Kiedy przyjechałam tu po raz pierwszy, raptem 9 lat temu, ten dom wyglądał tak.
Rok później zniknął dach,
a mnie strach ogarnął, czym go nowi właściciele zastąpią, bo w Lanckoronie, miejscu absolutnie unikatowym i objętym opieką konserwatorską można sobie pozwolić na coś takiego...
... więc nikogo nie zdziwi, że odetchnęłam z ulgą, kiedy zobaczyłam efekt przemian, a nawet się zachwyciłam...
ul.Świętokrzyska 101
Wewnątrz kafejka, w której można posiedzieć, latem też w ogródku, zjeść przepyszne ciastko 'własnej roboty', wypić dobrą kawę czy herbatę, w przyjaznym dla oka i ucha otoczeniu i takąż obsługą, krótko mówiąc - jest pomysł, jest klimat.
Ode mnie - brawa dla właścicieli.
Ode mnie - brawa dla właścicieli.
Są też spotkania muzyczne, to - awizowane na 5 lipca.
I jak się Wam podoba?
A vis a vis galeria, ale to już jutro:)
Kolejne bardzo ładne zdjęcia. Też podoba mi się ta kafejka. Tak mnie zainteresowałaś Lanckoroną, że jej fragmenty obejrzałem sobie w Google Street.
OdpowiedzUsuńTo będziesz miał okazję porównać ze zdjęciami;)
UsuńKolejne miejsce z klimatem. Wiele z nich ginie, ale są i takie, jak to, które dostają drugie życie. I bardzo dobrze.
OdpowiedzUsuńNic dodać, nic ująć!
Usuńjuż kilka osób zachęcało gorąco do zobaczenia tego miejsca, więc z przyjemnością się tam wybiorę ;)
OdpowiedzUsuńBo warto, warto;)
UsuńChoć zupełnie nie z mojej bajki, to uczciwie przyznam, że bardzo to fajnie urządzone. I wielkie brawa za uratowanie zabytku bez dekonstrukcji.
OdpowiedzUsuńPrawda?
UsuńWiesz, jest wiele miejsc 'nie z mojej bajki', które akceptuję właśnie dlatego, że zachowały styl.
Moje niespełnione marzenie to posiadanie takej kafejki, knajpki, do kórej ludzie przychodziliby ze względu na klimat, jaki wniej panuje. Ten dom, kóry stał się kafejką robi wrażenie.
OdpowiedzUsuńNo, to jest nas juz dwoje;)
UsuńMyslisz, że Hela by sie zgodziła?
:)
ufff... ale mnie nastraszyłaś z tym dachem z trzeciego!
OdpowiedzUsuńHorror,gdyby, brrr...
OdpowiedzUsuń;)
Byłem kiedyś i będe prawdopodobnie jakoś tak w lipcu :))) Fajne miejsce jak pogoda dopisuje. Pozdrawiam z Zagłębia.
OdpowiedzUsuńJak dopisuje, prawda;
Usuńudanego wypadu:)
Widze, ze ta Lancorona (troszke dziwna nazwa, nieprawda) jakos na dluzej zagoscila w Twoim sercu:)
OdpowiedzUsuńFajnie.
Aj, bo ja ją kocham i uwielbiam, pierwszy wpis - 832 - na bloxie był o niej:)
UsuńNazwa Ci się dziwna wydaje?
To lubię!A moja chatka śląska,w której mieszkałem w dzieciństwie jest wystawiona na sprzedaż.Zastanawiam się,a może by tak....
OdpowiedzUsuńTo się nie zastanawiaj, tylko działaj, bo za chwilę będzie za późno!
Usuńpięknie tam:)
OdpowiedzUsuńMnie się podobało i dobrze się tam czułam.
UsuńW porządeczku, tylko... ten nosorożec nieco mi się kłóci z resztą wystroju.;) BBM
OdpowiedzUsuńAj tam, jeden nosorożec jeszcze nikomu nie zaszkodził:)))
Usuńklimatyczne miejsce, ładnie pokazane
OdpowiedzUsuńTo zapraszam na jeszcze jeden spacerek po Lanckoronie;)
Usuń...cudo!
OdpowiedzUsuńSerdeczności:)
Cieszę się, że nie tylko mnie się podoba:)
UsuńŁadne klimatyczne miejsce, właściciel miał dobry pomysł:) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTeż tak sądzę:)
UsuńNo bardzo się podoba :) Polak potrafi...jeśli mu się chce ;)
OdpowiedzUsuńPewnie:)
Usuńmnie sie podoba lubie tego typu kawiarenki :)
OdpowiedzUsuńJa też:)
UsuńWiele razy byłem w podkrakowskich okolicach, ale Lanckorona jeszcze przede mną.
OdpowiedzUsuńTo się pospiesz, zanim wszystkie domy obłoża blachodachówką;(
UsuńI trawniczek nawet posiali. W takim miejscu przyjemnie jest spędzać czas :)
OdpowiedzUsuńZieloności tam, szczęśliwie nie brakuje;)
UsuńNiepowtarzalne klimaty. A ta ceramika, te koty i kurki - cudowności :-)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńDobrze, że są jeszcze ludzie, tacy jak właściciele kafejki, oby było ich jak najwięcej :)
OdpowiedzUsuńTylko ten nosorożec ... ale podejrzewam, ze ma się wpisać w klimat podróży, wraz z tymi widokówkami/znaczkami wygląda ciekawie.
Byłam w Lanckoronie w ub. roku i oczarowała mnie. Miejsce szczególne, piekne i magiczne.
OdpowiedzUsuńJak to dobrze, że jeszcze wielu ludziom się jeszcze coś chce! :-))))
OdpowiedzUsuńDla Ciebie Lanckorona to pewnie takie miejsce, jak u mnie Gołuchów;).
OdpowiedzUsuńTa kafejka z tymi różnorokimi zbiorami - faktycznie chciałoby się tam posiedzieć i zebrać mysli ...
Miejsce fantastyczne. Pani która mnie obsługiwała potrafiła odpowiedzieć na wszystkie moje pytania [a były dosyć szczegółowe], choć jak się później dowiedziałem, jest związana z zupełnie inną branżą. Wiara w ludzi powraca. Pozdrowienia dla wysokiej baristki i właścicieli!
OdpowiedzUsuńKlimatyczne miejsce, jakby fragment skansenu. Należy się cieszyć, że właściciel wykazał się nie lada determinacją i wykonał remont w dobrym stylu. Ta determinacja nazywa się pieniądze - niestety. Myślę, że gdyby innych było stać na gonty, czy słomiane dachy,chętnie by takie rozwiązania zastosowali. No cóż, dobry każdy rodzynek w cieście :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Trafiłem przypadkowo nie do kafejki bo jestem właścicielem , lecz na blog chyba ze względu na zdjęcia.
OdpowiedzUsuńDziękuje wszystkim za miłe słowa, przede wszystkim autorce Cały czas staramy się coś poprawiać na lepsze . Nosorożce i inne rzeźby są po prostu naszymi pracami , pokazujemy je w kawiarni jak również w galerii poniżej ( nie ta prezentowana na ostatnim zdjęciu , to sąsiad również ceramik )
Odnośnie determinacji i zachęty dla innych : arkę kupiliśmy 20 lat temu , później 10 lat stała i czekała, później 5 lat ciężkiej pracy tz. system gospodarczy czyli własnymi rękami bez dotacji ....obecnie są one zdobycia zatem pozdrawiay i powodzenia !
jecek i ewa
Dziękuję i ja za wizytę.
OdpowiedzUsuńŻyczę Państwu powodzenia i gratuluję tak udanego przedsięwzięcia, jakim jest Cafe Arka, bo to absolutnie klimatyczne miejsce, którego, mam wrażenie, brakowało w Lanckoronie, chciałoby sie rzec - dodaje smaczku, w przenośni i dosłownie - tak pysznego ciasta własnej roboty dawno nie jadłam:)
Gdybym mieszkała bliżej, byłabym na pewno częstym gościem, cóż, będę zachęcała innych;)
Byłem. W weekend. Lanckorona mnie nie rozpieszcza, tym razem lało. Knajpa całkiem całkiem, łoś wisi ze złotym porożem, cały z jednego kawałka drewna wydłubany. No nie cały, tylko głowa. ;)
OdpowiedzUsuńTrzeba było pozdrowic gospodarzy, wpisali się wyżej:)
Usuń