Bytom Odrzański nie należy, zdaje się, do miast znanych szerokiemu ogółowi, a szkoda, bo miejsce to zacne, jak powiedzieliby niektórzy, na pewno warte zobaczenia, tym bardziej więc cieszy, że pokazało się ostatnio na kilku blogach
*. Leżące
między Zieloną Górą a Głogowem miasteczko, wzmiankowane już w 1005 roku, z piastowską, czeską i pruską przeszłością, swój rozkwit zaliczyło za panowania Habsburgów; dziś, po okresie zaniedbania, ujmijmy to eufemistycznie, odzyskuje blask:)
Jak podają
źródła na liście zabytków znajduje się pochodząca z XIII wieku część miasta - odrestaurowany zespół architektoniczny zabytkowej starówki, ratusz, fontanna, kościoły, kilkadziesiąt kamieniczek, wały bytomskie, etc.Gościa, nieprzygotowanego, zaskakuje - raz, przepięknie odrestaurowanymi kamieniczkami w rynku, dwa - tuż obok położoną, przystanią, trzy - nieodległym, 140 - metrowym molem, wreszcie zielenią, zielenią, zielenią..
Ta zieleń jest, jak przeczytałam, niemal
idee fixe bytomskiego burmistrza, Jacka Sautera, co cieszy, bo jak sami wiecie, coraz więcej w naszych miastach kostki, betonu, szarości.
Nie widać jej na rynku, jest obok i przyznam, że jej (wszech)obecność była tym, co mnie najbardziej uderzyło.
Znalazłam b.ciekawy wpis na temat burmistrza, pozwalam sobie
zacytować , bo nie jest to na pewno tuzinkowy włodarz miasta;)
"W 1992 r. kazał wyłączyć wszystkie latarnie między godz. 23, a 5
rano. Włączył dopiero w roku 2000, kiedy zmodernizował oświetlenie na
energooszczędne. Przez wiele lat nie remontował ulic, bo najpierw zrobił
kanalizację i doprowadził gaz do wszystkich domów. Teraz i ulice ma już
porządnie zrobione. To samo z dachami domów. Nigdzie się nie sypią, a
wszystko dlatego, że robi to wspólnie ze Wspólnotami Mieszkaniowymi,
dzieląc koszty na pół.
Jego idea fix to zieleń, kwiaty, drzewa. W
Bytomiu jest ich posadzonych mnóstwo. Mieszkańcom starówki kupuje
pelargonie do okien i zobowiązuje ich, żeby o nie dbali, żeby rynek,
centralny punkt miasta, ładnie wyglądał. Zawiera umowy z rodzinami,
pojedynczymi osobami i oddaje im pod opiekę kawałki terenów zielonych.
Ludzie dbają i potrafią stworzyć tam cuda, chwali mieszkańców burmistrz."
Burmistrz Bytomia wydaje się być człowiekiem z innej epoki, sami oceńcie zresztą to, co
mówi o sobie:
"
Kiedy zostałem burmistrzem, postanowiłem doprowadzić do wyeliminowania
polityki w gminie. Nie zawsze samorząd w Bytomiu był taki, jak teraz. To
są lata takiego współdziałania, takiej pracy, które spowodowały, że
wszyscy w samorządzie doszli do wniosku, że bez polityki jest o wiele
łatwiej. Gdy w 1992 r. rozpocząłem urzędowanie w ratuszu, był okres
rewolucji i kadencja Komitetów Obywatelskich. Jedno z pierwszych moich
wtedy działań – mimo że moje serce nigdy nie biło po lewej stronie –
mogło być zaskakujące.
Wyciągnąłem pierwszego sekretarza PZPR,
wspaniałego człowieka, do pracy w samorządzie. Nie zrobiłem tego ani dla
niego, ani dla własnego „widzimisię“ albo dlatego, że Bóg zaliczy mi
kiedyś jakiś dobry uczynek. Chciałem pokazać mieszkańcom, że Bytom jest
za małym społeczeństwem, by odrzucać ludzi dobrych. Dla mnie nie ma
różnicy czy ktoś będzie z Samoobrony LPR, SLD czy innej partii."
Czy można się dziwić, że facet jest na
stanowisku od 22 lat?!
Tyle przydługiego wstępu, zapraszam na spacer;)
Rynek z ratuszem;
Pięknie odnowiony rynek, wizytówka miasta;
najbardziej rzuca się w oczy
dawny Hotel Pod Złotym Lwem, obecnie jest tu pizzeria.
Jak głosi legenda, napić można się było w Bytomiu bez obawy, że się nie trafi do domu - o bezpieczeństwo pijanych dbał - dba? - Kot w Butach:)
Parę metrów dalej - fontanna z siusiającym chłopczykiem.
Były próby udowadniania Brukseli, że najpierw był nasz, a potem dopiero Manneken pis, ale to bajki -
tu można więcej na temat przeczytać:)
Po drugiej stronie rynku - niech Was nie zwiodą te manekiny - znajdziemy "tablicę pamiątkową z napisem dotyczącym zniszczeń dokonanych w trakcie przejazdu
lisowczyków 6 grudnia 1620 roku."
Idziemy dalej, a raczej schodzimy w dól, do Odry..
i wchodzimy na dawny most, obecnie molo;
i już wracamy, zaglądając w podwórka i ogródki..
Zahaczamy jeszcze o kościoły,
Niestety, krzyże pokutne, wmurowane w wieżę kościoła św.Hieronima umknęły mojej uwadze,
mea culpa;(
Wracamy do samochodu zostawionego na ul.Dworcowej - tam jeszcze rzut oka na piękne wille i kamienice,
na arterię przelotową, zanurzoną w zieleni,
i absolutnie tym razem darujemy sobie narzekanie, że jest też brzydko, zaniedbanie, obskurnie,
bo jest, cudów nie ma,
ale tym razem liczba zaskoczeń pozytywnych przewyższyła tę negatywnych i tym optymistycznym akcentem żegnam się z Państwem do następnego wpisu;)
*Tych, którzy wspomniane krzyże pokutne, i nie tylko, chcieliby zobaczyć, odsyłam do wspomnianych już wcześniej blogów -
tu i
tu, i tu,
a moje wszystkie zdjęcia -
tu
;)