujęcia zwrotności spojrzenia, widzieć to także być widzianym. Pankiewicz opisuje scenę deportacji, w której niemiecki żołnierz wszedł na balkon apteki, aby stamtąd sfotografować siedzących na ziemi Żydów. "(...) otwierają się drzwi apteki naciśnięte ręką gestapowców. (...) Z balkonu robią zdjęcia fotograficzne, by móc pokazać światu humanitaryzm narodu niemieckiego, z jakim traktuje się wysiedlanych, a właściwie 'przesiedlanych', bo słowa 'Aussiedlung' nie wolno użyć, podobnie jak nie wolno używać wyrazu 'getto', tylko 'dzielnica żydowska'. Trzask robionych zdjęć - przekręcanie filmów w stalowych, reporterskich leicach... i oszustwo propagandowe skończone" (83-84). 
 Stojące krzesła to również forma pamięci kinestetycznej, w której odwiedzający mogą przybrać pozę ciała oczekujących na wysiedlenie: "Niektórzy ludzie siedzą już na placu prawie dwa dni, bez wody, bez jedzenia, wśród szalonego upału" (105) - z fragmentu o deportacji 8 czerwca 1942. Z drugiej strony, brak jednoznacznego sygnału czy na wystawionych krzesłach wypada usiąść czy nie. Według autorów realizacji poza krzesłami tworzącymi główną część pomnika inne krzesła po bokach (zwrócone do środka placu) mają pełnić rolę małej architektury miejskiej." 


Robi wrażenie.

34 komentarze:

  1. Przyznam, że moja wyobraźnia tego nie ogarnia. Ja to możliwe, że ludzie ludziom zgotowali taki los? Jak? Nie ogarniam, ale wiem, że było gorzej niż ludzie opowiadają. Choć gdy teraz obserwuję reakcje, skakanie sobie do oczu, wzrost agresji, to pewnie kiedyś tak to się zaczynało. Byłam latem w Łodzi. Tam jest wiele holocaustu. Tyle razy miałam łzy w oczach. Co robić, żeby już nigdy nic takiego nie miało miejsca?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też, dodatkowo dlatego też nie ogarniam wszelkich anty-, począwszy od antysemityzmu, kończąc na rasizmie.
      Łódzkie getto przede mną; nie było tego roku czasu, żeby pospacerować dłużej, po łebkach traktować tematu nie chciałam, więc następnym razem.

      A Ty przyjeżdżaj do Krakowa, chętnie pooprowadzam:)

      Usuń
  2. Ludzie-ludziom....!
    Nawet trudno komentować Symbol!

    OdpowiedzUsuń
  3. Na pewno ciekawszy niż pomnik holocaustu w Berlinie, między blokami którego teraz biegają arabskie dzieci i bawią się w wojnę a szczególnie chętnie sięgają po swoje zabawki gry na placu pojawiają się izraelskie wycieczki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W Berlinie byłam dawno, kiedy o pomniku się nie śniło..
      Co do dzieci arabskich - kiedyś nasze dzieci biegały po podwórkach i bawiły się w wojnę, kilka, kilkanaście lat po zakończeniu tej prawdziwej, światowej.

      Usuń
    2. I też z kolegami bawiłem się w wojnę, tak nas wychowano. W TV nie było przecież tygodnia bez filmu wojennego. Jak nie, "czterej pancerni", to "jarzębina czerwona", albo "ogniomistrz Kaleń". Słowo "martyrologia" było odmieniane przez wszystkie liczby, osoby i przypadki...
      W Berlinie byłem zeszłego lata, a te zabawy palestyńskich dzieci wydają mi się celową prowokacją. W sumie holocaust był czymś potwornym, ale uznawanie go za wydarzenie bezprecedensowy,wyjątkowe, jedyne i niepowtarzalne w dziejach ludzkości to jednak chyba trochę przesada.
      Dlatego przywołałem pomnik w Berlinie. Bo w Krakowie mamy upamiętnienie współobywateli, którzy pośród nas żyli a których już nie ma, a w Berlinie swoisty listek figowy "to nie my, to jacyś tajemniczy i niezidentyfikowani naziści...".

      Usuń
    3. Myślę, że to było jedyne takie 'wydarzenie' - mordowanie ludzi oficjalnie i na taką skalę, w tzw. cywilizowanym świecie, w imię 'wartości', które wyznawała grupa ludzi.
      A że nie jedyne w ogółe?
      Jak powiedziała Nałkowska - ludzie ludziom zgotowali ten los.

      Usuń
    4. To było jedyne czy nie było?

      Usuń
    5. Ja również nie ogarniam berlińskiego pomnika.

      Usuń
    6. http://yolocaust.de/
      trzeba najechac kursorem na kazde zdjecie z osobna.

      Usuń
  4. jesienna:
    Wojna to straszna rzecz.

    OdpowiedzUsuń
  5. Odpowiedzi
    1. Działa na wyobraźnię; ściągnęłam sobie całą cytowaną książkę, T.Pankiewicza, ale to nie jest 'łatwa' lektura.

      Usuń
  6. Koszmar.
    Strach mnie ogarnął.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyznam Ci się, że jak słucham i widzę, co się dzieje, u nas i na świecie, to też nie czuję się bezpiecznie.

      Usuń
  7. bardzo lubię to miejsce w Krakowie, Podgórze przez lata leżało odłogiem. pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo cieszy, że to miejsce zyskało nowy charakter.

      Usuń
  8. Ciekawa wystawa i piękne zdjęcia. A zwiedzanie Podgórza odłożyłam na wiosnę.
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też się przymierzam do Podgórza raz jeszcze, też wiosną - mam tyle niespenetrowanych tam miejsc, że do zimy starczy:)
      Pozdrawiam i zapraszam nieustająco:)

      Usuń
  9. Koszmarny temat, ale bardzo potrzebny. Ku przestrodze!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, ale nie można nie pamiętać, ba - trzeba, ciagle i ciągle przypominać, zwłaszcza kiedy odżywają nacjonalizmy i tu i ówdzie widać faszystowskie tendencje.

      Usuń
    2. Całkowicie się zgadzam. A i przytoczona przez Ciebie forma przypominania bardziej zapada w pamięć niż najbardziej naukowo potraktowany wykład!

      Usuń
  10. "Dla oszczędności rozstrzeliwano kilkoro dzieci jedną kulą".

    Nie jestem w stanie dalej czytac :((((((

    OdpowiedzUsuń
  11. Jak czytam wspomnienia z getta, rozmawiałem z tymi, którzy przeżyli getto w Łodzi, nie jestem w stanie pojąć tego barbarzyństwa, absolutnie nie ogarniam...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasem mam wrażenie, że świat zapomniał, czym to było i nieuchronnie podąża w podobnym kierunku...

      Usuń
  12. Im więcej czytam o tych wydarzeniach tym bardziej włosy się jeżą na głowie. Wyobraź sobie,że pod cmentarzem w Łodzi widziałam palantów w białych kapturach obrażających Żydów i wrzeszczących "sieg heil". Poznaję historię od wielu lat, ale dopiero wyjazdy do Łodzi i okolic uświadomiły mi, że nastroje antyżydowskie nadal istnieją w naszym narodzie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też nie pojmuję, oburza mnie to do wściekłości!
      Nie jestem w stanie pojąć, że można nienawidzić całej nacji, nie rozumiem też tego współczesnego, polskiego antysemityzmu, w sytuacji, kiedy w Polsce nie ma Żydów jako odrębnego narodu. W ogóle nie rozumiem wszelkich rasizmów, wykluczania, podziałów rasowych/narodowych, okropność.

      Usuń
  13. Instalację na Placu Bohaterów Getta w Krakowie uważam za jedną z najbardziej przemawiających i skłaniających do refleksji (podobnie zresztą jak pomnik spalonych książek w Berlinie, który jest tak oszczędny, że bardziej nie można, a prawie "krzyczy").
    O.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widziałam tylko na zdjęciach; może ja się wreszcie ruszę i pojadę do tego Berlina? byłam tak dawno, że chetnie bym porównała z tym, co pamiętam.

      Usuń
    2. A pewnie :) Wycieczka do Berlina to dobry pomysł :)
      O.

      Usuń


Wszystkim dziękuję pięknie za komentarze, bez nich blog nie byłby tym, czym, mam nadzieję, jest - rozmową.
Staram się odpowiadać na bieżąco, czasem jednak nie mogę, ale zawsze - chcę;)


A, i czytam komentarze do starych postów:)