poniedziałek, 29 grudnia 2014

kalendarz 2015 albo do siego roku!


Wydrukowałam:)
Kilka pojedyńczych, kilka 12 kartkowych kalendarzy, prezent m.in dla koleżanek, z którymi uskuteczniam coroczne 'letnie wojaże', taki krótki przegląd miejsc, wartych zobaczenia na Dolnym Śląsku i w czterech porach roku.
 Pierwsze koty za płoty, na minus cztery, w mojej ocenie, choć ten pojedyńczy może być bez minusa;)
Zdobyłam doświadczenie, a czy z niego skorzystam, powiem za rok.

A Wam wszystkim życzę, żeby ten 2015 był lepszy od mijającego 2014, a przynajmniej nie gorszy.

DO SIEGO ROKU !


sobota, 20 grudnia 2014

Wrocław, Dworzec Główny


... wchodzimy od tyłu, czyli ul.Suchej,

 
 

zaglądamy na peron trzeci - tu zginął Zbyszek Cybulski, stosowna płyta w stosownym miejscu jest. 

 

W hallu głównym jak to na dworcu, 
jest coś dla oka, jest coś dla (podtrzymania) zdrowia;)


(jest też policja, są kasy, ale zdjęcia sobie darujemy)

 

... choć sa tacy, co zdjęcia robią;
 my wychodzimy na zewnątrz
 (gdyby się ktoś upierał, może być na dwór albo na pole)

i podziwiamy nową, wzorowaną na pierwotnej, kolorystykę elewacji, która początkowo szalenie mnie drażniła - lubiłam poprzednią, białą - ale już się przyzwyczaiłam.


Rozglądamy się, przyglądamy - nowy biurowiec vis-à-vis budzi emocje wśród znawców, nie znawców, nam się podoba.


Jest czwartek, 26 czerwca, 18.40


wtorek, 16 grudnia 2014

ryzyko (foto)amatora


Postanowiłam zaryzykować i przekonać się czarno na białym, a raczej kolorowo, ile też warte sa moje zdjęcia w formie klasycznej, czyli na papierze fotograficznym.
Krótko - klęska kolorystyczna;(
Barwy nie takie, jak zamierzone, cienie za mocne, biel - kto widział białą biel?!To, co na monitorze jest pięknym błękitem, na papierze staje się granatem, pomarańcze brązami, zieleń - gdzie ona tam subtelna... Rozjaśnienie nie pomaga, nie tędy droga.
Jedna wielka frustracja, proszę państwa!
No, chyba żeby obrać taki kierunek...?


 O konstruktywną krytykę, tudzież pomysły, podpowiedzi i porady proszę:)

sobota, 13 grudnia 2014

na chwilę


Przeglądałam zdjęcia z wakacji i trafiłam na to;
nie podoba mi się, budzi we mnie jakiś niepokój, rozdrażnienie, ale może to tylko ta aura zaokienna, wariujące ciśnienie..?
Jutro, pojutrze, zaproszę Was do Wolsztyna:)


poniedziałek, 8 grudnia 2014

Parking Rydzyna, czyli jedyna taka gmina


Do Rydzyny, miasteczka w powiecie leszczyńskim, jeździ się, żeby zobaczyć zamek.
Zamek historię ma nie byle jaką, bo sięgającą XV wieku, kiedy to postawiono gotycką budowlę, by dwa wieki później na jej murach wybudować barokową - tę pierwszą dla Jana z Czerniny, tę drugą dla Leszczyńskich.Barokowa była dziełem włoskich architektów, osiadłych w Polsce, Bellottiego i Ferrariego;
w wieku XVIII kilka razy nieco ją upiększano, dodając elewacji a to rokokowe, a to klasycystyczne elementy... W historii Polski zamek znalazł miejsce zasłużone, stając się w latach 1705-1709 rezydencją króla Stanisława Leszczyńskiego.Też i później, już w posiadaniu Sułkowskich, był ważnym w Wielkopolsce ośrodkiem kultury i edukacji.
W styczniu 1945 zamek został przez dzielnych żołnierzy radzieckich spalony;
jego odbudowa trwała z przerwami aż do końca lat osiemdziesiątych.Dziś jest tu hotel, własność Stowarzyszenia  Inżynierów i Techników Mechaników.

"Dawne wyposażenie wnętrz Zamku w Rydzynie uległo rozproszeniu jeszcze przed pierwszą wojną światową. Nowo zrekonstruowane wnętrza urządzono w nawiązaniu do przekazów historycznych. Na zamkowe kolekcje składają się obecnie m.in. komplety mebli, zabytkowe ryciny, pamiątki po Sułkowskich, zbiory przyrodnicze (m.in. kolekcja motyli tropikalnych, trofea łowieckie). Biblioteka gromadzi publikacje związane z dawnymi właścicielami Zamku, Gimnazjum im. Sułkowskich z okresu międzywojennego oraz ze Stowarzyszeniem Inżynierów i Techników Mechaników (SIMP). Zamek dostępny jest do zwiedzania po uprzednim uzgodnieniu."




 Zamek od rydzyńskiego ryneczku oddalony jest jakieś 100 metrów.
I szczerze powiem, nie zamek, a właśnie rynek wzbudził mój gorący entuzjazm - takiego raju dla kierowców jeszcze nie widziałam!
Cały, calutki - jakieś pi razy oko hektar - śliczny, wybrukowany parking, żyć nie umierać...


Nie, przepraszam, nie cały - przecięty na pół ulicą, na której środku stoi sobie niewzruszenie kolumna Św.Trójcy.
;(
 
 






czwartek, 27 listopada 2014

wiatraki, koźlaki, czyli w Śmiglu, przejazdem


Cytuję:
"W przeszłości położenie Śmigla na wzgórzu stwarzało znakomite warunki do budowy wiatraków. Wiadomo, że w XVI wieku było ich co najmniej sześć, u schyłku wieku XVIII pięćdziesiąt dwa, a w 1936 roku – szesnaście. (..) W Wielkopolsce rozpowszechniony był głównie typ wiatraków drewnianych, budowanych na „koźle” (tzw. koźlaki), obracanych w całości przy nastawianiu na kierunek wiatru. Legenda głosi, że w Śmiglu było ich zawsze 99, ponieważ wybudowanie setnego powodowało spalenie lub powalenie przez wiatr jednego z już istniejących." 




Niestety, do dnia dzisiejszego nie przetrwał żaden;
te dwa zostały sprowadzone  w latach 1979-80, jeden z Bronikowa, drugi z Kluczewa.



(swoją drogą, całkiem przyjemnie tu można czas spędzić)



Śmigiel znany jest też z kolejki wąskotorowej, posłużę się tekstem z 'Polski Niezwykłej':

"Uruchomiono ją w 1900 r., w czasach, gdy miasto było stolicą powiatu. Jej tory w najlepszym okresie liczyły 62 km długości (dziś są tylko 23 km). Obecnie kolejkę - mimo wielu trudności (zwłaszcza finansowych) - utrzymuje samorząd gminy. Jest to jedyna w regionie wąska kolej kursująca regularnie w dni robocze na odcinku Stare Bojanowo-Wielichowo. Korzysta z niej głównie młodzież dojeżdżająca do szkół w Śmiglu i Nietążkowie, tylko jak długo jeszcze?"

piątek, 21 listopada 2014

muzeum zamknięte, czyli jak zobaczyłam wóz Drzymały


 ...albo jego replikę, ale po kolei.
Do Rakoniewic zaglądnęłam, żeby zobaczyć bardzo chwalone w przewodnikach Muzeum Pożarnictwa; a to, że największa atrakcja miasteczka, że muzeum umiejscowione w starym i odnowionym  zborze protestanckim, że bogato wyposażone, m.in. w zbiór starych sikawek, połączone na dodatek z pracownią przyrodnicza, już nie wspomnę o pokazach..
I co? I pstro - oczywiście czynne w godzinach pracy, czyli od 8-15.00, a w niedzielę 9.00-13.00.
Nie załapałam się:(

Za to na osłodzenie łez - niespodzianka, czyli Wóz Drzymały, dokładniej jego trzecia replika, stojąca na środku ślicznie (?) zabrukowanego, uroczego ryneczku...


Oczywiście, wóz też był zamknięty;
tyle na jego temat wiem, że stanął tu w kwietniu 2012 roku, w 75 rocznicę śmierci właściciela, że w środku są głównie zdjęcia i że kosztować miał ok. 50 tys.zł, a środki pochodzić miały z darowizny i że promować ma Rakoniewice, które też w 2012 roku obchodziły 350-lecie uzyskania praw miejskich.


O Drzymale* i jego wozie słyszał każdy, wiadomo, uczyli nas w szkole, a to jedna z tych historii, które pamiętają nawet ci, co na historii nie uważali:)
Szukając w necie ciekawostek na temat, natknęłam się na różne opinie, m.in. na taką:
"Najprawdopodobniej moja prababcia (na pewno ktoś z rodziny, możemy się mylić) była jego niedaleką sąsiadką; babcia opowiadała mi, że Drzymała to był największy pijak i awanturnik w okolicy, nie miał zbyt wielu znajomych, bo mało kto go lubił, sprowadzał na wielu spore kłopoty i ogólnie bardzo niesympatyczna postać. Rozgłos jaki nabrała cała sprawa zaskoczył wszystkich okolicznych mieszkańców, którzy nie mogli się nadziwić jak taki zapijaczony krzykacz może narobić tyle hałasu. Dziś cała ta sytuacja nabrała symbolicznego charakteru, a to jest wersja, którą ja poznałem od autentycznych świadków wydarzeń :)
Oczywiście nikomu nie umniejszam zasług, napisałem to tylko jako ciekawostkę"


Sam ryneczek odnowiony, jak widać,
 jest fontanna, jest też, na szczęście, więcej zieleni niż gdzie indziej, jest kilka domków z epoki, jeszcze nieodnowionych, miło.


jest też i coś 'ku czci' - wreszcie nienachalnego;)



*Ten link szczególnie polecam, bo można na stronie wysłuchać wspomnień syna Drzymały.