poniedziałek, 16 września 2013

z Łobzowa


... przelecieli ptacy,


z furkotem,


  z jednej strony na drugą,


zatoczyli koło,


i na dachu przysiedli,
na ul.Grottgera,
 nad dawną Młynówką


może do Rynku polecą?

:)

25 komentarzy:

  1. W taki dzień lepiej chodzić w kapeluszu ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Przyleciał ptaszek z Łobzowa, usiadł na rynku Krakowa, asatadarasa, asatadarasa, usiadł na rynku Krakowa!
    A na tym rynku w Krakowie, domy stanęły na głowie, asatadarasa, asatadarasa, domy stanęły na głowie!
    I zatańczyły raz, dwa, trzy, a ptaszek stoi, i patrzy, asatadarasa, asatadarasa, a ptaszek stoi, i patrzy!
    A gdy sie dosyć napatrzył, to sam zatańczył raz , dwa, trzy, asatadarasa, asatadarasa, to sam zatańczył raz, dwa, trzy!
    Wiecej nie pamiętam!
    pociągnie kto????

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fusillo, jak pójdziesz za tym linkiem, to znajdziesz pełny tekst, miałam go dać nastepnym razem, ale co tam:)

      http://pl.wikipedia.org/wiki/%C5%81obz%C3%B3w_%28Krak%C3%B3w%29

      Usuń
  3. Ptaków mnóstwo! Jakiś ptasi sejmik, albo jakieś ptasie manifestacje, jak te, co ostatnio paraliżowały Warszawę:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. E tam, od razu manifestacje, takie tam, ptasie latanie-sranie;)

      Usuń
  4. Tutaj takze widze takie grupy ptakow i zbierajace sie i latajace razem. Pewnie wybieraja sie w droge na zime.
    Zawsze troche (z obawa) mysle wtedy o filmie "Ptaki" Hitchcocka.

    Moj ojciec kiedys hodowal golebie. Z ich powodu omalo nie doszlo do rozwodu rodzcow, gdyz ptaszyska te tak niemilosiernie paskudzily dom i tarasy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wcale sie nie dziwię, ja gołębie toleruję w odległości od siebie dużej, delikatnie ujmę tak:)

      Usuń
    2. Pieczone nie byly nigdy;) To bylo ojca hobby.

      Dodam tylko, ze mama kiedys postawila ultimatum: "Albo ja, albo te ptaszyska".
      Pozniej przez lata tato zalowal, ze zle wybral;)

      Tzn. wybral mame:)

      Usuń
    3. Mężczyźni maja tę odwagę wyboru, zawsze pasję stawiają ponad;
      no, chyba że wybiora kobiete, a potem udają, że żałują:)

      Usuń
  5. Ktoś musi "bujać" te gołębie, że tak latają z jednaj strony na drugą ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Szkoda tylko, że to nie są pieczone gołąbki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ty uważaj, bo sie jeszcze ekologom narazisz!
      swoją drogą pyszne są, jadłam kilka razy sto lat temu:)

      Usuń
  7. Ale żesz cudne te zdjęcia!!! Ja kiedyś polowałam na ptaszki i co już je miałam ustrzelić i aparat do oka przykładałam, to natychmiast zmieniały pozycję. A Ty cały ptasi reportaż zrobiłaś! :) BBM

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. BBM, Ty wiesz, ile zdjęć zmarnowałam?
      straszne tempo miały:)

      Usuń
  8. Nie wiem co napisać, nie łapię - tych gołębi?
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie ma obowiązku, uzgodniliśmy;)
    Pozdrawiam i ja.

    OdpowiedzUsuń
  10. To nie był komentarz z obowiązku.
    Po prostu nie zrozumiałem intencji, lub ewentualnego podtekstu i nic więcej - szczerze.
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  11. Grzesiu, podtekstu żadnego, ot, obrazek z okolicy, skojarzenie z piosenką, którą zacytowała w komentarzu Fuscila;)
    Moja wina, że tytuł posta nie jest bardziej precyzyjny, moze miałbyś jakies skojarzenie, luźny związek...?
    Pozdrawiam wciąż z Krakowa i Łobzowa;)

    OdpowiedzUsuń
  12. golebiami brukowany krakow ...

    OdpowiedzUsuń
  13. Kraków nie tyle brukowany, co obesrany, nie bójmy sie spojrzeć prawdzie w oczy:)


    Wpisałam komentarz wczoraj, ale najwyraźniej wcięło, nie pierwszy raz, bo mi tu zrywa połączenie;(

    OdpowiedzUsuń


Wszystkim dziękuję pięknie za komentarze, bez nich blog nie byłby tym, czym, mam nadzieję, jest - rozmową.
Staram się odpowiadać na bieżąco, czasem jednak nie mogę, ale zawsze - chcę;)


A, i czytam komentarze do starych postów:)