poniedziałek, 20 kwietnia 2015

Kunst macht frei, czyli porozmawiajmy o wolności


... w sztuce;)
Kunst macht frei - sztuka czyni wolnym - hasło jak hasło, ale napis musi budzić skojarzenia i to jednoznaczne. Autor, Grzegorz Klaman, sugeruje, że tak samo jak 'tam' praca, tak 'tu' sztuka nie czyni wolnym. Instalacja ma być gorzką kpiną z sytuacji artysty i nie jest w żadnym razie lekceważeniem historii, a jedynie wykorzystaniem siły jej znaku w innym kontekście, czytamy na stronie MOCAKU, gdzie, jako część kolekcji muzeum, została wystawiona.
A co z zakresem tej wolności?
 Dla mnie ograniczać ją powinna jedynie wyobraźnia autora, może - poczucie odpowiedzialności przed odbiorcą. Żyjemy w czasach, w których 'strzela się do artystów', ciągle ktoś czuje się przez nich obrażony, nawet jeśli nie jest adresatem ich prac - więc może rzecz nie w ograniczeniach twórcy, a odbiorcy?

Zapraszam Was dziś jeszcze raz do MOCAKU, na wystawę z kolekcji własnej muzeum.


Katarzyna Górna, Fuck me, Fuck you, Peace


Jarosław Kozłowski, Wyliczanka,


Sarah Lucas, Wysysaczka,

Jerzy Rosołowicz, Neutronikon


Paweł Althamer, Daniel


Tony Oursler,  Oklahoma Sunshine


 AES+F, Defile


Oskar Dawicki, Koniec świata przez pomyłkę

Krištof Kintera, The Room Full of Red

Shinji Ogawa, Interference


Stanisław Dróżdż, Między


 Mirosław Bałka, 7+1


 Filmy Omera Fasta zasługują na osobny wpis, ale go nie będzie;
tu można co nieco się dowiedzieć.


I jeszcze muszę dodać, że bardzo mi się architektura muzeum podoba, że nie wspomnę o bardzo dobrej kawie i torciku, bibliotece, 'i w ogóle';)
A może choć jedną osobę udało mi się przekonać, że warto to zobaczyć na własne oczy...?

 

.........

Przez chwilę zastanawiałam się, czy zamieścić opisy prac i zrezygnowałam, ale gdyby kogoś coś bardziej zainteresowało, służę;)
 Wszystkie zdjęcia, jak zwykle, w albumie, zapraszam.

38 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Mnie nie musiałaś przekonywać, bo w MOCAK-u byłem, kilka zdjęć zrobiłem, a potem u siebie (i to wraz z opisami) wstawiłem :-)

      http://wynurzenie.blogspot.com/search/label/MOCAK

      Poza pewnymi powtórkami (np. "7+1") jest też:
      - pani, która je banana
      - pan z ołówkiem w uchu i temperówką w nosie
      - ogórki na postumentach
      - gadający dom
      - pani, która maluje całą sobą
      - ludzie, którzy zaplątali się w za duże gacie
      - samochód, który wyznacza nowe standardy parkowania dla ciasnych ulic Starych Miast w Krakowie i Wrocławiu
      - i jeszcze parę innych...

      Zapraszam :-)

      Usuń
    2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    3. Przepraszam za pomyłkę, pan ma nie temperówkę w nosie, a zszywacz w ustach ;-)
      ---
      Oczywiście, jak będę następnym razem w Krakowie, to znów się tam wybiorę :-)

      Usuń
    4. Tego wszystkiego nie widziałam, oni zmieniają ekspozycje raz na jakiś czas. Już lecę oglądać;)

      Usuń
  2. Prowokacja, ale przyznam, że udana.

    OdpowiedzUsuń
  3. Żeby się wyróżnić, dzisiaj artysta musi szokować. Próbowałem doszukiwać się piękna. Jakoś mi się nie udało. Widać, jestem mało wrażliwym człowiekiem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie sadzę, źeby Ci brakowalo wrazliwosci;)
      Sadzę, ze to sa przyklady sztuki, ktora nie ma byc piekna, ma prowokowac, pokazywac, nie zachwycac.

      Usuń
  4. kobietawbarwachjesieni:
    Jestem zaskoczona tematami tej wystawy.

    OdpowiedzUsuń
  5. Fragment: "...ciągle ktoś czuje się przez nich obrażony, nawet jeśli nie jest adresatem ich prac" - myślę, że właśnie brak takiej reakcji mógłby być kamieniem obrazy i największą obelgą (lub karą) dla tych - nie wiem, czy chcę użyć słowa 'artystów' a zatem - dla tych twórców. Być może się mylę, ale odnoszę wrażenie, że jest to prowokacja dla prowokacji, bez żadnego innego celu. Udana, owszem. Mówię o pierwszym zdjęciu, inne mnie nie dotykają. Nie lubię, gdy artysta (?) prowokuje mnie w ten sposób, to jednak trochę ubliża inteligencji - ale to takie subiektywne odczucie, może nieważne. Natomiast ważne wydaje mi się pytanie o CEL sztuki. Sztuki dzisiejszej, tej, której twory pokazane są na zdjęciach. Jaki jest ten cel Twoim zdaniem? (pomijając oczywiście prowokację ;-) bo zakładam, że jest coś więcej a prowokacja jest środkiem a nie celem.

    OdpowiedzUsuń
  6. Masz na myśli napis 'Kunst macht frei'?
    Myśle, że ten sam napis, nienawiązujący w swej linii do napisu w Auschwitz, mógłby pozostac niezauważony, a co za tym idzie - chybiony, jako prowokacja.
    Współcześni twórcy mają niełatwe życie - być nowatorskim dzis, co to znaczy?
    Wszystko już było. Mozna, jak w modzie, sięgać do znanych wzorów i rzucac je np. na nowy materiał, łączyć wbrew kanonom, tworzyć nowe zasady, być 'vintage', ale czasem to za mało.
    Droga w szukaniu nowych skojarzeń nie jest taka zła;)
    Oczywiście, niektóre mogą być wg. widza chybione, obsceniczne, idiotyczne, smieszne, żenujące, interesujące, sklaniające do refleksji, zabawne, co chcesz - tyle opinii, ilu odbiorców.
    Zawsze uważałam, że warto stracic czas na przeczytanie głupiej książki, jesli choc jedno zdanie w niej warte jest zapamietania; tu podobnie, jesli na wystawie był choc jeden eksponat wart zadumy - czas nie był stracony:)
    Taką praca była w moim odczuciu np.wyliczanka, cytuję opis:
    "15 miskom z resztkami wyschniętej farby odpowiadają szmatki, w które wytarto pobrudzone ręce. Każdej parze 'brudząco-czyszczącej' przypisane jest miejsce ludobójstwa.
    Umywanie rąk jest symbolicznym aktem odsunięcia się od tych zdarzeń i tym samym od odpowiedzialności. Są jednak materialni świadkowie."
    Wśród tych 15 miejsc sa m.in. Gaza, Darfur, Rwanda, Mogadisz.
    Tak, to jest praca, która do mnie trafia, natomiast czy jest to tylko instalacja, czy już sztuka?
    Ja się nie znam, ja tylko rejestruję;)
    Ale, pytasz mnie, gdzie widzę cel;
    a musi być?
    Może celem jest wyrażenie siebie, potrzeba wywalenia na zewnatrz tego wszystkiego, co w człowieku siedzi, pokazaniu bebechów?
    Nie wiem.
    A jaki cel ma pokazywanie tego na zdjęciach? Nie jestem artystką, a czuję potrzebę pogadania o tym, co zobaczyłam, podzielenia się ze światem tym, co mnie jakos dotyka, rusza - więc może im, tym artystom, tez o to chodzi?
    Ado, zaczynam selewić, czytaj chrzanic, późno juz, dobranoc;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jedno jest pewne - lubię z Tobą o sztuce rozmawiać, cenię sobie Twój sposób patrzenia, ciekawość, brak uprzedzeń. Bo bardzo łatwo jest negować. Rzeczywiście, przyznaję, rozdrażnił mnie ten napis Kunst macht frei, bo uznałam, że stawia jakiś znak równości między dwiema rzeczywistościami, które nie powinny być tak zestawiane, bo jest patrzeniem z punktu widzenia zasobnego i beztroskiego świata na - wiadomo na co. Dla mnie jest w tym coś nieprzyzwoitego i w jakiś sposób ta praca zaważyła na mojej ocenie całości, co ani nie było przemyślane, ani specjalnie mądre. Czyli jednak cel został spełniony - prowokacja - emocje - rozmowa - refleksja.
      Natomiast na pewno podzielam zdanie, że warto o tym rozmawiać. Już wczoraj miałam Cię zapytać o przybliżenie czy wyjaśnienie jednego ze zdjęć - właśnie "Wyliczanki", zainteresowała mnie i widzę, że słusznie. A jednak bez opisu - niewiele zostaje, najważniejszy jest tu przecież koncept.

      Na pewno ciekawe wydały mi się nekrologi (znów pismo, znów koncept powiązany mocno ze słowem) i pomyślałam o tych wszystkich chwilach, kiedy umiera się (tymczasowo i przez pomyłkę) dla kogoś, kto przeczytał nekrolog z nazwiskiem podobnym do naszego i przez moment pomyślał, że.

      Czy cel musi być, pytasz. Wydaje mi się, że tak, że powinien - że już to samo wyrażenie tych witkacowskich "bebechów" jest celem, który przyjmuję jako zasadny. I cała funkcja terapeutyczna takiej autoanalizy czy autoekspresji. I może po prostu najzwyklejsze spojrzenie na świat przedstawione - siłą rzeczy - za pomocą innych metod niż kiedyś.
      Myślę, że w gruncie rzeczy już wczoraj mogłabym napisać coś podobnego, tylko ten nieszczęsny napis, hmmm to znaczy - udana prowokacja - nieco ostudził moje zwykle bardziej tolerancyjne podejście.
      Myślę, że przekonałaś więcej niż jedną osobę.

      Usuń
    2. Warto rozmawiać;)
      Myslę sobie, ze ta nowoczesna sztuka dlatego z takim trudem trafia do widza, bo wymaga objasnienia, nie zawsze, ale często, a widz chciałby móc zdac sie na swój instynkt, rozumiec ja na pstryknięcie, od razu - a tu nic z tego i nie dośc, że to nie ma nic wspólnego z ładnym obrazkiem, to jeszcze wysilić się trzeba, zejśc z utartych szlaków skojarzeniowych.
      No i ta niepewnnośc, czy to aby na pewno jest sztuka?
      Bo nieoczywista...

      Usuń
  7. Ani mnie ta 'sztuka' prowokuje, ani ziębi, ani grzeje. Nudzi najbardziej. Sorry.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Za co sorry? Przecież to nie moje, ja tylko pokazuję;)

      Usuń
  8. Jeśli rolą sztuki współczesnej jest prowokacja to owszem spełniła to zadanie w moim przypadku. Prace pt. Daniel czy te nekrologi... od razu mi skórka cierpnie kiedy sztuka dotyka spraw życia i śmierci... chyba, że czegoś znowu nie rozumiem.
    Prace, które tu pokazałaś i w swoim albumie Picasy, mnie po prostu "ruszyły", oglądałam je kilka razy i zadumałam się... i jednak emocje wywołują. Niektóre wprost przerażają!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mogę powiedzieć, że to, co widziałam podobało mi sie, a już na pewno nie w taki sposób, w jaki podobają się np. obrazy impresjonistów, które mnie zachwycają - ale one są z zupełnie innego świata, a tego świata nie ma; to trochę tak, jakby porównywać np. modną szmatkę od super projektanta z suknią z XIX wieku - było, minęło, a jest cos innego.

      Mnie ta wystawa zaciekawiła.

      Usuń
  9. Na pewno chciałoby się zobaczyć to samemu i bezpośrednio. Trochę daleko...
    Zafascynowały mnie nekrologi. Dla mnie ogromnie wymowne i poruszające. Ludzie zatrzymają się przy moim wtedy tylko, gdy źle odczytają i pomylą z kimś znanym. Przeciętniak odejdzie bez uwagi, bezszelestnie niemal... BBM

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Są niepokojące, ciekawi mnie, jak zareagowałyby na nie osoby, z których nazwiskami widać ewidentne skojarzenia.

      Usuń
  10. Pewnie jacy artyści, taka i sztuka. Ktoś dokonał wyboru prac i je zaprezentował. Jeśli je nam pokazałaś, to znaczy, że są i odbiorcy. Tylko czy na pewno tego się spodziewałaś wkraczając do tej Galerii ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie miałam żadnych oczekiwań!
      Szłam zobaczyć coś dośc nowego w Krakowie, o dobrej, chyba, sławie.
      Tak to ujmę - mnie ciekawi nowoczesna sztuka, nie mówie, że mi się podoba.

      Usuń
  11. kobietawbarwachjesieni:
    Twój sposób patrzenia na sztukę do mnie trafia. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  12. Odpowiedzi
    1. Ciekawsze, w każdym razie, niz wrocławska ekspozycja Muzeum Sztuki Współczesnej.

      Usuń
  13. Ta wystawa, to chyba przekrój tego, co się aktualnie w życiu dzieje!
    Czasami zdumiewa, czasem mierzi, niekiedy zachwyca, w innym przypadku jest obojętna! Ale taka jej rola!

    OdpowiedzUsuń
  14. We wszystkim można znaleźć jakąś prawdę, nawet w takiej sztuce. Zatem patrzę i patrzę, i jej szukam. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno jest tam prawda artysty, zakładając, ze sobie z nas, odbiorców, nie kpi:)

      Usuń
  15. Już sama nazwa MOCAK odstrasza swoim zakompleksionym prowincjonalizmem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może bym i się z Tobą zgodziła, gdyby polska nazwa była ciekawą alternatywa dla tej, która jest jej angielskim skrótem, ale - jaki skrót, nośny, widziałbyś od nazwy Muzeum Sztuki Współczesnej w Krakowie - MSWwK? MOCAK jaki jest, taki jest, ale w ucho (i pamięć) wpada.
      Mnie brzmi, dobrze.
      No i czy ja wiem, czy Kraków ma podstawy, żeby się czuć miastem prowincjonalnym..?



      Usuń
  16. To nie Kraków jest prowincjonalny, tylko ci wszyscy wciskający nam wszędzie angielszczyznę (te wszystkie kofiszopy, dżusbary,ofistulefty, parkenrajdy itp).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tym się zgadzam, drgawek dostaję, ale z MOCAK-iem to - chyba - nieco inna sprawa.
      Jak sie zastanowic, to w polszczyźnie zawsze królowały jakieś makaronizmy, pamietasz z lekcji polskiego?
      :)

      Usuń
  17. Jakoś nie potrafię tego nazwać sztuką.
    Stara jestem i sztukę przez duże "S" inaczej sobie wyobrażam.
    Ale gdybym wypiła pół karafki mojej nalewki z wiśni i by mnie mocno mdliło, to byłabym w stanie wtedy stworzyć podobną sztukę;).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nil admirandum - to dewiza, którą kieruję się, ogladajac współczesną sztukę, a przynajmniej staram się...;)

      Usuń


Wszystkim dziękuję pięknie za komentarze, bez nich blog nie byłby tym, czym, mam nadzieję, jest - rozmową.
Staram się odpowiadać na bieżąco, czasem jednak nie mogę, ale zawsze - chcę;)


A, i czytam komentarze do starych postów:)