sobota, 9 czerwca 2012

w Górach Suchych zwanych też Javořími horami

Gdyby ktoś nie wiedział/zapomniał, Góry Suche/Javoří hory są częścią Gór Kamiennych, a te znów Sudetów Środkowych.
Ciągną się wzdłuż granicy polsko-czeskiej, czy raczej ona wzdłuż nich, w wikipedii można znaleźć więcej na temat.Najwyższym szczytem po naszej stronie jest Waligóra, po czeskiej Ruprechtický Špičák.
Nas tu też ciągnie, częściej zimą niż latem;
na ogół zostawiamy samochód w Sokołowsku, idziemy do Andrzejówki, a potem - różnie.
Dziś nie inaczej.




Pogoda miała być słoneczna,
więc za cel obraliśmy sobie punkt widokowy, 
czyli wspomniany Ruprechtický Špičák, niestety -
prognoza sobie, a pogoda sobie i góry
przywitały nas niebem pochmurnym, 
a chwilami nawet deszczowym.
I było tak:






 Ale w tak zwanym międzyczasie było zaskakująco,


niebiesko i łubinowo, 

 


a potem znów, dla odmiany, żółto i jaskrowo,


i nie tylko, ale tu już pamięć mnie zawodzi - albo znajomość tematu - więc zamiast mówić, pokażę, może ktoś podpowie, co to za drzewka?


W Sokołowsku zaskoczył mnie widok tabliczek, którymi oznakowano różne domy;
trzeba będzie pojechać i bliżej się temu przyglądnąć, bo wygląda to interesująco.


 I wszystko byłoby dobrze, bo ostatecznie pogoda okazała sie być dla nas łaskawsza, niż się zapowiadała, dopisało towarzystwo, więc i humor, tylko - po powrocie okazało się, że mamy gościa, który ten dobry humor mi zepsuł;
taki mały, czarny, nieproszony, niepozorny - kleszczyk, na moim ramieniu;(

Mam nadzieję, że jeden jedyny, bo jak bum cyk cyk, nie pójdę więcej do lasu!
Żame!




43 komentarze:

  1. Och jak ja zazdroszczę takiego wypadu w góry... :-)
    Ja na razie nie mogę się wyrwać z Wrocławia. :-(
    Góry Suche oczywiście piękne i jak już kiedyś sobie obiecałem muszę tam niedługo się wybrać.. Ale jak na razie pozostają mi krótkie spacery po Wrocławiu i oglądanie Euro. :-)
    P.S. Krajobrazy z Ruprechtickego -> super!

    OdpowiedzUsuń
  2. Było ślicznie! Kocham kwitnące łubiny które przypominają mi wieloramienne świeczniki z kolorowymi świecami. A to drzewko to chyba ozdobna odmiana głogu z "podwójnymi" kwiatami wyglądającymi niczym miniaturowe różyczki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I chyba masz rację, to powinien byc głóg dwuszyjkowy, jak pokazuje mi internet, dzięki:)

      Usuń
  3. Właśnie oglądam podobne łąki tylko w innej części kraju. Spędzam weekend na pięknej Orawie. Z pogodą różnie, ale można wytrzymać. Najważniejsze, że na te cztery dni oderwałem się od codziennej szarzyzny.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To już się szykuję na ucztę duchową, czyli oglądanie Twoich zdjęć z Orawy:)

      Usuń
  4. Co tam pogoda, chmury też mają swój urok, szczególnie w górach :) Łubin fascynujący na takim tle. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Niestety przyszło mi mieszkać na nudnej równinie, a jazda trasą Poznań-Warszawa nudna jak flaki z olejem. Na szczęście mam nieopodal domu swoją Złotą Górę, wokół której jest rezerwat przyrody i można połazić z kijami trekingowymi.

    Piękne widoki i chyba jesienią już sobie nie odmowie wyjazdu w takie miejsca, by połazić i podziwiać naocznie, a nie tylko na fotkach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Równiny też bywaja piękne, wszędzie mozna znaleźć coś, co cieszy oko, jak się umie patrzeć;)

      Usuń
  6. ale nawet w deszczowy spokój gór się udzielił :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ta łubinowa łąka mnie zachwyciła bardziej niż ta jaskrowa, bo jaskry w duzych ilościach oglądałam w czasie ostatniego wyjazdu, a łubinu, takiego dziko rosnącego nie widziałam już sporo lat.
    A kiedyś łubin rósł na każdym skrawku nieużytku.
    Co do kleszczy, to teraz nawet po parku strach spacerować nie mówiąc o lesie.
    Ja całe dzieciństwo w lesie spędziłam i kleszcza nigdy nie złapałam.
    I nie pamiętam by to tałatajstwo lgnęło do ludzi, czasem tylko psy ojca przynosiły jakiegoś kleszczora jak zapuszczały się w prawdziwe knieje

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też już dawno nie widziałam łubinu, a do tego w takim miejscu.

      Z kleszczami mam tak, że w ubiegłym wieku widziałam może jednego i nie na sobie, a teraz od kilku lat łapię, mimo że staram się nie wchodzić w żadne chaszcze i trawy.
      Obłęd;(

      Usuń
  8. O, dzięki Tobie nie muszę się męczyć łażeniem po górach, bo to albo gorąco, albo zimno, albo deszcz pada, albo nogi bolą ;)
    A najbardziej podoba mi się przedostatnie zdjęcie.

    OdpowiedzUsuń
  9. Zrobiłaś piękne zdjęcia, oddają atmosferę wycieczki. Aż chciałoby się tam być! Pięknie:-)

    OdpowiedzUsuń
  10. jak zawsze wspaniale pokazujesz krajobrazy:)

    OdpowiedzUsuń
  11. głóg dwuszyjkowy to jest :)ale mnie łubin zachwyca :)) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  12. Piękne te góry, zarówno zimą jak i na wiosnę.
    Mam nadzieję, że kleszcz okazał się niegroźny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie zdążył się wpić na dobre, na szczęście;)

      Usuń
  13. Mieszkałem kiedyś w Sokołowsku czas jakiś. Nie chcę marudzić, ale moje główne wspomnienia to: mroczno, ciemno, ponuro i wilgotno :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Się zmieniło, może jeszcze nie o 180 stopni, ale sporo.
      Wiesz, jak to jest, z daleka zawsze inaczej:)

      Usuń
    2. Wiem, że się zmieniło. Bywam tam czasem. Wycięto np. piękną aleję (przy głównej drodze). I jeszcze pare innych...

      Usuń
  14. Jakie piękne, dalekie widoki na pierwszych zdjęciach i łąki ukwiecone też piękne :-)

    OdpowiedzUsuń
  15. Było pochmurno, ale zdjęcia i tak zrobiłaś piękne. A kleszcze? No, trafiają się. Dopóki się nie wbije w ciało nie jest źle. Po powrocie z lasu zawsze trzeba sprawdzić, czy gdzieś nie kręci. Słyszałem, że nie wolno wkładać na siebie czerwonej odzieży. To je przyciąga.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mam kleszczową fobię, nie mów mi o sprawdzaniu, to mi odbiera połowę przyjemności chodzenia w góry:(

      Usuń
  16. Fantastyczne widoki i rewelacyjne miejsca. Znakomita prezentacje. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  17. Lepsze chmury i góry niż śliczna pogoda za biurkiem w pracy :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Kleszcza teraz wszędzie można złapać. Nawet w trawie na własnym podwórku, więc oglądanie ciała po powrocie z wędrówki jest koniecznością!
    A zdjęcia jak zawsze piękne... ile koloru! :) BBM

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest ten ból, że zamiast sie oddawać przyjemności, jaką daje obcowanie z przyrodą, człowiek koncentruje sie na unikaniu kleszczy i jak widac, bez powodzenia;(
      fobia to straszna rzecz, ale jak jej nie ulegać, kiedy te parszywce się na mnie czają?
      :(

      Usuń
  19. Odpowiedzi
    1. A chciałbys więcej?
      jeden, jeden, na szczęście i od razu zauwazony i wyciagniety;)

      Usuń
  20. wypuscilas go potem na wolnosc? ( one chyba nie lubia byc trzymane w zamknietych pomieszczeniach ... ;)

    OdpowiedzUsuń
  21. Oj nie chce kleszczy, nie chce, brrr. Widoczki niebiańskie. Jestem zachwycona.

    OdpowiedzUsuń


Wszystkim dziękuję pięknie za komentarze, bez nich blog nie byłby tym, czym, mam nadzieję, jest - rozmową.
Staram się odpowiadać na bieżąco, czasem jednak nie mogę, ale zawsze - chcę;)


A, i czytam komentarze do starych postów:)